Egzotyka na Amidze – emulacja unikatowych komputerów pod AmigaOS 4 cz. I

 

Moda na retro święci obecnie wielkie triumfy. Miłośnicy starych komputerów chętnie wracają do czasów swojej młodości. W naszych domach znowu pojawiają się maszyny takie jak Atari 65XE, Commodore 64 czy ZX Spectrum. Jako że były to urządzenia stosunkowo popularne w kraju nad Wisłą, nie trudno je kupić, poza tym w powszechnej opinii tylko one się liczyły… no może niektórzy dodadzą jeszcze brytyjskiego Amstrada, tudzież popularnego głównie za oceanem Apple II. Na tym w zasadzie kończy się znajomość 8-Bitowców u średnio zorientowanego hobbysty. W rzeczywistości lista ciekawych konstrukcji ówczesnych czasów jest zdecydowanie dłuższa. Wcale też do końca nie było tak, że na całym świecie rządził wyłącznie C64 i Spectrum a tylko w Polsce (ze względu na żelazną kurtynę) miała miejsce sytuacja gdzie dominował komputer spoza tej dwójki, czyli 8-Bitowe Atari (w drugiej połowie lat 80-tych niemalże już nieobecne na zachodzie). Polskie „dziwactwo” bynajmniej nie było jedynym i swoje „dziwactwa” mieli też np. Brytyjczycy czy Francuzi, gdzie całkiem skutecznie podbijały rynek miejscowe konstrukcje, które jednak nie poradziły sobie za granicą. Dzisiaj o takie maszyny zdecydowanie trudniej i rzadko kiedy ot tak możemy je sobie kupić np. na Allegro, niemniej dzięki nowym Amigom mamy okazję poznać nieznane, jeśli nie namacalnie choćby częściowo, lecz za to zupełnie bezkosztowo. Wszystko to oczywiście za pomocą emulatorów, które chciałbym drodzy czytelnicy Wam przybliżyć.

XRoar
Tandy TRS-80 przez niektórych uznawany za technicznie najlepszego 8-bitowca. Ciekawostką jest fakt, iż do powstania komputera Tandy przyczyniła się (choć w sposób niezamierzony) firma Commodore. Gdy bowiem w 1977 roku C= zaprezentował model PET, Jack Tramiel usiłował zainteresować dystrybucją PETa firmę Tandy, która była właścicielem sieci sklepów elektronicznych RADIO SHACK. Nie spodziewał się jednak tego, iż w odpowiedzi wyczuwające nadchodzącą mikrokomputerową rewolucję Tandy, zamiast rozprowadzać czyjś produkt, postanowi skonstruować własny komputer. Pierwsze maszyny tej firmy były zbudowane w oparciu o znany choćby z ZX Spectrum procesor Zilog Z80. Jednak omawiany TRS-80 popędzany był najlepszym procesorem ery 8-Bit, jakim była Motorola 6809. Miłośnicy procesorów PPC z pewnością docenią, że Motorola 6809 charakteryzowała się szczególną optymalizacją wykonywania instrukcji porównywaną do architektury RISC. Miało to wpływ na wydajność, aby Z80 mógł się pod tym względem równać z Motorolą musiał pracować z co najmniej dwukrotnie wyżej taktowanym zegarem.

TRS-80

Cóż jednak z tego, że konstrukcja wydawała się wyprzedzać całą konkurencję, skoro brakowało oprogramowania. Jak wiadomo nawet najlepszy komputer bez oprogramowania musi ponieść porażkę. Tak też się stało TRS-80, który, pomimo iż w USA wystartował 2 lata wcześniej przegrał sromotnie ze świetnie oprogramowanym C64, co zapewne sprawiło satysfakcję człowiekowi z Łodzi, któremu ongiś Tandy próbowało utrzeć nosa. Nie udał się również podbój Europy, gdzie w latach 1982 – 1984 produkowano walijskie klony Dragon 32 i Dragon 64 (nazwa jak u większości komputerów z epoki powiązana z wielkością RAMu).

Dragon 32

Narzędziem, które pozwoli nam zapoznać się z tą unikatową platformą jest XRoar. Emulator pozwala udawać pięć odmian TRS-80, czyli Coco (Tandy Colour Computer PAL), CocoUS (Tandy Color Computer NTSC), Tano (Tano Dragon NTSC) oraz Dragon 32 i Dragon 64 (oba PAL). Obsługuje obrazy kaset, kilka rodzajów obrazów dysku oraz kartridże. Tak przynajmniej głosi dokumentacja, niestety amigowa wersja autora Ventzislava „dr Hrirudo” Tzvetkova jest chyba nie do końca dopracowana. Udało mi się uruchomić tylko kilka gier na kartridżach, głównie z pierwszej połowy lat 80-tych im gra nowsza (i zapewne bardziej wymagająca technicznie), tym mniejsza szansa, że ruszy pod XRoarem. W archiwum z emulatorem znajduje się darmowy zamiennik ROMu ale zaleca się umieszczenie tam oryginalnych obrazów. Obrazy kartridży należy wrzucić do tego samego katalogu co obrazy ROMów, w przeciwnym wypadku emulator nie ładuje ich zawartości. Emulator nie posiada żadnego menu czy pomocnych elementów GUI, zatem operujemy na skrótach klawiszowych, podstawowy i najważniejszy to Ctrl+Shift+L, który ładuje zawartość obrazów kartridży oraz przynajmniej w teorii dysków i kaset. Niestety pomimo wielu prób ładowania dysków z różnych lokalizacji czy to korzystając w wyżej wymienionego skrótu, czy też uruchamiając emulator z odpowiednimi parametrami i podaną ścieżką do pliku, nie potrafiłem uruchomić niczego z dysku czy kaset. Co ciekawe na stronie autora można zobaczyć zrzut ekranowy z gry Frogger (która raczej nie była wydana na kartridżu), więc być może jednak te wirtualne nośniki działają i na Amidze.

Emulator XRoar w akcji

Wspomniany zrzut ekranowy pochodził z wersji 0.21, ja używałem najnowszej dostępnej odsłony dla AmigaOS 4 – 030.3 (dla wiodących platform jest już wersja 0.35.4). Podaję tę wskazówkę dla wytrwałych, mi wystarczyło tych kilka tytułów, które uruchomiłem by zapał do dalszych prób szukania metod rozwiązania problemu całkowicie przeminął. Niestety nie były to gry, które mogłyby porwać nawet najzagorzalszych fanów retro. Platformy, na których 30 lat temu grano w Polsce dawały jednak znacznie lepszą jakość, kosmiczny na owe czasy procesor w tym wypadku nie pomógł. Być może moje odczucia byłyby inne po kontakcie z realną maszyną jednak po krótkiej przygodzie z tą emulowaną nie jestem zdziwiony, iż TRS-80 zasłużenie zajmuje miejsce w gronie zapomnianych konstrukcji.

BeeBem
BBC Micro to komputery, które w założeniu miały zinformatyzować Wielką Brytanię i po części to założenie zrealizowały, choć brytyjskim planistom utarł nosa Sir Clive Sinclair ze swoim ZX Spectrum. Mimo iż popularny „Spektruś” zrobił karierę na skalę światową, Anglicy z uporem maniaka stawiali na komputery produkowane przez Acorna, które były masowo dostarczane do tamtejszych szkół. W sumie wyprodukowano aż 12 modeli, pierwszy z 1981 roku, oznaczony jako BBC Micro A popędzany był procesorem MOS6502 z zegarem 2 MHz i wyposażony w 16 KB RAM. Ostatni to Master z 1986 roku wyposażony w procesor R65SC12 2MHz oraz 128 KB RAMu. Były też wersje Master Turbo z dwukrotnie wyżej taktowanym zegarem oraz Master 512 z drugą kartą procesorową opartą na Intelu 80186 wraz z 0.5MB pamięci, co pozwalało na obsługę systemu DOS Plus wraz z graficznym interfejsem użytkownika GEM (znanym m.in. z Atari ST).

BBC Micro

Rynkiem zbytu poza oświatą byli indywidualni mieszkańcy Wysp oraz pozostałych krajów Wspólnoty Brytyjskiej. Warto wspomnieć, że komputer ten zaznaczył się również na rynku muzycznym, używał go między innymi Vincent Clarke, pierwszy frontman zespołu Depeche Mode, a potem Yazoo i Erasure. Wykorzystywany był również przez takie kapele jak Queen czy A-ha. BBC Micro zaistniał także w telewizji, tworząc efekty dźwiękowe dla kilku brytyjskich seriali i programów telewizyjnych z początku lat 80-tych.

BBC Master

Mimo tak imponującego CV komputery Acorna nie przebiły się za granicą, krótkotrwale próbowano szturmować rynek niemiecki i amerykański, lecz bez większego rezultatu. Ciekawostką jest natomiast epizod Polski. Mimo iż większość mieszkańców naszego kraju skrót BBC kojarzy co najwyżej z telewizją, był jeden region, konkretnie Górny Śląsk gdzie BBC Micro miał swoje pięć minut. W czasach PRL-u istniały specjalne sklepy dla górników, którzy w ramach rekompensaty za ciężką pracę w niedzielę i święta, mogli sobie kupić co bardziej luksusowe towary i to za złotówki. Któryś z ówczesnych włodarzy umyślił sobie, że dobrym komputerem dla dzieci polskich górników będzie egzotyczna brytyjska maszyna.

Trudno dociec, jakie były motywy tak „oryginalnej” decyzji, ale raczej nie były to powody finansowe, gdyż nie sprowadzono przeterminowanego chłamu z przeceny a wypasione Mastery w wersji Compact (wyglądające jak „profesjonalne komputery osobiste”). Ówczesny górnik miał więc do dyspozycji maszynę z dwa razy szybszym procesorem i dwukrotnie większą wielkością pamięci niż C64. Komputer na rynku brytyjskim kosztował tyle, co cztery ZX Spectrum czy dwie commodorowskie „mydelniczki”. Przypuszczalnie, gdyby zapytać wówczas angielskiego właściciela BBC Micro czy zrobi zamianę np. na Atari 800XL, to parsknąłby śmiechem, tymczasem głównym marzeniem polskiego posiadacza BBC było znalezienie jakiegoś „frajera”, który zamieni się na Atari czy choćby na ZX Spectrum. Niestety o takiego było ciężko, każdy zdawał sobie sprawę, że komputer spoza czwórki mającej swoje klany w Bajtku, to w polskich realiach bezużyteczny mebel, gdyż nie sposób zdobyć nań jakiegokolwiek oprogramowania.

Dostępny na rynku polskim BBC Master Compact

Dzisiaj na szczęście mamy internet i łatwy dostęp do softu przeznaczonego dla każdej retroplatformy, możemy więc na swoich Amigach uruchomić rzeczy, które najczęściej jedynie śniły się po nocach klientom, którzy ongiś wydali ciężko zarobione pieniądze w sklepach górniczych. Pomoże nam w tym emulator BeeBem. Autorem amigowej wersji również jest dr Hirudo. Niestety odnoszę wrażenie, że ten utalentowany bułgarski programista, który ma na koncie choćby kilka udanych emulatorów Atari, w przypadku maszyn niszowych kieruje się zasadą „zrobić szybki port i zapomnieć, bo zapewne i tak nikt nie będzie tego używał„. Podobnie jak w przypadku emulatora TRS-80 tak i tutaj mam pewne zastrzeżenia. Amigowa wersja oznaczona numerem 0.0.13 bazuje na windowsowej wersji 3.84 (aktualnie obowiązującą wersją na tej platformie jest 4.14), począwszy od modelu B emuluje wszystkie modele BBC Micro włącznie z Master 512 opartym na Intelu, tyle teorii. Amigowa praktyka wygląda nieco inaczej, każda próba zmiany emulowanej maszyny kończy się zamknięciem emulatora i informacją o błędzie związanym z odczytem zawartości katalogu ROM (mimo iż wszystkie wymagane ROMy są dostarczane razem z emulatorem). Zatem skazani jesteśmy na emulację podstawowego BBC Micro Model B z 32KB RAMu. Być może nie jest to wielka strata, bo jak pokazuje przykład dużo popularniejszego ZX Spectrum zaledwie poniżej 1% gier było tworzonych z myślą o rozbudowanych modelach ze 128KB RAMu, a w przypadku niszowego BBC Micro ekonomiczny sens tworzenia takich wersji był jeszcze mniejszy (podczas moich poszukiwań żadnej dedykowanej gry na Mastera nie znalazłem), to jednak skoro emulator teoretycznie pozwala na emulację nowszych maszyn, to warto by taką możliwość mieć.

BeeBem w akcji

Drugą irytującą wadą jest „grimmowanie” emulatora po załadowaniu każdego programu, na szczęście po skorzystaniu z opcji „Ignoruj błędy” całość działa już normalnie i można grać, mimo wszystko niesmak pozostaje. Ostatnią rzeczą wspólną z XRoarem jest „wykastrowanie” programu z rozwijanego menu, standardowo dostępnego w wersji dla Windows. Na szczęście w tym wypadku obsługa emulatora nie wygląda aż tak spartańsko jak u poprzednika. Wciskając klawisz F12 uzyskujemy dostęp do panelu konfiguracyjnego, który miłośnikom udawania Atari ST, może kojarzyć się z rozwiązaniem zastosowanym w emulatorze Hatari. Poza nieszczęsnym brakiem możliwości zmiany modelu komputera, reszta dostępnych opcji wydaje się działać bez zarzutu. Z pewnością bardzo dobrze działają opcje związane z obsługą obrazów dysków, tym razem nie miałem najmniejszego problemu z załadowaniem obrazów w każdym z kilku znalezionych na sieci formatów.

Beebem – opcje konfiguracyjne

Pomimo iż BBC Micro z założenia miał być komputerem edukacyjnym, nie brakuje na nim oprogramowania rozrywkowego. Nie są to może te ilości co dla „wielkiej czwórki z Bajtka”, lecz spokojnie naliczyłem około pół tysiąca pozycji, w tym trochę tytułów znanych z innych 8-Bitowców, takich jak Lode Runner, Bruce Lee czy Jet Set Willy. Porównując wersję gier dla BBC z odpowiednikami dla konkurencji, oceniam, że graficznie prezentują się gdzieś pomiędzy ZX Spectrum a pozostałymi maszynami. To, co może przyciągać to pewna liczba tytułów ekskluzywnych, których nie uświadczymy gdzie indziej. Ogólnie użytkując emulowanego BBC Micro odniosłem lepsze wrażenie niż w przypadku TRS-80. Zachęcam do wypróbowania tej maszyny. Nie wiem, jaki jest status prawny dostępnego oprogramowania, więc nie będę podawał konkretnych adresów, niemniej wyszukiwarka Google w jednym z pierwszych wyników zaprowadzi nas do bogatego archiwum, gdzie nie tylko daną grę można pobrać, ale też i zagrać w nią z poziomu przeglądarki. Niestety amigowe Odyssey nie jest obsługiwane, zatem nam pozostaje wyłącznie BeeBem.

ArcEM
Kiedy Acorn wprowadzał na rynek BBC Micro Master, Atari miało już na koncie tytuł komputera roku za 16-Bitowego ST a Commodore z powodzeniem sprzedawało Amigi. Dla menadżerów firmy stało się jasne, że aby utrzymać się na rynku trzeba przeskoczyć o generacje wyżej. Pierwsze modele z serii Acorn Archimedes sygnowane numerami A305 i A310 zadebiutowały w 1987 roku. Dosyć późno, choć dzięki temu technicznie prezentowały się całkiem nieźle na tle konkurencji. Komputery oparte były o procesor ARM-2 8MHz i trzech układach specjalizowanych, z których najważniejszy VIDC odpowiedzialny za grafikę i dźwięk oferował tryb 640 na 256 pikseli w 256 kolorach z palety 4096 (lub 640×512 w 16 kolorach, maksymalna rozdzielczość to 1024×1024 w 2 kolorach) i ośmiokanałowy dźwięk w 8-bitach. Komputer potrafił zaadresować do 4MB Ramu, choć standardowo na płycie znajdowało się 0.5MB (A305) lub 1MB (A310).

Acorn Archimedes A310

Historia Archimedesów jest trochę podobna do historii Amigi, wystarczy wspomnieć, że ostatnim modelem był A4000 (choć co ciekawe wcześniej zadebiutował model A5000), a produkcja zakończyła się w 1994 roku. Oczywiście istniały też różnice, Amiga to komputer typowo domowy, natomiast Archimedes kontynuował tradycje Acornów na rynku edukacyjnym, gdzie na przełomie lat 80-tych i 90-tych osiągnął status najpopularniejszego komputera szkolnego w Wielkiej Brytanii. Istniały też próby podbicia rynku konsumenckiego, w 1989 zaprezentowano model A3000, który wzorem Amigi (ale oczywiście nie Amigi 3000) był konstrukcją zamkniętą ze zintegrowaną klawiaturą. Szczytowym przedstawicielem serii był A5000 z 1991 roku, wyposażony w procesor ARM-3 taktowany do 33MHz, ekstra tryby graficzne pozwalające uzyskać obraz 800×600 w 256 kolorach (lub 1024×768 w 16 kolorach), twardy dysk i 2MB lub 4MB pamięci w standardzie. Ostatnie modele, czyli A4000 były już nieco okrojone i przeznaczone głównie na rynek biurowy. Dodam, że w rodzinie znalazł się także jeden laptop z ekranem monochromatycznym.

Stylistycznie zbliżony do Amigi 500, model A3000

Emulator ArcEm obsługuje układy specjalizowane, ekstra tryby graficzne, procesor ARM-3, twardy dysk, pamięć do 16MB oraz ROM z modelu A4 (laptopa). Za amigową wersję emulatora oznaczoną numerem 1.50 odpowiada Chris Young. Kompilacja jest dosyć stara i liczy sobie już 7 lat, jednak w tym wypadku nie jesteśmy specjalnie zapóźnieni. Jeśli wierzyć informacjom zamieszczonym na oficjalnej stronie ArCem najnowsza odsłona dla AmigaOS nosi dokładnie ten sam numer co wersje dla Windows, MacOS i Linux. Od tego momentu powstały tylko dwie nowsze kompilacje 1.50.1 i 1.50.2, lecz są przeznaczone wyłącznie na platformę RiscOS (czyli system operacyjny, który zadebiutował właśnie na Archimedesach). Warto jeszcze nadmienić, że na Aminecie można znaleźć także nieco starszą kompilację (1.10) przeznaczoną dla Amigi 68k.

W tym momencie tradycyjnie powinienem pisać o dokuczliwych minusach amigowego portu, lecz tym razem nie jest tak źle. W zasadzie jedyną poważniejszą niedogodnością jest fakt, iż odsłona amigowa pracuje wyłącznie na osobnym ekranie. Po prawdzie jednak niespecjalnie mnie to martwi, gdyż rzadko kiedy zwykłem uruchamiać tego typu programy w oknie. Drugą rzeczą, o którą można mieć pretensje to wysypywanie się emulatora na starcie w momencie, gdy nie wykryje ROMu, chciałoby się by zamiast zwiechy w takim przypadku program „kulturalnie” wyświetlił komunikat o braku tego elementu. Jeśli jednak zainstalujemy ROM, to nie ma problemów ze stabilnością. Ponieważ informacje skąd pobrać ROM znajdziemy na oficjalnej stronie programu, zakładam, iż wspomniane obrazy są obecnie dostępne legalne i wyjątkowo podaję linka:


http://www.4corn.co.uk/archive.php


Na tej stronie znajdziemy w sumie kilkanaście wersji ROMów, lecz autor ArCEm zaleca 3.10 i taką też pobrałem. Po rozpakowaniu archiwum w środku znajdziemy cztery pliki ROM1, ROM2, ROM 3 i ROM 4, które należy połączyć w całość systemową komendą join, tudzież jakąś nakładką typu Join&Splitter, do jednego pliku o nazwie ROM. Połączony plik umieszczamy w głównym katalogu emulatora. Na stronie domowej ArcEma znajdziemy do pobrania kilka przydatnych rzeczy, typu obraz czystej dyskietki, czy obrazy sformatowanych pod RiscOS czystych twardych dysków, jest też  zapowiedź udostępnienia tego typu obrazu wypełnionego oprogramowaniem. Muszę przyznać, że do momentu uruchomienia ArcEM’a nie miałem wcześniej do czynienia z RiscOS i jestem pozytywnie zaskoczony. System szybko startuje i ładnie wygląda, wbudowany Paint z pewnością mógłby zawstydzić Painta z MS Windows, zwłaszcza tego z Win 3.11. Jest wielozadaniowość, obsługa trzech przycisków myszy, jest dock, jest opcja Ram Dysku, menadżer tasków, przesuwanie okien wraz z zawartością itd. Bez wątpienia ówczesna konkurencja taka jak choćby systemy dla Atari ST czy klasycznego Maca nie miała tutaj żadnego startu. Jako amigowcowi używającemu „najlepszego systemu operacyjnego na świecie” z trudem przechodzą te słowa przez gardło, ale widzę pewne aspekty RiscOSa, których mogłaby pozazdrościć sama Amiga 68K. Aby jednak nie przesłodzić dodam, że szybko rzuciła mi się w oczy jedna zasadnicza wada, brak górnej belki i co za tym idzie standardowego menu (jest tylko menu podręczne dostępne z poziomu środkowego klawisza myszy).

Systemowy Paint w RiscOS

Wydaje się, że tak ciekawy system operacyjny powinien mieć przynajmniej kilka godnych uwagi programów użytkowych. Zapewne tak właśnie jest, jednak przyznam, że nie zgłębiałem na razie tematu uznając, że fani emulacji szukają w pierwszym rzędzie gier. Cóż Acorn Archimedes nie jest platformą, która powala na kolana mnogością gier. Oferuje zaledwie około 150 tytułów, z czego przynajmniej 100 to pozycje dobrze znane z Amigi, że wymienię tylko takie hity jak Cannon Fodder, Sensibble Soccer czy Lemmings. Jest jednak trochę rodzynków, na które amigowcy nie doczekali się nigdy tudzież musieli czekać bardzo długo aż zostaną uwolnione źródła i powstanie możliwość wykonania niezależnych portów. Tutaj należy wspomnieć o Wolfenstein 3D, Descent I i II czy Alone in the Dark.

Obrazy dyskietek Archimedesa występują w dobrze nam znanym formacie ADF, aby je załadować musimy skorzystać z podręcznego menu emulatora, które wywołujemy klawiszem „prawa Amiga”. Niestety ArcEm nie dorobił się jeszcze obsługi joystika a mapowanie na klawiaturze nie jest najszczęśliwsze, dlatego grając w gry wymagające tego urządzenia warto skorzystać z pchełki AmigaInputAnywhere, która potrafi zmapować dowolne klawisze z klawiatury pod konkretne przyciski na padzie. Z kolei używając myszy możemy się rozczarować prędkością przesuwu wskaźnika, mimo iż ten ustawiony jest domyślnie w RiscOS na najwyższą prędkość. Przydaje się tutaj gryzoń nieco wyższej klasy z przyciskiem do zmiany DPI w locie jak np. używany przeze mnie Logitech Prodigy.

Zapewne zastanawiacie się jak prezentują się gry w wersji dla Acorna w porównaniu do odsłon amigowych. Cóż procesor Motorola 68000 powstał w 1979 roku, tymczasem architektura ARM pojawiła się w 1985 roku a pierwsze komercyjne układy ARM 2 zadebiutowały praktycznie razem z Archimedesem, gdyż z myślą o nim Acorn stworzył tę jednostkę. Oba procesory dzieli więc około 8 lat różnicy i choć pierwsze wersje miały bardzo podobne taktowanie jak MC 68000 w Amidze i przynajmniej w teorii niemal identyczne wyniki w Mipsach, to jednak kilka nowocześniejszych rozwiązań zastosowanych w ARMach w połączeniu z układami specjalizowanymi Archimedesa miało swoje przełożenie zwłaszcza w przypadku produkcji 3D. Przykładem może być strzelanina Virus, dostępna na obie platformy, która na podstawowym Acronie z ARM-2 8MHz działa ewidentnie bardziej dynamicznie niż na Amidze 500 z MC 68000 7MHz.

ArcEm w akcji

To jest jednak tylko jedna strona medalu, a pozostaje jeszcze druga odpowiadająca na pytanie, czy skoro układy specjalizowane Archimedesa potrafiły wyświetlać grafikę w 256 kolorach, to czy gry na tę platformę wyglądają np. tak jak gry dla Amigi z AGA? Otóż tutaj odpowiedź brzmi zdecydowanie nie. Większość gier wygląda dokładnie tak samo, jak wersje dla Amigi 500, a jeśli znajdziemy tytuły, które się różnią (np. James Pond czy Lotus 2), to te różnice są na niekorzyść Archimedesa. Bodaj jednym jedynym wyjątkiem jest gra Pacmania, która na Amidze, podobnie jak na innych wiodących platformach została wydana już w 1998 roku, natomiast konwersja dla Acorna powstała trzy lata później i popularny „japacz”, duchy, oraz kilka elementów zostało podkolorowane i zyskało nieco nowych szczegółów.

Reasumując trzeba powiedzieć jasno, że na graczach acornowskie wersje amigowych gier specjalnego wrażenia nie zrobią. Mimo wszystko oceniając całość, czyli ciekawą platformę sprzętową z układami specjalizowanymi, interesujący system operacyjny, trochę gier i zapewne również programów, które nie są dostępne dla Amigi, uważam, że Acorn Archimedes zasługuje na większy osobny artykuł, który w przyszłości chciałbym opublikować na blogu. Tymczasem kończąc ten tekst dodam, że Archimedes również doczekał się swojego NG, w postaci architektury RiscPC, której jednak na razie nie można jeszcze zaemulować na Amidze. Natomiast w pewnym sensie dzisiejszym spadkobiercą ówczesnej technologii (pomijając oczywiście oparte na ARMach smartfony i tablety, które macie w kieszeniach) jest Malina, czyli popularne Raspberry Pi, gdzie jednym ze wspieranych systemów operacyjnych jest właśnie RiscOS.

Przedstawione powyżej komputery, to tylko część z unikatowych konstrukcji, które z powodzeniem można udawać na AmigaOS 4. W kolejce do opisania stoi jeszcze przynajmniej kilka ciekawych maszyn i emulatorów. O nich przeczytacie już jednak w kolejnych częściach artykułu, które przed dwoma laty miały swą premierę w czasopiśmie Amigazyn, a teraz będą sukcesywnie zamieszczane na naszej stronie.

O Mufa