Historia polskich serwisów amigowych

Lata 90-te to czas największej świetności Amigi w naszym kraju, to również ostatnia dekada w której najważniejszym medium dla amigowców była prasa. Całymi latami spragnieni najnowszych wieści sympatycy naszego komputera nawiedzali kioski wypytując o najnowsze numery „Amigowca„, „Magazynu Amiga” czy „ACS„.
Otrzymywali wiadomości zazwyczaj z około dwumiesięcznym opóźnieniem, często nie do końca prawdziwe plotki, które w momencie pojawienia się czasopisma na półce w szerokim świecie zdążyły już dawno zostać zdementowane. Przykładem może być słynny news z MA 4/92 o pierwszym pokazie Amigi 4000, która rzekomo miała być wyposażona w nowy 16-bitowy układ muzyczny.
Ewidentnie istniała więc potrzeba wzbogacenia obiegu informacji o szybszą w swej istocie drogę elektroniczną.

Internet w telegazecie
Co prawda już Escom stawiał na internet propagując zestawy takie jak „A1200 Surfer” a nasza prasa tym tendencjom sprzyjała zachęcając do włączenia się do sieci, realia lat 96 – 97 były takie że o dostępie do globalnej wioski można było co najwyżej sobie poczytać. Nieliczni szczęśliwcy połączyć się mogli w pracy czy na uczelni, w domu dostępu do netu nie miał wtedy prawie nikt. Dlatego postawię tezę że pierwszym popularnym elektronicznym źródłem świeżych wiadomości była telegazeta programu muzycznego VIVA. Wiadomości poświęcone Amidze były przekazywane na kilku stronach, których zawartość odświeżano raz na tydzień. Był to więc nie lada postęp w stosunku do tego co oferowały wówczas oba nasze czasopisma. ACS był tylko szemranym miesięcznikiem i tylko raz w swej historii udało mu się dobić do dziesięciu numerów rocznie. MA co prawda wychodził w ilości dwunastu numerów na rok ale zapóźniony szczególnie w czasach Lupusa cykl wydawniczy, był zmorą czytelników. Nie może zatem dziwić że działający w oparciu o amiganews.de, piszący jak przystało na niemiecką telewizję w języku Goethego serwis telegazety VIVA miał sporą rzeszę fanów również w Polsce. Ludzie ci z niecierpliwością czekali na każdą aktualizację, by pomimo przeszkód natury językowej przyswoić choć część informacji co dawało komfort bycia bardziej na bieżąco. W późniejszym okresie bariery językowe przestały być problemem gdyż strony poświęcone Amidze zaczęła udostępniać także telegazeta rodzimej telewizji Polsat. Na stronie 400, obok newsów pojawiła się tam również lista przebojów amigowych gier prowadzona przez nikomu wówczas nieznanemu Sir Leo.

Czas pionierów
W latach 98 – 99 internet już znacznie odważniej zaczął trafiać pod strzechy. Oczywiście o stałym łączu w domu nikt nawet nie myślał. Dzierżąca wówczas praktyczny monopol na naszym rynku telekomunikacyjnym TPSA oferowała numer dostępowy do internetu 0 202122 (działający zresztą do dziś) za pomocą którego poprzez modem łączyliśmy się z siecią. Gdy pod koniec 1999r podłączyłem swój modem o prędkości 33kb/s do Amigi, rytuał łączenia się z internetem wyglądał tak. Długie oczekiwanie na godzinę 22:00 gdyż wówczas TPSA zaczęła naliczać impulsy co 6 a nie co 3 minuty. Potem przy dużym szczęściu kilkukrotne, ale najczęściej kilkunasto, bądź kilkudziesięciokrotne próby połączenia się z siecią (wszak w tym czasie wbić próbowała się cała Polska). Gdy już się udało pobierało się pocztę i błyskawicznie bez większego zagłębiania się w treść odwiedzało się możliwie największą liczbę stron, tak aby po upływie tych kilku impulsów na jakie założyliśmy sobie limit mieć możliwie dużo treści w cache przeglądarki do spokojnego przeglądania offline. W rok później byłem już jednym z pierwszych posiadaczy SDI w moim mieście, ta pionierska w dziedzinie udostępniania stałego łącza usługa TPSA, pozwalała na używanie internetu już w bardziej cywilizowany sposób, z astronomiczną na tamte czasy prędkością 115 kilobitów na sekundę. Haracz jaki kazała sobie za to płacić to blisko dwie najniższe pensje krajowe za podłączenie i jedna czwarta takiej pensji miesięcznego abonamentu. Dziś gdy podłączenie często jest za free lub symboliczną złotówkę, a przeciętny abonament nie przekracza 3 – 4% najniższego wynagrodzenia aż trudno uwierzyć że rzeczy o których piszę działy się tak niedawno. Wróćmy jednak do spraw czysto amigowych. Tak jak z reguły bywa to na początku, w sieci panował chaos i rozdrobnienie. Powstało kilka serwisów newsowych prowadzonych przez pojedyncze osoby. Jednym z nich była strona o trochę mylącej nazwie „AmiPatch” autorstwa człowieka ukrywającego się pod pseudonimem Mr. Dark. Newsy tam zamieszczane w niczym nie przypominają schematu w jakim dzisiaj przygotowywane są najświeższe wiadomości. Typowy news wyglądał tak „11.07.1999: Ukazała się nowa wersja FBlit”. To tyle, jedna linijka tekstu, żadnych informacji o wprowadzonych nowościach czy linku do pobrania. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. W przypadku kosztownych i powolnych połączeń modemowych, oszczędność grafiki a nawet tekstu była na wagę złota, ociężałych archiwów z programami i tak prawie nikt nie ściągał, więc taka notka wystarczała. Najważniejsze że użytkownik wiedział czego może się spodziewać na kolejnej płytce Aminetu czy ACS. Innym liczącym się serwisem był MAO działające pod patronatem Magazynu Amiga. To już było nieco większe przedsięwzięcie oprócz newsów strona oferowała, bazę najciekawszych programów, kącik linuksa, spis grup dyskusyjnych czy FAQ. Jak już wspominałem MAO działało pod patronatem Magazynu Amiga, lecz głównym opiekunem strony nie był nikt z redakcji papierowego pisma a Krzysztof „Diablo” Szatanik. W późniejszym okresie serwis został przejęty przez grupę PANS, która dała się wcześniej poznać m.in. dostarczając amigowe aktualności dla telegazety telewizji Polsat. Serwis przeżywał okresy, mniejszej bądź bardziej wzmożonej aktywności oraz przynajmniej dwukrotne zmiany domen. W schyłkowym okresie działalności był dostępny pod adresem wiesci.net, po czym został wchłonięty przez PPA.

Bezpośrednia dyskusja między uczestnikami toczyła się na licznych wówczas grupach dyskusyjnych, gdzie wymiana zdań z nielicznymi zgrzytami dotyczyła spraw merytorycznych. Na stronach które wymieniłem nie było wówczas for internetowych, komentarzy pod aktualnościami itp. Można było więc odnieść wrażenie panującej harmonii i amigowego friendshipu. Dziś gdy w zasadzie bezkarnie można pojeździć sobie po Amidze nawet na portalach amigowych, gdyż admini traktują kłamliwe posty naginające fakty tylko w celu dowalenia „przyjaciółce” jako formę wyrażenia własnego zdania. Gdy nawet po najbardziej oddanych amigowcach takie rzeczy siłą przyzwyczajenia spływają, warto przypomnieć jak reagowano kiedyś. Najlepszym przykładem jak poważnie podchodzono do tematu szkalowania Amigi w czasach gdy internet raczkował niech będzie strona powstała z inicjatywy Marka Pampucha, której zrzut widzicie na obrazku obok.

Na koniec tego rozdziału chciałbym przypomnieć dwa o kilkanaście miesięcy młodsze serwisy. Pierwszy to Wirtualna Amiga, serwis o dość dużych aspiracjach, który jako pierwszy w Polsce oficjalnie nazwał się portalem. Oprócz nowości dostępna była tam encyklopedia Amigi, serwis dla elektroników, sklep,  galeria liczne ankiety oraz oczywiście działy poświęcone sprzętowi i oprogramowaniu. Dość powiedzieć że strona zyskała w oczach ówczesnego guru amigowców, Marka Pampucha, który to ją (a nie ówczesnego lidera ACP) oficjalnie polecał ją na łamach portalu Interia.pl (z którym to współpracował po zakończeniu działalności Magazynu Amiga).  Drugim ciekawym serwisem informacyjnym był Amiga Zone. Zastanawiałem się czy nie napisać o tym serwisie w dalszej części artykułu, gdyż strona była prowadzona przez jednego człowieka Skippa, znanego także pod pseudonimem Skip604. Szczytowy okres działalności Amiga Zone, to był jednak już rok 2001r, co od razu było widać (nowoczesny design, możliwość dodawania komentarzy pod newsami). Opiekun strony bardzo się starał, serwując liczne newsy, zachęcał czytelników do czynnego udziału, nie tylko możliwością komentowania, ale również brania udziału w ankietach. Niestety czegoś zabrakło co przyciągnęło by do tego projektu większą rzeszę czytelników, a szkoda bo osobiście ceniłem tę stronę.

ACP – Pierwszy Król

Bardzo często w przypadku projektów internetowych jest tak że kto pierwszy ten lepszy. W.F.M.H. miało wszelkie możliwości aby ten fakt wykorzystać, no i wykorzystało. Grupa był znana z licznych amigowych projektów offline, choćby z lokalizacji systemu operacyjnego, jednak bardzo szybko, bo już w 1996r zaistniała także w sieci. Prowadzili największą swego czasu amigową grupę dyskusyjną, hostowali strony sekcji polskiej ATO i kilku innych przedsięwzięć. Trudno dziś jednoznacznie określić datę powstania serwisu informacyjnego, ale pierwsza wersja w domenie amiga.com.pl działała na pewno już na początku 1998r. Serwis ten nie był zbyt aktywny (kilkanaście newsów na rok), jednak co jest ewenementem do dnia dzisiejszego działał dwujęzycznie. W jednej kolumnie mieliśmy newsa po polsku, w drugiej tą samą wiadomość przetłumaczoną na angielski. Prawdziwym przełomem okazał się dzień 23 kwietnia 2000r, kiedy to zadebiutowała nowa wersja serwisu. Nowoczesny jak na owe czasy layout, możliwość dodawania komentarzy, przede wszystkim bardzo często dodawane aktualności, ankiety, a nawet felietony zaskarbiły mu tłumy czytelników. Autorzy starali się prowadzić serwis na luzie nie szczędząc ciętego dowcipu. W nagłówkach wiadomości, nie było jak ma to miejsce współcześnie ikon symbolizujących oprogramowanie czy hardware, a komiczne zdjęcia przedstawiające rzekomo redaktorów piszących dany tekst. Niestety atmosfera luzu nie przesłoniła poczucia wyższości prezentowanej przynajmniej przez niektórych członków redakcji. Jednoznacznie dało się odczuć kto jest elitą a kto nie, na nowych konkurencyjnych rozwiązaniach takich jak PPA czy Amiga Zone nie zostawiano suchej nitki. Tutaj też po raz pierwszy wyraźnie wystąpiła linia podziału wśród zwykłych czytelników, przy czym na początku nie przebiegała ona tak jak teraz. Wówczas największe triumfy święcił Amithlon w oczach części będący nową superszybką Amigą X86, w oczach innych obcym pecetowym tworem. Flamewar, to pojęcie które niestety na zawsze zagościło już na amigowych portalach. Internet pokazał swoje prawdziwe oblicze i mit o amigowej jedności prysł. Złoty okres ACP, to pierwsze dwa lata działalności. W marcu 2002r redakcja na znak protestu przeciwko nawiązaniu współpracy firmy Amiga Inc. z Microsoftem, poinformowała że zaprzestaje informować o losach tej firmy. W praktyce jednak następowało stopniowe wycofywanie się z prowadzenia portalu jako takiego. ACP zaczął tracić na znaczeniu, serwis przejęła nowa ekpia, lecz efekt świeżej krwi w tym wypadku nie podziałał. Chociaż strona dostępna jest do dziś, praktycznie umarła w połowie 2005r.

eXec i PPA – młodzi książęta
27 marca 2000r na internecie pojawił się serwis, który pozostaje istotnym graczem do teraz. Początki były skromne, gdyż strona zaczynała jako zwyczajowy site promujący czasopismo komputerowe, jednak już w pierwszych dniach działalności uruchomiono serwis informacyjny, który w sposób oczywisty konkurował z ACP. Co jednak ciekawe nie był negowany przez tamtejszą redakcję. Więcej, ludzie związani z W.F.M.H. otrzymali na eXecu status VIP, a niektórzy z nich nawet dzielili swoją pracę wspomagając oba serwisy. Nie powinno to jednak dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt że obie ekipy znały się choćby z uwagi na fakt pracy nad papierową wersją magazynu. Exec miał dość dobry start, szybko zaskarbił sobie rzeszę wiernych czytelników, którzy mieli możliwość komentowania pod wiadomościami. Wkrótce też po raz pierwszy zmienił layout i w zasadzie nic nie zapowiadało późniejszych kłopotów…
Zupełnie odwrotnie startował Prywatny Portal Amigowy. Sirleo prowadzący wcześniej stronę z listą przebojów gier amigowych (dostępnej na PPA do dziś) zebrał grupę ludzi z ambicjami utworzenia dużego portalu. W przeciwieństwie do eXeca start nie był skromny, od razu poza serwisem newsowym oferował strefy hardware i software i gier, dział poświęcony emulatorom oraz galerię amigowców do użycia w programie pocztowym YAM. Dodatkowo portal zyskał promocję w postaci pochlebnego tekstu na jego temat w piśmie ACS. Niestety nie zyskał uznania w oczach ówczesnej elity amigowej, ale największym hamulcowym był fakt że serwis informacyjny kompletnie leżał. W tamtych latach nie było jeszcze for internetowych, więc życie toczyło się wokół newsów i komentarzy pod nimi. To oferowały ACP i eXec, na PPA newsów praktycznie nie było, przez co cały portal przypominał pustynię.

PPA rośnie w siłę
Sytuacja PPA nie była na początku komfortowa ale splot różnych okoliczności sprawił że stopniowo zaczęło się to zmieniać. Stare przysłowie mówi, gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta a poprawne stosunki ACP i eXeca rychło uległy pogorszeniu. Czytelnicy którzy mówiąc oględnie nie byli fanami eXeca wobec słabnącej pozycji działającego w atmosferze nieustannego flameware ACP, lgnęli do PPA, które poradziło sobie z kryzysem związanym z małą ilością newsów i rozkręcało się z dnia na dzień. Sir Leo prowadził przy tym politykę ekspansji polegającą na przyłączaniu do
swojego portalu mniejszych serwisów. Wspominałem już o włączeniu wiesci.net, ale chyba mało kto wie że były prowadzone rozmowy na temat zjednoczenia z eXecem. Przy czym Sir Leo rozumiał takie zjednoczenie jako po prostu kolejne wchłonięcie serwisu do PPA, tak postawionej sprawy nie mógł zaakceptować mający swoje ambicje Konrad Bielski, i chyba dobrze, gdyż mielibyśmy dzisiaj monopol. Duże znaczenie miała również otwartość PPA, nie tylko na amigowców, ale i wszelkiej maści „innowierców”. Od kiedy do Polski trafiły pierwsze komputery Pegasos zarysowała się nowa linia podziału. Użytkownicy tych komputerów często nie przebierali w środkach aby atakować rozwiązania stricte amigowe, w szczególności te związane z AmigaOS 4. Stąd też nie wszędzie byli mile widzani. Co innego na PPA, tam w pewnym momencie trzon redakcji stanowili tacy ludzie jak Grx, Krashan czy MiniQ – fanatyczni użytkownicy systemu Morphos. Chociaż oficjalnie redakcja zawsze zarzekała się że nie preferuje żadnej z grup, dla nikogo kto umiał obserwować wydarzenia nie ulegało wątpliwości że ciału bliższa koszula. Fakt że komputery Pegasos były tańsze i lepiej dostępne, miał oczywiście wpływ na ich popularność w naszym kraju, a to z kolei przekładało się również na popularność portalu sprzyjającego temu rozwiązaniu.
Jeśli więc w latach 2000 – 2002 PPA było stroną o znaczeniu marginalnym to już w latach 2003 – 2004 był ważnym, jeśli nie najważniejszym graczem na rodzimym poletku amigowym. Krokiem który ostatecznie przypieczętował ich pozycję lidera, było pierwsze w Polsce forum amigowe. Powstało jeszcze w końcówce 2002r i pierwsze kilkanaście miesięcy to jego nieustanny rozkwit. Zmienił się sposób dyskusji, ludzie mieli dość odbierania po 100 maili z list dyskusyjnych, w których często dany temat pojawiał się już po raz nasty w krótkim czasie (do dziś pamiętam np. słynne chłodzenie Permedii, przypominające brazylijski tasiemiec). Teraz można było czytać działy i tematy dokładnie takie na jakie ma się ochotę, bez ściągania tabunu wiadomości na dysk.
W tym też czasie miał miejsce epizod z moim udziałem. Nadesłałem do PPA jak sądzę dość wartościowy tekst, będący pierwszą w tej części Europy i jedną z pierwszych na świecie recenzji AmigaOS 4.0. Forma „podziękowań” jaką otrzymałem ze strony SirLeo najdelikatniej rzecz ujmując nie należała do przyjemnych doświadczeń. Wiedziałem już że z tą ekipą nigdy nie będzie mi po drodze. Ostatecznie po negocjacjach PPA zaproponował mi miejsce na ich serwerze do prowadzenia swojej własnej strony. Hostingiem zajmował się wówczas Cyb.org, człowiek z którym miałem już wcześniej jakieś drobne kontakty i o którym miałem akurat dobre zdanie, zatem przyjąłem ofertę, ale o tym w dalszej części artykułu.

Burzliwe losy eXeca
Exec jak już pisałem miał dobry start, najlepszą możliwą domenę (amiga.pl) i poparcie amigowych elit. Szybko jednak to wszystko stracił. W 2003r nad serwisem pracowało już w zasadzie tylko 3 ludzi, Cromax zajmujący się sprawami technicznymi oraz dwie osoby piszące newsy Konrad Bielski i Krashan. Obaj byli betatesterami systemu AmigaOS 4.0 i w założeniach eXec miał promować nową wersję systemu Amigi. Krashan był także znanym programistą, który między innymi stworzył system obsługi fontów TTEngine. W AmigaOS 4.0 wybrano jednak inne rozwiązanie dla fontów, co jak się wydaje nie pozostało bez wpływu na redaktora eXeca, który ewidentnie zaczął skręcać w stronę MOSa. W związku z tym dochodziło do coraz częstszych nieporozumień, aż wreszcie 22 grudnia 2003r Krashan ogłosił zakończenie przygody z serwisem eXec, po czym odszedł również z programu betatestingu AmigaOS 4, zasilając MOSTeam oraz PPA.
Sytuacja eXeca w pierwszych miesiącach 2004r była więc nie do pozazdroszczenia, osamotniony Konrad w nieustannym ogniu krytyki, wbrew wszystkim i wszystkiemu, ciągnął jednak serwis do przodu. Taka postawa musiała wzbudzać podziw, pytanie tylko ile jeszcze mógłby osiągnąć i jak długo chciałoby mu się działać bez wsparcia?
W styczniu 2004r stałem się pierwszym w Polsce szczęśliwym posiadaczem komputera AmigaOne XE. Nie znałem wcześniej Konrada, jednak nawiązałem z nim kontakt, głównie ze względu na fakt że był on betatesterem nowego systemu, a ja początkowo będąc zmuszony do pracy wyłącznie na Debianie, chciałem chociaż podyskutować i dowiedzieć się jak najwięcej o systemie na który czekałem. Wkrótce potem dowiedziałem się o drugiej osobie która nabyła Amigę One. Był to Piotr „Zap” Zadora, który miał szczęście gdyż dystrybutor zainstalował mu nieoficjalną wersję AmigaOS 4, jeszcze przed rynkową premierą AmigaOS 4.0 developer Pre-release. Oczywiście postawiłem sobie za cel również nawiązać z nim kontakt. Zap działał w grupie GGUA, a tam był jeszcze jeden betatester „Amig_OS”, z tym środowiskiem związany był również Szymon „Szaman” Tomzik. Trudno mi teraz określić jednoznacznie moment w którym wymieniona grupa ludzi uformowała się w nową redakcję eXeca. Na pewno na początku była to po prostu swobodna wymiana zdań na temat nowego systemu. Gdzieś od połowy 2004r zaczęły się pierwsze projekty. Dostarczyłem artykuł o AmigaOS 4.0 (o co była wojna z PPA), utworzyliśmy listę kompatybilnego oprogramowania z Amigą One, potem przyszła recenzja pierwszego uaktualnienia i kilka innych rzeczy. Na pewno w styczniu 2005r, tworzyliśmy już w pełni zorganizowaną grupę, skupiającą się wokół utworzonej wewnątrzredakcyjnej listy dyskusyjnej, na której były omawiane sprawy serwisu. Na starcie na liście był jeszcze Mandi, ale on od początku wolał się zajmować wyłącznie sprawami ATO, tak więc szybko się wypisał.
Serwis ruszył z kopyta. Bardzo pożytecznym człowiekiem okazał się Szaman (o którego pozyskanie wcześniej bezskutecznie zabiegał SirLeo), który wkrótce stał się posiadaczem komputera Micro AmigaOne. Jako młody pełen zapału, pozostający wówczas niestety bez stałej pracy człowiek mógł w pełni poświęcić się pracom nad rozwojem eXeca. Pisząc mnóstwo newsów i sporo ciekawych artykułów. Ja również miałem jakieś doświadczenia w pisaniu dla ACS czy magów dyskowych, dlatego też dostarczałem sporo materiału, choć w tamtym okresie były to głównie artykuły, newsami niemal się nie zajmowałem. Doświadczenie Konrada z czasów Magazynu Amiga, potem papierowego i wreszcie elektronicznego eXeca również mocno procentowało. Byliśmy praktycznie monopolistami w kwestii nowego systemu Amigi i hardware z nim związanego. Początkowo w rękach redakcji eXeca, znajdowały się niemal wszystkie komputery AmigaOne, było jeszcze dwóch Polaków posiadających te maszynki, którzy nawet utworzyli niezależną stronę, lecz treści tam zamieszczone były nie do końca merytoryczne i ich projekt nie zdobył żadnej popularności.
Nawet nasi przeciwnicy, których nie brakowało uczciwie przyznawali że w kwestiach związanych z AmigaOS 4 jesteśmy nie do pobicia. PPA ratowało się przeniesieniem na polski, zawartości popularnego anglojęzycznego serwisu intuitionbase.com. Jednak już w momencie tłumaczenia, wiele rzeczy było nieaktualnych, my mając te komputery na biurku, mogliśmy na bieżąco opisać każdą nowinkę i tę przewagę wykorzystaliśmy.
Niestety w pogoni za nowościami przespaliśmy trochę sprawę klasyka, w efekcie czego straciliśmy trochę czytelników na rzecz PPA. Exec był więc wąsko wyspecjalizowanym serwisem dla osób interesujących się nextgenowymi Amigami, a tych nie było aż tak dużo. Ponadto nie uniknęliśmy błędów, takim było bardzo długie czekanie z forum, a gdy wreszcie powstała pierwsza wersja oparta na bardzo niestabilny forumer.pl, szybko musieliśmy z niej zrezygnować. Forumer.pl niestety częściej nie działał niż działał, mieliśmy też nienajlepszy hosting, którego jedyną zaletą było to że dzięki możliwościom Cromaxa był darmowy. Niestety często, zwłaszcza w weekendy eXec „leżał”. Stopniowo jednak poradziliśmy sobie z problemami, zmieniliśmy hosting, utworzyliśmy nowe forum. Wszystko szło więc w jak najlepszym kierunku, aż w 2009r pojawił się kolejny problem… tym razem natury życiowej. Niemal jednocześnie Konrad i Szymon zmienili stan cywilny, o ile na zaangażowanie tego pierwszego w sprawy eXeca nie miało to żadnego wpływu, o tyle ten drugi jeśli już coś robił, to tylko poddomenę „Ślub Szamana”. W jednej chwili dość mocno spadła nam liczba newsów i niestety reszta redakcji nie potrafiła wypełnić tej luki. Niemniej po krótkim okresie znowu potrafiliśmy zareagować pozytywnie, pozostała część redakcji jeszcze mocniej wzięła się do pracy, a dodatkowo wzbogaciliśmy się o nowy cenny nabytek w osobie Radova. Dzięki wszystkim tym działaniom lata 2009 – 2010 zaowocowały bardzo dużym wzrostem odwiedzin, sporym ruchem na forum, ogólnie rzecz biorąc rozkwitem życia na serwisie. W 2010r Konrad, wraz z co raz bardziej potrafiącym godzić życie rodzinne z hobby Szamanem rozpoczęli pracę nad nowy layoutem a co za tym idzie, nowymi funkcjonalnościami eXeca. Prace zostały zakończone w lutym 2011r, wszyscy uważali że będzie to kolejny przełom, który doda nowego rozpędu naszemu projektowi. Niestety to był już ostatni istotny pozytyw w dziejach eXeca, potem wszystko zaczęło się walić. Oczywiście nie layout temu winny a błędne nieprzemyślane decyzje ludzi. Najpierw Konrad postanowił wyczyścić forum z „wrogiego elementu”, co zaowocowało tym że zapanowała tam cisza, a „odwiedzalność” całego serwisu spadła. Potem obrażony na cały świat sam postanowił zamilknąć przestając pisać newsy i udzielać się merytorycznie, dodatkowo osłabiając tym eXeca. Efekt był taki że w lipcu zanotowaliśmy pierwszy raz od momentu prowadzenia statystyk upokarzający wynik na poziomie poniżej 10 tysięcy odwiedzin miesięcznie, pomyśleć że zaledwie 1.5 roku wcześniej osiągaliśmy 50 tysięcy. Bardzo ciężko odbić się od dna, szczególnie gdy panuje nieciekawa atmosfera i nie każdemu się chce. W styczniu po jednej z wewnątrzredakcyjnych kłótni, po której odszedł od nas Arek, Szaman wpadł na kuriozalny pomysł pisania pseudo-publicystycznych newsów, w których ośmieszał amigowych programistów, krytykował system operacyjny, nie pozostawiał suchej nitki na amigowym oprogramowaniu. Co gorsza czynił to w oparciu o jakieś wyimaginowane dane. Zarówno ja jak i Zap nie mieliśmy zamiaru firmować swoimi nazwiskami tej naszym zdaniem szalonej i zgubnej polityki. Pewna era się skończyła.

Samotne wilki
Jak wspomniałem wcześniej obok pracy nad eXecem miałem swój prywatny projekt traktujący o komputerach AmigaOne. Początkowo strona AmigaOne Zone była dostępna pod adresem amigaone.kom.pl i korzystała z hostingu PPA. Szybko jednak zmieniłem hosting, później postarałem się o lepszą domenę amigaone.pl. Pierwsza wersja strony była napisana w prostym html, przy wykorzystaniu systemowego Notepada. Z pewnością nie była majstersztykiem od strony technicznej, ale ja nigdy nie miałem do tego głowy. Bardziej skupiałem się na treściach merytorycznych i choć amigaone.pl była traktowana przez moją osobę trochę po macoszemu, jako praca po godzinach po pracy po godzinach nad execem, to przyznam nieskromnie że była to najlepsza prywatna stronka skoncentrowana na nowych amigowych technologiach. O atrakcyjności artykułów najlepiej może dowodzić fakt że w sieci trafiałem na bezczelne zrzynki moich tekstów, pod którymi w dodatku widniał kogoś tam copyright. Przed kilkunastoma miesiącami AmigaOne Zone przeszła kapitalny remont, od strony layoutu, jednak burzliwe wydarzenia na eXecu sprawiły że nowa wersja strony nie wisiała zbyt długo. Od kilku miesięcy przekształciłem amigaone.pl w większy projekt z własnym forum i blogiem, przy którym pomagają mi także Zap i Tchomasz.
W roku 2000r Piotr Pawłowski wywodzący się z grupy PANS (tej samej która przejęła MAO) rozpoczął swój własny niezależny projekt, polegający na wiernym tłumaczeniu aktualności z najlepszego serwisu newsowego dla Amigi, niemieckojęzycznego amiganews.de. Piotr tłumaczył nie tylko newsy, ale również z natury obszerne oświadczenia wydawane przez włodarzy Amiga inc, itp. Pomimo różnych przeszkód i trudności swoją pracę na rzecz Amigi wykonywał nieprzerwanie przez ponad 8 lat. Amiganews.de-PL wciąż można znaleźć na internecie, choć niestety z końcem 2008r autor zaprzestał tłumaczeń. Mimo wszystko z uwagi na okres czasowy i ilość pracy jaką systematycznie musiał wkładać w prowadzenie strony, uważam go za pierwszego wśród „samotnych wilków”.
Artykuły Darka „Pekdara” Krzempka mogliśmy poznać już w czasach ACS. Pekdar ma ewidentną smykałkę do pisania artykułów, ale chyba nie do końca lubi pracować w zespole. Miał swój epizod zarówno w PPA jak i eXecu, ale nie za bardzo jest możliwość napisania na ten temat czegoś więcej. Bardzo dużo można natomiast pisać o prywatnej stronie Darka, która bezsprzecznie jest najlepszym polskim amigowym „sajtem” prowadzonym przez pojedynczą osobę. Mnóstwo artykułów poświęconych Amidze klasycznej, ale bynajmniej nie ograniczających się tylko do procesora 68k . Przeczytamy tam między innymi recenzję AmigaOS 3.9, kilka tekstów poświęconych AmigaOS 4.x oraz sporo opisów oprogramowania jak i tematów sprzętowych. Znajdziemy teksty poświęcone linuksowi czy emulacji MACa. Słowem dla fanów klasyka, strona kompletna i co najważniejsze nadal rozwijana.
AmigaOne to najnowsza i zarazem chyba najmniej znana strona z przedstawionych powyżej. Strona prowadzona jest na platformie WordPress. Autor Adam Mierzwa podobnie jak Pekdar również wydaje się być typowym solistą (nie był zainteresowany wstąpieniem do eXeca, choć z drugiej strony dużo pomógł mi przy tworzeniu 6 numeru eXeca w PDF). Projekt Adama może być znakomitym uzupełnieniem dla strony Pekdara, o ile bowiem ten pierwszy koncentruje się wyłącznie na klasyku, tutaj mamy głównie tematykę związaną z Amgą One. Blog traktuje o oprogramowaniu, grach emulacji, sprawach sprzętowych, jest też dział dla początkujących czy szkółki. Autor dba o dosyć częste aktualizacje (w maju były już cztery) o nowe wpisy. Słowem prawdziwa gratka dla zainteresowanych tą tematyką.

Obecna sytuacja – szału nie ma
PPA lider w okresie zastoju. Polski Portal Amigowy nie za bardzo jest otwarty na udostępnianie statystyk odwiedzin co utrudnia ich długofalową analizę. Jedyne co przeciętny czytelnik może zobaczyć to liczbę odwiedzin w dniu poprzednim. Jednak nawet ten drobny ślad pozwala uważnemu obserwatorowi wyciągnąć wnioski że PPA od dłuższego czasu drepcze w miejscu lub być może nawet delikatnie się cofa. Do widoku informacji że wczoraj odwiedziło ten portal około czterech tysięcy osób jesteśmy wszak przyzwyczajeni od lat. Cóż, być może to max jaki jest w stanie osiągnąć polskojęzyczny portal piszący o Amidze. Są jednak jeszcze inne niepokojące sygnały. PPA dostarcza czytelnikom bardzo dużo aktualności jednak w ponad 90% są one pisane przez jedną osobę.
Oczywiście pełny szacun dla Mailmana za zaangażowanie, tylko że wsparcia nie widać. Co będzie, gdy pewnego dnia powie dość, bądź odpukać nie będzie mógł kontynuować tego zadania z przyczyn losowych? Za dobrą monetę dla PPA będącego dotąd Mekką polskich morphosowców nie można też uznać powstania serwisu morphos.pl. Fakt że jest to konkurencja słaba ale jednak nie poprawia horyzontów portalu na większą liczbę artykułów poświęconych temu systemowi, których o dziwo na PPA zawsze brakowało (z OS4 problem był tu jeszcze większy). W związku z powyższym PPA coraz mocniej koncentruje się na klasyku, głównie na recenzjach starych, często wielokroć już recenzowanych w Polsce gier. Za pozytyw należy natomiast uznać nowy layout strony. Chociaż patrząc na to z szerszej perspektywy należy przypomnieć że dali się tutaj wyprzedzić nie tylko tak znanym portalom jak angielskojęzyczne amiga.org czy amigans.net ale i borykającemu się z problemami execowi.

eXec – agonia. Kilka miesięcy temu po wprowadzeniu nowych rządów pod przewodnictwem Szamana, ten odgrażał się że nowa kontrowersyjna polityka doprowadzi do wzmożonej dyskusji i zwiększenia ruchu na portalu. Był pełen jak najlepszych nadziei że jego koncepcja wpłynie pozytywnie na dalsze losy execa. Statystyki jednak nie kłamią i dobitnie pokazują że rację mieli sceptycy (a właściwie realiści tacy jak ja). Już w pierwszej połowie 2011r każdy miesiąc porównując rok do roku jak i do miesiąca poprzedzającego oznaczał zjazd „odwiedzalności” w dół. W okresie „szamanizmu” trend ten niestety jeszcze bardziej się pogłębił. Kompromitujący wynik z lipca 2011 , który ostatecznie można by jeszcze tłumaczyć sezonem ogórkowym tym razem niechybnie powtórzyłby się już w kwietniu. W zasadzie eXec uciekł spod topora w ostatniej chwili, dzięki zamieszczeniu amigowego artykułu na Onecie. Artykuł ten to w mojej ocenie jedyna pozytywna rzecz o jakiej można powiedzieć w przypadku ostatnich poczynań Szamana, choć jako taki samego eXeca nie dotyczy. Źle się jednak stało że ukazał się 30 kwietnia. Zakładam że to jednak przełożeni Szymona z Ontetu uznali że jeśli w ogóle tekst o Amidze ma się tam pojawić, to jedynie w takim „lajtowym” okresie. Gdyby było inaczej i tekst miał szansę ukazać się w innym terminie, byłby to tylko kolejny przykład degrengolady i braku przemyślanej strategii na rozwój tego serwisu. Autor tekstu, co sam przyznał chciał dać linka do eXeca, a trudno wyobrazić sobie gorszy termin niż upalny początek najdłuższego weekendu w Polsce, w czasie którego 3/4 ludzi zamiast myśleć o komputerach i przeglądaniu internetu siedziało przy grillu. Bez względu na to jak było nie ma wątpliwości, że gdyby rzeczony tekst ukazał się chociażby z 1.5 tygodnia później, dotarłby do zdecydowanie większej grupy odbiorców. Zostawmy jednak sprawy związane z Onetem i wróćmy do eXeca. Przytoczę jeszcze inne statystyki które obrazują jak źle się dzieje z życiem na tym portalu. W ubiegłym roku, który był ewidentnie najgorszy jeśli chodzi o liczbę komentarzy pod newsami, najchętniej komentowana wiadomość doczekała się 61 komentarzy. Przez te cztery miesiące uskuteczniania nowej polityki najchętniej komentowana wiadomość osiągnęła blisko cztery razy gorszy wynik (dokładnie 17 komentarzy). Jeszcze bardziej tragiczny jest obraz forum, które teraz przypomina bardziej cmentarz niż popularne miejsce dyskusji dla amigowców. Średnia ilość postów to niewiele ponad 1.5 dziennie. Podczas gdy początkujące i w sumie mało znane forum.amigaone.pl wygenerowało 1640 postów, w analogicznym okresie forum wielkiego eXeca wzbogaciło się raptem o 212 wpisów, to prawdopodobnie mniej niż forum PPA jest w stanie wygenerować w ciągu jednego dobrego dnia. Dosyć szybko bo jeszcze w styczniu eXec wytrącił sobie głowny atut z ręki, pozbywając się jedynej przewagi nad PPA czyli sympatii środowiska kibicującego AmigaOS 4. Amigowych fanów, którzy za ciężkie pieniądze z pasji kupują nowy sprzęt, wiodący główną rolę redaktor nazwał po prostu sponsorami Hyperionu. Pół biedy z drobnymi przytykami, działając w internecie, wszyscy wszak jesteśmy do nich przyzwyczajeni. Odwiedzając poważne serwisy, oczekujemy jednak od osób je prowadzących, rzetelności, obiektywności czy profesjonalizmu. Niestety przykłady takie jak choćby oficjalna informacja że AmigaOne X1000 przegrywa z PowerBookiem, nie ma z tymi pojęciami nic wspólnego. Autor powołując się na cokolwiek wątpliwe testy Blendera przeprowadzone przez człowieka z konkurencyjnego obozu, nie zajaknął się nawet słowem o żadnym z wielu niezależnych testów dostępnych na sieci wskazujących na coś zupełnie innego. Z rozmów jakie przeprowadziłem wynika że tak swoiście rozumiany profesjonalizm powoduje że już mało kto z interesujących się nextegonwymi rozwiązaniami czytelników traktuje jeszcze ten serwis poważnie. Portal szuka więc nowego targetu, serwując recenzję gier z Amigi 500. Ostatnio nawet dostał wsparcie od redaktora konkurencyjnego portalu, w postaci tekstu o WHDLoad. To najlepszy tekst jaki ukazał się tam w tym roku, chociaż Benedtykt chyba przesadził trochę z przerostem formy nad treścią. Lubię długie, bogato ilustrowane artykuły, szczególnie jeśli dotyczą nowego i w miarę skomplikowanego oprogramowania, ale tasiemcowy tekst i ponad 50 ilustracji, dla starego znanego wszystkim od kilkunastu lat programu, którego w dodatku wystarczy skopiować do C: by działał, to trochę tak jak by wydać przepis na jajecznicę w formie 12 tomowej encyklopedii. Za bardzo jednak wchodzę w szczegóły, pora na konkluzję. Czy eXec może jeszcze odbić się od dna? Być może zmiana orientacji na klasyka jest jakimś wyjściem, choć uważam że ciężko będzie tutaj konkurować z PPA. Uważam że odbudowa eXeeca jest możliwa tylko przy ponownym zaangażowaniu się Konrada i dużo większym udziale w tworzeniu serwisu przez Radova. Ten człowiek jest profesjonalistą w każdym calu i z pewnością mógłby przywrócić markę eXeca jako poważnego opiniotwórczego serwisu. Niestety jest za mało aktywny i w obecnej chwili eXec oceniany jest wyłącznie po przez pryzmat dokonań jednej osoby, w związku z czym wszelkie statystyki lecą na łeb na szyję. Jako człowiekowi, który włożył sporo serca i pracy w rozwój tego portalu przychodzi mi to pisać z wielkim bólem, ale coraz więcej wskazuje na to że eXec wkrótce może podzielić los ACP.

AmigaOne.pl i Droid&Boing – bliźnięta w stanie niemowlęcym. Sprawy czasami toczą się dość szybko i powstają z zaskoczenia z potrzeby chwili. Przyznam że pod koniec ubiegłego roku rozważałem czy jest sens dalej wspierać eXeca, jednak ostatecznie pod koniec grudnia oświadczyłem że zostaję w redakcji jeszcze przynajmniej na rok. Myślę że planów odejścia nie miał również ZAP. Nikt z nas jednak nie przypuszczał że już na początku stycznia nastąpi taki „armageddon”, w wyniku którego nie mieliśmy innego wyjścia niż opuścić tamtejszą redakcję. Początkowo nie chciałem robić żadnej większej strony, głownie z jednego powodu, słabego startu i ogólnego słabego życia na portalu morphos.pl. Uznałem że skoro mający swoich licznych zwolenników system Morphos nie przyciągnął ludzi do tamtego portalu, to tym bardziej nie zrobi tego niedoceniany w naszym kraju AmigaOS. Dalem się jednak przekonać Piotrowi, który stwierdził że ma ciekawy niepraktykowany dotąd pomysł. Uznaliśmy że na ile to będzie możliwe połączymy siły, początkowo jednak Piotr pracował nad D&B a ja zajmowałem się zmianami na amiagaone.pl. Chociaż nie wygłaszałem żadnych apeli o pomoc czy wsparcie ludzie zgłaszali się sami. Jedną z takich osób, która napisała do mnie już w pierwszych dniach był Tchomasz, spytał czy planuję forum na stronie. W tamtym okresie rzeczywiście już to planowałem, po zainstalowaniu forum, Tomek zadbał też o WordPressa – ruszyliśmy. Start był dużo lepszy niż się spodziewałem, nie wiem czy nasza w tym zasługa, czy też pomogła nam trochę polityka innych serwisów, ale życie na naszym mini-portalu ewidentnie kwitło. Piotr uruchomił D&B ujednoliciliśmy layout, zaczęły pojawiać się zupełnie nowe, bądź zaktualizowane teksty. W zasadzie po niezbyt optymistycznych tekstach o teraźniejszości dwóch największych serwisach amigowych, przydałoby się napisać coś pozytywnego o naszym przedsięwzięciu. Niestety zrobić tego nie mogę, tworzenie nowych tekstów skromnymi siłami musiało w końcu stanąć, w ostatnim czasie przygasło nam również trochę forum. Być może to po prostu przelotny kryzys wieku dziecięcego, być może ładna pogoda za oknem, być może jeszcze jakiś inny powód. Tak czy owak trzeba się wziąć do jeszcze bardziej wytężonej pracy, czego ten przydługi artykuł był pierwszym efektem.

Mufa

Dziękuję Wojciechowi Zatorskiemu, za pomoc merytoryczną i dostarczenie materiałów, dotyczących pionierskich czasów amigowego internetu.

Tagi: ,

O Mufa