Historia Amigi w Polsce część II – 1989 – 1991

Data 4 czerwca 1989 roku nie oznaczała, że z dnia na dzień Polacy przenieśli się do innego świata. Nadal żyliśmy w kraju nazywającym się Polska Rzeczpospolita Ludowa, w sejmie większość posłów posiadała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, a świat zachodni otwierał się przed nami z nadzieją, ale i pewną rezerwą. Przykładem niech będzie przewijające w poprzedniej części embargo na nowe technologie (w tym komputery) w ramach organizacji COCOM. Ograniczenia dla Polski zostały częściowo poluzowane w 1990 roku, a ostatecznie zniesione dopiero w połowie 1991 roku.

Pomimo administracyjnych ograniczeń, przedsiębiorczości mieszkańców kraju nad Wisłą nie dało się już zatrzymać. W czerwcowym numerze Bajtka bez problemu znajdziemy więc kolorową całostronicową reklamę firmy sprowadzającej pecety i to w ilościach hurtowych. W oficjalnym sklepie Bajtka natrafimy również Amigę 500, cena to 2 900 000 zł. Pięć razy tyle, co Atari 800XL i 15 razy tyle ile wynosiła wówczas średnia pensja krajowa. Trudno zatem się dziwić przedstawionym w tym samym numerze wynikom ankiety czytelniczej – 60% głosujących posiadało 8-bitowe Atari, niespełna 25% ZX Spectrum i tylko nieco ponad 10% Commodore. Amiga podobnie jak to miało miejsce wcześniej w ankiecie miesięcznika Komputer nie została nawet ujęta. Wspomniano jedynie, że zaledwie około 9% respondentów planuje w przyszłości zakup 16-bitowca i najczęściej jest to PC.

Wyniki ankiety Bajtka, przeprowadzonej w 1988

Wyniki ankiety Bajtka, przeprowadzonej w 1988

Trzeba jednak podkreślić, że ankieta, choć jej wyniki ogłoszono w połowie 1989 roku przeprowadzona była rok wcześniej. Jak już wspomniałem w poprzedniej części poza jednym krótkim artykułem 13-letniego chłopca, najpopularniejsze czasopismo komputerowe w Polsce całkowicie pomijało nasz komputer. W 1988r powstała co prawda jeszcze równie krótka recenzja Amigi 2000. Jednak jej lwia część koncentrowała się na opisie sprzętowego emulatora PC. Już w pierwszym wytłuszczonym zdaniu czytaliśmy


Amiga 2000 jest systemem otwartym. Zamontowanie dodatkowych kart z procesorami Intel 8088 lub 80286 przekształca Amigę w komputer kompatybilny z IBM PC/XT lub AT – zależnie od karty„.


W dalszej części autor bił w podobne tony.


Nowatorstwo Amigi 2000 polega na współpracy dwóch systemów Intel i Motorola czy MS-DOS i Amiga DOS. Współpracę tę umożliwia bridgeboard, czyli karta koordynująca współpracę obu systemów. Bridgeboard umożliwia zastosowanie tysięcy programów sprawdzonych na komputerach IBM„.


Recenzja Amigi 2000 podkreślająca sprzętową emulację PC

Recenzja Amigi 2000 podkreślająca sprzętową emulację PC

Możliwościom graficznym czy wielozadaniowości Amigi, autor tekstu poświęcił jedynie niewielką wzmiankę.

Można więc przyjąć, że czytelnik polskich pism komputerowych po prostu Amigi nie znał, a jeśli nawet o niej raz czy dwa przeczytał to często mógł mylnie kojarzyć Przyjaciółkę z jakąś odmianą peceta. Sytuacja diametralnie zmieniła się w 1989 roku o ile Komputer jeszcze wówczas mocno stawiał na ST to Bajtek zaczął zauważać Amigę jako potencjalnego następcę komputera domowego dla ówczesnych posiadaczy Atarynek„. Tekst Dostałem Amigę nr 11/89 rozpoczyna się od słów

 


Dostałem Amigę. Dokładniejsze zapoznanie się z nią opóźniło kilka misji, które musiałem wypełnić: uwolnić ambasadę zaprzyjaźnionego państwa od terrorystów (Hostages), uratować świat od zagłady (Oblitigerator) oraz zestrzelić kilkanaście MIG-ów 29 (F-18 interceptor). Teraz gdy joystick odmówił posłuszeństwa, mogę zająć się wnętrzem Amigi, a jest czym.


W dalszej części Marcin Bojko dość szczegółowo opisuje możliwości techniczne oraz system operacyjny Amigi. Kończy zaś recenzję słowami


W krajach cywilizowanych (czytaj: tam gdzie technika komputerowa jest na wysokim poziomie) Amiga zaliczana jest do klasy Home Computer tzn. można przy jej pomocy pisać teksty, przesyłać dane, bawić się w przetwarzanie dźwięku lub obrazu i od czasu do czasu, a nawet częściej postrzelać do wrednych kosmitów. Jest nowoczesnym następcą wiernych Commodore 64 i ZX Spectrum.


W tym samym numerze znajdziemy też bodaj pierwszy polski opis dedykowanego Amidze programu, którym był ripper modułów Sound Hacker.

Miesiąc później zamieszczono dwa kolejne dedykowane teksty Grafika w Aztec C i Lammer Exterminator, a w 1990 roku w zasadzie w każdym numerze pojawiały się artykuły amigowe, które tym samym przestały być czymś niezwykłym. W tamtym okresie składany na Atari ST miesięcznik Komputer również nie mógł już nie zauważać Amigi. Numer 4/90 rozpoczyna się co prawda od wywiadu z prezesem Atari Jackiem Tramielem, podkreślającym, że Polska jest dla Atari największym rynkiem w Europie wschodniej, skupiającym 1% globalnej sprzedaży Atari, jednak dalej jest już bardziej amigowo. Na kolejnych stronach znajdujemy wyniki plebiscytu na najlepszy komputer roku, w którym głosowali eksperci z redakcji czasopism komputerowych z dziewięciu krajów. Oczywiście redakcja Komputera w kategorii Najlepszy komputer domowy obdzieliła równo po 50 punktów Amigę 500 i Atari 1040ST, jednak w globalnym głosowaniu zwyciężyła Przyjaciółka”. Być może ten fakt sprawił, że kilka stron dalej zamieszczono bardzo obszerną recenzję Amigi 500 zaczynającą się wstępem


Pojawienie się Amigi 500 stało się wydarzeniem. Ten nowy komputer firmy Commodore ugruntował zastosowanie technologii szesnastobitowej w dziedzinie komputerów domowych. Co prawda pomysł nie był nowy, niezbyt udany staruszek Spectrum QL, Atari ST czy Amiga 1000 istniały już na rynku. Jednak możliwości nowej Amigi spowodowały, że stała się ona tak jak poprzednio w roku 1982 Commodore 64, sensacją.


Wyniki plebiscytu przeprowadzonego w 1989 roku przez dziennikarzy z 9 krajów i trzech kontynentów

Wyniki plebiscytu przeprowadzonego w 1989 roku przez dziennikarzy z 9 krajów na trzech kontynentach

Powyższe fakty wskazują, że pierwsze miesiące po zmianie ustrojowej przyniosły zdecydowanie więcej informacji o Amidze i ten, kto interesował się komputerami, nawet jeśli Przyjaciółki nie widział na żywo, musiał przynajmniej mniej więcej wiedzieć czym jest i jaką klasę prezentuje. Informacja to jedno, lecz na przeszkodzie do ekspansji nad Wisłą flagowego szesnastobitowca od Commodore stało jeszcze kilka barier. Pierwszą z nich była sieć dystrybucji, sklepy Bajtka były dwa i nie oferowały zbyt atrakcyjnych cen ( w odniesieniu do zarobków to tak jak byśmy dzisiaj mieli dać za Amigę ponad 60 000zł). Na giełdzie można było wyrwać sprzęt o jedną czwartą taniej, lecz wiązało się to z ryzykiem. W 1989 roku Pewex i Baltona wciąż sprzedawały towar wyłącznie w za dewizy. Niemniej w 1990 roku zaczęto akceptować również złotówki a od 1 stycznia 1991 roku waluta polska stała się tam jedynym akceptowanym środkiem płatniczym. Wówczas jednak nie miało to większego znaczenia, gdyż jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać zazwyczaj mniejsze bądź większe prywatne sklepy ze sprzętem elektronicznym.

W ofercie były oczywiście japońskie telewizory, które ochoczo zastępowały stojące dotychczas w polskich mieszkaniach radzieckie Rubiny. Był też rzecz jasna sprzęt VHS, który najczęściej był drugim wymarzonym cudem technicznym dla przeciętnej polskiej rodziny ówczesnych czasów. Na trzecim miejscu często był komputer dla dziecka, gdzie głównym faworytem był już nie sprzęt Atari a Commodore. Niemniej trzeba przyznać, że w okresie, o którym mówimy najczęściej był to jednak Commodore 64, a nie Amiga. Dochodzimy bowiem do trzeciego problemu, czyli ceny.
C64 w ofercie Baltony
Ta z początku zaporowa, stopniowo stawała się bardziej atrakcyjna. Panowała wówczas hiperinflacja i wpadając w różne dziury inflacyjne czasami można było kupić lepiej bądź gorzej. Przykładowo w maju 1990 roku za Amigę 500 trzeba było zapłacić średnio 5 200 000zł, za C64 1 500 000 zł a za małe Atari milion starych złotych, czyli dokładnie tyle ile wynosiła przeciętna pensja krajowa, która w wyniku szalejącej inflacji wzrosła w ciągu roku pięciokrotnie. Można więc powiedzieć, że małe Atari czy zalewający polskie sklepy bardziej oprogramowany C64, były już w zasięgu lepiej zarabiającego Polaka, jednak na Amigę 500 wciąż musiał pracować pół roku. Z czasem jednak władza zaczęła odnosić sukcesy w walce z inflacją i w 1991 roku przeciętne wynagrodzenie wzrosło już jedynie o 70%, tymczasem cena starzejącej się w świecie Amigi 500 nie wzrosła wcale. I choć nie wzrosły także ceny C64, tendencje wyboru komputera zaczęły stopniowo się odwracać. Amiga bowiem przestała być towarem luksusowym i przeciętny Polak mógł sobie pozwolić na jej zakup, jeśli nawet nie od ręki, to przynajmniej na raty.

Jak wiadomo nawet najlepszy komputer bez oprogramowania jest niczym. Tutaj też nastąpiła duża zmiana, już nie tylko giełda, czy działające wysyłkowo, ogłaszające się w prasie tzw. studia komputerowe, ale praktycznie każdy punkt prowadzący sprzedaż komputerów, począwszy od małego sklepiku a skończywszy na sporym salonie firmowym, wchodzącym w skład tworzących się wówczas pierwszych zorganizowanych sieci sprzedaży elektronicznej, oferował w legalnej sprzedaży – z dzisiejszego punktu widzenia – nielegalne oprogramowanie. Wykorzystanie luk w prawie autorskim odziedziczonym po PRLu było co prawda skrajnie nie na rękę zachodnim producentom, jednak trzeba też uczciwie przyznać, że okazało się zbawienne dla przyspieszonej edukacji informatycznej wielu Polaków. Ceny były bowiem atrakcyjne, przykładowo, jeżeli czysta kaseta kosztowała 10 000 starych złotych, to ta sama kaseta z nagranymi 20 komercyjnymi grami dla C64 czy Atari kosztowała 12 000zł. W przypadku Amigi było podobnie, czysta dyskietka to 20 000zł, dyskietka z nagraną grą to 22 000 – 25 000zł. Oczywiście istniały też gry i programy wielodyskowe, co podrażało trochę koszt zakupu softu 16-bitowego względem oferty dla 8-Bitowej braci jednak i tak było tanio. Mając dzisiejsze 50zł w kieszeni (oczywiście w dużym uproszczeniu uwzględniającym jedynie denominację, bo jednak nie ma co ukrywać, że te ćwierć wieku temu taka kwota znaczyła więcej), można było wziąć ze sobą sporą siatkę, udać się na bazar i zakupić kilka najnowszych albumów czołowych zachodnich zespołów muzycznych, następnie udać się do sklepu komputerowego nabyć 100 komercyjnych tytułów dla C64 i jeszcze zostało kasy na zakup kilku lub kilkunastu gier dla Amigi. Jednym słowem chodziło się wówczas po tego typu dobra, prawie tak jak dzisiaj rano idziemy po bułki i mleko.

Typowa składanka gier komputerowych oficjalnie sprzedawana w sklepach

Typowa składanka gier komputerowych oficjalnie sprzedawana w sklepach

Uzupełnieniem tego obrazu było masowe kopiowanie softu na własną rękę. Na listach przebojów czasopisma Top Secret w kategorii najlepszy program użytkowy niepodzielnie królował kopier X-Copy, będąc zresztą dla pewnej części czytelników jedynym użytkiem w kolekcji. Jeśli dzisiaj wspominając krajobraz tamtych czasów, kojarzymy głównie młodych ludzi ganiających po osiedlach z pirackimi kasetami VHS pod pachą w ramach dobrosąsiedzkiej wymiany, to tylko dlatego że bardziej rzucali się w oczy, gdyż dyskietka była mniejszym nośnikiem i dało się ją schować do kieszeni. Nie zaś dla tego, że proceder wymiany legalnym pirackim oprogramowaniem komputerowym był jakoś znacząco mniejszy niż w przypadku filmów.

Program X-Copy

Program X-Copy

Coraz lepsze warunki rynkowe sprzyjały wzrostowi popularności Amigi. W kolejnej ankiecie czytelniczej, tym razem przeprowadzonej przez miesięcznik poświęcony grom komputerowym (który mocno stawiał na 16-bitowce) Top Secret na jesieni 1990 roku, wyniki oczywiście nadal wskazywały na dominację małego Atari (47,5%), jednak Amiga była już uwzględniona z wynikiem blisko 7%. Dawało jej to pozycję czwartego najpopularniejszego komputera w Polsce (wyprzedzały ją jeszcze Commodore – 24,7% i ZX Spectrum – 11,4%) i jednocześnie najpopularniejszego szesnastobitowca, który osiągnął większą popularność niż Atari ST i PC razem wzięte (odpowiednio 2.1% i 3.1%). Amig było więc w naszych domach już wówczas kilkanaście a być może około 20 tysięcy. W ciągu niespełna trzech lat ich liczba w kraju nad Wisłą wzrosła więc stukrotne!

Wyniki ankiety czasopisma Top Secret przeprowadzonej pod koniec 1990 roku

Wyniki ankiety czasopisma Top Secret przeprowadzonej pod koniec 1990 roku

Życie nie znosi próżni więc wobec zauważalnej liczby amigowców, powstają czasopisma nie tylko ogólnokomputerowe, ale też specjalistyczne periodyki dedykowane wyłącznie Amidze. Pierwszym był Amigowiec debiutujący we wrześniu 1990 roku, dwa miesiące później w kioskach można było również znaleźć magazyn 64 Plus4 & Amiga z początkiem 1991 roku doszło jeszcze pismo wyspecjalizowane w amigowych grach Amiger. Nie będę się jednak nad tym wątkiem szerzej rozwodził, gdyż wszystko to szczegółowo opisałem w tekście Historia amigowej prasy w Polsce„.

Wzrost użytkowników przynosi ze sobą wzrost produktywności. Trzeba jednak pamiętać, że literatury amigowej w zasadzie jeszcze nie było, czasopisma dedykowane Amidze dopiero zaczęły raczkować, a przecież do niedawna praktycznie nigdzie nie pisało się o Przyjaciółce”. Ludzie dopiero uczyli się Amigi, często jak to bywa w początkowej fazie użytkowania najzwyczajniej cieszyli się nowymi możliwościami i po prostu grali. Niemniej było kilka polskich rodzynków w globalnym amigowym cieście. Holiday in Moscow z sierpnia 1989 roku to prawdopodobnie pierwsze w historii polskie demo scenowe stworzone na Amigę. Kilka miesięcy później grupa Quartet tworzy kolejną produkcję Christmas 1989 demo mix, by w latach 1990 – 1991 rozszerzyć swą działalność o wydawanie magazynu dyskowego Kebab. Inną grupą, która działała wówczas na scenie była W.F.M.H, tworząc w analogicznym okresie około dziesięciu amigowych produkcji.

Gorzej miała się sprawa w segmencie gier. W zasadzie nie sposób było jeszcze wtedy znaleźć tytułu stworzonego przez Polaka przeznaczonego na rynek polski. Niemniej i tutaj nie można mówić o całkowitym braku polskich akcentów. Wszystko to za sprawą wspomnianego już w poprzednim odcinku przedstawiciela Atari na Polskę Lucjana Wencla. Ten urodzony biznesmen zdając sobie sprawę jak niskie były koszty pracy programistów w realiach PRLu zaczął zatrudniać zdolnych absolwentów kierunków informatycznych na uczelniach warszawskich z zadaniem pisania oprogramowania na rynek amerykański już w 1983 roku. Początkowo głównym profilem działalności firmy Wencla było przenoszenie gier z jednej platformy na inne. Polacy pracujący w domowym studiu na warszawskim osiedlu klepali więc konwersje gier na wszelkie możliwe platformy, nawet tak nieznane w naszym kraju, jak Apple II. Mając dostęp do zachodniej dokumentacji i sprzętu dostarczanego przez szefa dosyć szybko opanowali też nowoczesne platformy z promowanym przez Wencla Atari ST na czele. Wyjątkiem była Amiga, z którą dosyć długo nie mogli sobie poradzić. W końcu jednak w 1989 roku skutecznie przenoszą na nasz komputer swój pierwszy autorki projekt Vegas Gambler, który dwa lata wcześniej opracowali dla Atari ST, PC i C64. Promotor wydaje go na rynku USA po szyldem California Dreams. Ta nowa marka w przeciwieństwie do starszej firmy Polaka LDWLogical Design Works (lub jak kto woli Lucian Daniel Wencel), różniła się nie tylko nazwą, ale też tym, że wydawała wyłącznie autorskie gry stworzone nad Wisłą, zamiast konwersji z zachodu.

Street Rod 2

Street Rod 2

Największym hitem California Dreams była kolejna gra Blockout będąca trójwymiarową wariacją na temat Tetrisa. Niestety zbyt ostrożne podejście szefa do tematu, który postanowił wyprodukować stosunkowo niewielką liczbę kopii nie spodziewając się aż tak optymistycznych recenzji w prasie i dobrego przyjęcia wśród graczy, spowodował, że tytułu szybko zabrakło sklepach na czym najbardziej skorzystali piraci. Kolejnym produktem, który również hołdował trójwymiarowym klimatom był Tunnels Of Armageddon. W lata 90-te firma weszła dwiema częściami samochodówki Street Rod (1990 i 1991). Wydawało się, że w nowych warunkach nasi dopiero rozwiną skrzydła, jednak paradoksalnie stało się odwrotnie. Realia RP w 1991 roku były już bowiem inne niż u schyłku PRLu, kurs dolara z punktu widzenia Wencla nie był bowiem tak atrakcyjny a Polski programista zdawał sobie sprawę, że z dobrymi umiejętnościami godziwie zarobi wszędzie. Utrzymanie profesjonalnej grupy programistów tworzących gry w naszym kraju stawało się więc coraz droższe. Udało się jeszcze ukończyć pracę nad nawiązującą do najnowszej historii grą Solidarność (która jednak nie została oficjalnie wydana, aczkolwiek pojawiła się na giełdach) tylko w wersji na PC. Po czym studio zostało rozwiązane i na jakiś czas o rodzimych grach tworzonych na Amigę mogliśmy zapomnieć.

W tamtym czasie nie było też w zasadzie mowy o krajowych rozwiązaniach sprzętowych dla Amigi. Wszystko jednak wkrótce miało się zmienić wraz z nadejściem złotej ery tego komputera w Polsce w latach 1992 – 1994. O tym już jednak napiszę w kolejnym odcinku.

Tagi: ,

O Mufa