Heretic II to tytuł, na którego dźwięk serca amigowców korzystających z mocy PPC zawsze biją mocniej. Co prawda nie była to pierwsza produkcja wykorzystująca siłę PPC i Warp 3D, bo tą był port gry Descent, ani nawet pierwszy taki tytuł wydany komercyjnie, gdyż wcześniej wyszedł Wipeout 2097. Jednak był to pierwszy hit, od którego rozpoczął działalność, jak się potem miało okazać największy wydawca gier dla Power Amig, Hyperion Entertainment. Była to też produkcja, pod kątem której stworzono podsystem grafiki 3D MiniGL, który bywa używany z powodzeniem nawet i dziś. Co ważniejsze była to też gra, która pokazywała, że dobrze dopalona Amiga technologicznie wcale od świata nie odstawała. Wszak amigowe wydanie Heretica II miało miejsce w 2000 roku, a na PC zaledwie dwa lata wcześniej. To trochę tak jak by dzisiaj wydano na „Przyjaciółkę” jakiegoś Elder Ring czy innego „świeżaka” z segmentu gier klasy AAA. Przede wszystkim w odróżnieniu od większości dzisiejszych produkcji AAA, była to gra świetna. Nic w tym jednak dziwnego, skoro oryginał wyszedł spod szyldu kruka, czyli znamienitego Raven Software.
Osobiście z Hereticem mam dużo wspomnień i to nie tylko dobrych. Pierwszy oryginał, który zamówiłem dotarł do mnie jedynie w formie pudełka bez nośników w środku. Stosunek kosztów oryginalnych gier względem zarobków był wówczas diametralnie inny niż dziś, więc strata była dotkliwa. Później okazało się, że to nie jedyne nieoczekiwane wydatki. Heretic II oficjalnie wymagał 64MB RAMu i z pomocą specjalnych skryptów, resetujących system do ustawień mających zaoszczędzić dosłownie każdy kilobajt pamięci, nawet się uruchamiał. Jednakże na dalszym etapie rozgrywki i tak się zawieszał, więc ostatecznie by ukończyć grę nie obyło się bez konieczności dokupienia dodatkowej kości pamięci rozszerzającej fast do 96MB, co również w tamtym okresie tanią operacją nie było. Jednakowoż ta niesamowicie wciągająca i piękna jak na tamte czasy produkcja, potrafiła osłodzić gorycz poniesionych wydatków. Nie będzie najmniejszą przesadą, jeśli powiem, że w mojej ocenia to najlepsza gra spośród wszystkich, jakie dotąd zostały wydane dla WarpOS.
Mogło więc dziwić, dlaczego Hyperion nie zdecydował się na szybkie wydanie natywnej wersji dla AmigaOS 4. Inne tytuły takie jak Descent Freespace czy Quake II doczekały się natywnych odsłon wkrótce po premierze systemu AmigaOS 4.0 Pre-release. Z drugiej strony nie nastąpiło równie szybkie opublikowanie Shogo. Gdy wreszcie w roku 2019 ten został wydany, Heretic II pozostał ostatnim tytułem Hyperionu, który istniał jedynie w wersji WOS. Okazało się, jednak że taki stan rzeczy nie był umyślnym działaniem wydawcy a jedynie przejawem zasady, w myśl której „szewc bez butów chodzi”. Jak to czasem bywa w tej branży zaginęły źródła pierwotnej wersji gry, co więcej Hyperion w swoim posiadaniu nie miał nawet jednego fizycznego egzemplarza pierwotnego wydania. Jako ciekawostkę zdradzę, że szef Hyperionu kupił takowy od jednego z polskich amigowców. Koniec końców udało się jednak odzyskać materiały źródłowe, gdyż jeden z autorów wersji WOS’owej Steffen Hauser po wieloletniej przerwie odremontował swoją A-One X1000 i powrócił do naszego hobby, przy okazji odnajdując stosowne pliki na swoich dyskach. To dało zielone światło do zrobienia portu gry dla AmigaOS 4, którego wykonaniem zajął się sam Steffen.
Jak finalnie przedstawia się Heretic II dzisiaj, po ponad 20 latach? Po pierwsze fanów wydań fizycznych ucieszy fakt, że wydawca właśnie takowe przygotował. Zatem w przeciwieństwie do takiego np. Shogo kolekcjonerzy lubujący się w tego typu rzeczach mają możliwość zamówienia kartonowego BOXa z płytami CD wewnątrz, który praktycznie nie różni się od wydania z 2000 roku. Z drugiej strony, szkoda, że dla osób ceniących sobie bardziej zawartość niż opakowanie, nie zostało przygotowane wydanie cyfrowe. Mam nadzieję, że w przyszłości może jednak to się jeszcze zmieni.
Już sam fakt zróżnicowanej formy wydania gry każe postawić przy Hereticu II mały plusik względem natywnej edycji Shogo z 2019 roku. Plusów jest jednak więcej. Chyba największym z nich jest ukłon w kierunku wszelkich możliwych konfiguracji sprzętowych. W przyszłości planowana jest nawet wersja dla mocnych konfiguracji klasycznych opartych o karty Warp, Vampire czy Pi-Storm. Wracając do recenzji odsłony dla AOS4, Heretic II może więc tak jak 23 lata temu wyświetlać obraz w trybie software’owym, jak i hardware’owym. Jednak ten drugi nie ogranicza się jedynie do MiniGL, ale oferuje również tryb GL4ES. Sam tryb MiniGL został mocno przepisany i poprawiony, dzięki czemu na nowych Amigach działa o niebo lepiej niż to miało miejsce w przypadku starej wersji WOS’owej. Dodam, że działa bezbłędnie również na najnowszych kartach graficznych takich jak R9 czy Polaris, oczywiście o ile posiadamy stosowne biblioteki w postaci Warp3D_SI czy Nova Bridge. Posiadać ich jednak nie musimy, gdyż jak już wspominałem do dyspozycji jest jeszcze jeden najnowocześniejszy tryb, a więc GL4ES. Oczywiście w przypadku produkcji, która została napisana jeszcze przed erą shaderów, żadnych fajerwerków graficznych nam nie da. Natomiast jak twierdzi autor ten tryb zapewnia około 70% lepszą wydajność względem MiniGL. Cóż ja grałem na X5000 i na tej maszynie w każdym z trybów prędkość działania była idealna, więc różnic w wydajności nie wychwyciłem. Dodam, że grałem w trybie 1920×1080, co było możliwe dzięki dostosowaniu Heretica II do rozdzielczości współczesnych monitorów, jednej z pierwszych zmian wdrożonych przez Steffena.
Kolejną zmianą, którą zobaczymy już na etapie oglądania intra są filmy. W oryginale były zakodowane w lowresie, co oznaczało, że na współczesnych wyświetlaczach takiej pikselozy wręcz nie dało się oglądać. Zastosowano więc upscaling, co umożliwiło wyświetlanie filmów na pełnym ekranie i to w naprawdę dobrej jakości. Mając pamięci wiele niezbyt przyjemnych doświadczeń związanych ze skalowaniem obrazu w górę, oglądając po raz pierwszy intro byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jak dobrze to wyszło. Tutaj specjalne podziękowania dla naszego forumowego kolegi Amig_OSa, który wziął na siebie wykonanie tej części prac.
Modernizacje wprowadzone w obecnym wydaniu Heretica II nie ograniczają się tylko do tych ważnych dla oka, ale i obejmują także rzeczy istotne dla ucha. Nie jest tajemnicą, że przesiadka na napędy optyczne SATA, które nie są już wyposażone w analogowe wyjście audio, w przypadku Amigi nie odbyła się całkowicie bezboleśnie i część starszych gier, do których zalicza się także pierwotne wydanie Heretica II przestała odtwarzać tracki audio. W obecnym wydaniu całkowicie rozwiązano ten kłopot, dzięki czemu nawet komputery uważane w tym zakresie za dosyć problematyczne jak X1000 i X5000 nie mają najmniejszych problemów z odtwarzaniem muzyki prosto z płyty. Rzecz jasna produkt jest też dostosowany do pełnej obsługi wersji cyfrowej, zatem możemy też z powodzeniem odtwarzać ścieżki audio z obrazu płyty podmontowanego przez systemowy diskimage.device.
W mojej ocenie fundamentalnym usprawnieniem jest dostosowanie gry do współpracy z Amiga Input. O ile w przypadku gier FPP, jednak wolę stawiać na zestaw klawiatura plus mysz, to wobec gier TPP, po prostu nie ma lepszego urządzenia niż pad. Postać Corvusa oferuje spory zakres ruchów, a dodatkowo wykorzystuje pokaźny wachlarz uzbrojenia ofensywnego, jak i defensywnego, w związku z czym nie sposób jest przypisać wszystkich jego możliwości nawet do najbardziej zaawansowanego kontrolera gier. Jednakowoż dobry pad naprawdę znacząco może tutaj pomóc. Co warte podkreślenia Heretic II w przeciwieństwie do miażdżącej większości gier potrafi niezależnie obsługiwać lewą analogową gałkę pada oraz krzyżak. Dodatkowo co jest równą rzadkością potrafi korzystać z dobrodziejstw prawej gałki pada. W efekcie na padzie Logitech F310 miałem do dyspozycji 12 przycisków kierunkowych plus 12 przycisków fizycznych. 24 przyciski niejako trzymane w dłoniach sprawiły, że gra nabrała zupełnie nowego wymiaru. Odpowiednie przypisanie czynności na padzie pozwoliło na zwiększenie komfortu nie tylko w zakresie podstawowych ruchów czy sterowania obrotem kamery, ale też na to by ekwilibrystyczne sekwencje, jak np. skok o tyczce stały się dziecinnie łatwe do wykonania.
Ostatnia zmiana jest może mniej ważna dla Polaków, ale też poświecę jej kilka słów. Mam tu na myśli lokalizację i wydanie amigowej edycji w wersji multilanguage co jest zresztą kolejną przewagą naszego Heretica II nad wersją PC. W świecie Windows istniały oczywiście wydania gry w odsłonach innych niż angielska, ale zawsze zawierały jedynie jeden język przeznaczony na dany rynek lokalny i nie było możliwości jego zmiany na etapie instalacji. W przypadku wydania dla AmigaOS 4 taka możliwość istnieje. Warto przy tym podkreślić, że autorzy wersji amigowej nie poszli po linii najmniejszego oporu polegającej na zwykłym przekopiowaniu danych lokalizacyjnych z wersji pecetowej na płytę z grą dla Amigi, ale też pokusili się o zastosowanie merytorycznych poprawek. Okazało się bowiem że niektóre edycje Heretica II dla Windows nie były pozbawione wad. Zwłaszcza amigowcy ze słonecznej Italii narzekali na dość mocno skopaną włoską lokalizację. W wersji amigowej poprawione tłumaczenie jest dużo lepsze.
Jak już wspomniałem zmiany te są mało istotne dla Polaków, gdyż nigdy nie powstała oficjalna (o ile się orientuję nieoficjalna również) wersja Heretica II z polską lokalizacją. Z tego, co słyszałem względy licencyjne nie pozwalają dodawać do gry nowych treści, które nie były zawarte w oryginale. Nie oznacza to jednak, że rodzimi gracze całkowicie muszą obejść się smakiem, pokusiłem się bowiem o nieoficjalne tłumaczenie plików tekstowych i menu. Tłumaczenie pozbawione jest polskich liter, gdyż oryginalne czcionki zawarte w grze nie obsługują polskich ogonków i fontów tych niestety nie można zmienić (AFAIK tu znowu kłaniają się względy licencyjne). Z powyższych względów tłumaczenie dystrybuuje osobno. Od dawna mogą je pobrać użytkownicy forum.amigaone.pl, a teraz także wszyscy chętni za pośrednictwem serwera OS4Depot. Na zakończenie dodam, że tłumaczenie działa oczywiście również ze starszą wersją Heretica II przeznaczoną dla Amig klasycznych.
Gramy
Czytelnicy, którzy mnie znają wiedzą dobrze, że nie jestem delikatnie rzecz ujmując entuzjastą recenzji starych dobrze znanych i po stokroć zrecenzowanych rzeczy. Dlatego też artykule skupiłem się głównie na wdrożonych nowościach i nie mam zamiaru pisać, na czym polega gra, o co chodzi w tej historii itp. Każdy, kto chciał zagrał w to już na PC lub Amidze, a przynajmniej mógł przeczytać recenzję gry czy to w prasie, czy to w internecie. Ograniczę się więc tylko do kilku zdań na temat mojego odbioru gry po tych 23 latach.
Cóż, wszyscy znamy powszechną prawdę, iż po latach gry 3D starzeją się dużo bardziej niż np. gry 2D. Nie mam zamiaru z tym faktem polemizować, zwłaszcza że w moim przypadku wrażenie to potęgował fakt, iż do Heretica II przysiadłem jeszcze na rok przed jego ponownym wydaniem, praktycznie zaraz po ogrywaniu o wiele nowocześniejszego Dooma III. Jednakowoż to tylko jedna strona medalu. Drugą stroną jest fakt, że zmęczony już trochę tymi klaustrofobicznymi ciemnymi korytarzami oświetlanymi tylko snopem latarki w Doomie z przyjemnością zobaczyłem więcej światła w grze, z równą przyjemnością zobaczyłem wodę (na marginesie, jak na możliwości techniczne tamtych czasów, całkiem nieźle zrealizowaną), otwarte przestrzenie choćby na bagnach czy bardziej zróżnicowaną paletę kolorów, te zielenie, czerwienie… Wszystko to razem złożone w całość sprawiło, że pomimo kanciastej archaicznej grafiki, odczułem całkiem fajną zmianę dla oka. Miłą zmianą był też szerszy wachlarz ruchów bohatera, możliwość pływania czy nurkowania. Atutem Heretica jest też bogaty bestiariusz przeciwników. Możemy strzelać zarówno do celów powietrznych podwodnych, jak i naziemnych. Istotną różnicą był też inaczej zbalansowany poziom trudności. Początkowo w mieście Silverspring wręcz nużąco łatwy, by stopniowo wzrastać osiągając swoje apogeum w przejściu zwanym rękawica, gdzie z opcji quicksave trzeba korzystać wręcz co kilka sekund.
Poza wspomnianymi czynnikami, na ogólny odbiór gry bez wątpienia wpływ ma także sprzęt. Tu mogę napisać tylko to samo co pisałem kilka lat temu w recenzji odnowionego Shogo. W czasach Amigi 1200, kiedy powyższe gry wyciągały ze sprzętu wręcz ostatnie poty, gracz musiał być przygotowany na „dodatkowe atrakcje”. Ładowanie stanu gry ze względu na prędkość dysków czy ograniczenia pamięci potrafiło trwać wieki. Stabilność – każdy wie jak było, sam WOS do idealnych nie należał, a jeśli do tego dołożymy typowe dla wyżyłowanego i skanapkowanego sprzętu przypadłości, jak niedobór zasilania, problemy z chłodzeniem Permedii i tym podobne rzeczy, to w zasadzie zasiadając do każdej większej gry dla PPC gracz miał wręcz gwarancję, że nie ukończy jej w całości bez zaliczenia przynajmniej kilku zwiech po drodze. W przypadku komputerów klasy AmigaOne Heretic II jest grą mega leciutką dla sprzętu, gra się więc szybko bez niepotrzebnych przerw na ładowanie danych i co najważniejsze absolutnie stabilnie. W czasie moich testów gra nie zawiesiła się ani razu. Reasumując komfort rozrywki względem Amigi klasycznej z Blizzardem PPC to dwa zupełnie inne światy.
Podsumowanie
Do Heretica II podchodziłem z „pewną taką nieśmiałością” Wynikała ona nie tylko z faktu wieku tej gry, ale również z tego, iż może poza kilkoma przypadkami, do policzenia na palcach jednej ręki nie mam w zwyczaju wracać do tytułów, które wcześniej ukończyłem w całości. Abstrahując od Heretica, generalnie nie jestem jakimś nałogowym graczem, który potrafi przed monitorem zerwać nockę zatem sesje z grami komputerowymi trwające dłużej niż godzina zdarzają mi się ekstremalnie rzadko. Zwyczajowo więc nawet ukończenie świeżych tytułów, w które wcześniej nie grałem i które w związku z tym powinny mnie bardziej przyciągać zabiera mi kilka miesięcy. Przyznam się bez bicia, że podobne założenia miałem również w przypadku opisywanego tytułu. Początkowo jedyną motywacją, by znów zagrać w Heretica II, była chęć sprawdzenia poprawności mojego tłumaczenia. Bardzo szybko okazało się jednak, że do grania przyciąga mnie nie sama chęć testowania a przede wszystkim wysokiej jakości rozrywka, pozwalająca na znakomitą zabawę. W efekcie zamiast spodziewanych krótkich epizodycznych sesji rozłożonych na kilka miesięcy, z przyjemnością zaliczyłem całość w dwa tygodnie. Myślę, że to jest najlepszy dowód na to, iż ta leciwa produkcja wciąż potrafi ostro wciągać i bezwzględnie warto dać jej drugą szansę (a tym bardziej pierwszą, jeśli ktoś wcześniej nie miał okazji jej poznać).
Dystrybucją produktu zajmuje się sklep Alinea Computer gdzie fizyczną wersję gry możemy nabyć za kwotę 44,95 euro.
No, w starym stylu, takie bardziej kolekcjonerskie wydanie gry. To mi się podoba. Oby każda gra Hyperionu była tak wydawana. Szkoda tylko że posiadacze A1222+ nie pograją. Ale wydanie super. Plus dla Hyperionu.