Hollywood 5.0 i Designer 3.0

Jednym z najważniejszych zastosowań do których Amiga, została wręcz stworzona były
prezentacje multimedialne. Scala to chyba oprócz Deluxe Painta najbardziej znany
program dla Amigi (a przynajmniej tym dwóm aplikacjom poświęcano najwięcej miejsca
w amigowej prasie). Śmiem jednak twierdzić że w zastosowaniach profesjonalnych
popularność Scali zdecydowanie przebijała program malarski ze stajni Elrctronics Arts.
Ta była używana zarówno przez wielkie korporacje (stacje telewizyjne, hotele, lotniska)
jak i mniejszy biznes (kablówki czy tzw. wideofilmowanie). Niestety tak jak większość
komercyjnego oprogramowania na „przyjaciółkę” z uwagi na pogarszającą się sytuację na
rynku Amigi, Scala porzuciła naszą platformę na rzecz PC. Co prawda nawet jeszcze 5
lat po bankructwie Commodore program wciąż był wykorzystywany np. do wyświetlania
telegazety w osiedlowych telewizjach czy różnego rodzaju czołówek i efektów
zamieszczanych na kasetach VHS dokumentujących wesela i inne uroczystości rodzinne,
to jednak stawało się jasne że zarówno Amiga jak i Scala coraz bardziej się starzeją i
ostatni bastion w którym nasz komputer ma coś do powiedzenia pada.
Historia nie potoczyła się jednak tak jak miało to miejsce na niemal wszystkich pozostałych polach zastosowań Amigi, czyli albo
wieloletnia posucha albo import gotowych rozwiązań z innych platform. Ledwie gdy
powszechnie zaprzestano używania Scali na Amidze, pojawił się godny następca. Może
pierwsza, jeszcze stosunkowo prosta wersja z 2002 r  na to miano nie zasługiwała,
ale już „dwójka” zdobyła spore uznanie wśród użytkowników. W chwili obecnej
najnowszymi produktami jakimi szczyci się firma Airsoft Softwair jest Hollywood 5 wraz z nakładką graficzną Designer 3  i ten zestaw chciałbym w
niniejszym artykule przybliżyć.
Hollywood to przede wszystkim coś znacznie więcej niż tylko program do tworzenia
prezentacji. Można za jego pomocą tworzyć oprogramowanie użytkowe, gry, różnego
rodzaju front-endy i tym podobne rzeczy, przez co często jest nazywany (moim zdaniem
niesłusznie) Amosem XXI wieku. To jednak nie wszystko, odkąd niedawno program
wzbogacił się o obsługę animacji zapisanych w „dzisiejszych formatach” zaryzykuję
stwierdzenie że można go stosować jako wspomagające narzędzie do montażu wideo.
Designer niewątpliwie sprawdza się również w roli prostego programu graficznego.
Zaznaczam jednak że są to możliwości niejako przy okazji
i nie namawiam bynajmniej grafika czy montażysty wideo do zakupu programu dla tych
celów. W Hollywoodzie znajdziemy bowiem opcje pozwalające na łączenie plików wideo, efekty przejść, nakładanie napisów, własnego komentarza, czy ścieżki
dźwiękowej na film. Jednak, pocięcie filmów na klipy i dowolne manipulowanie nimi
(przesuwanie, usuwanie) odpada, takie gotowe pocięte klipy trzeba przygotować gdzie indziej.
W przypadku edytora grafiki może doskwierać brak swobodnego rysowania z ręki
(niezdefiniowane przez program kształty tworzymy jednie z polygonów). Ponadto choć
program dobrze radzi sobie z obsługą kanału alfa, czy warstw, to gotowy obrazek
potrafi zapisać jedynie do postaci BMP. Jak ten format „radzi” sobie z alfą to już graficy wiedzą najlepiej.
Przejdźmy zatem do rzeczy, dla których ten program został stworzony. Hollywood tworzy prezentacje oparte na skryptach w formacie HWS. Język skryptowy Hollywooda jest mieszaniną Amiga E, Basica, C, Pascala oraz LUA, z głównym naciskiem na ten ostatni. Do programu dołączona jest obszerna dokumentacja, zarówno w formie amigaguide, jak i PDF, w której znajdziemy opis wszystkich komend. Po uruchomieniu w oknie programu, widoczna jest lista około osiemdziesięciu przykładów demonstrujących jego możliwości. Każdy przykład, możemy, uruchomić, skompilować, czy wyświetlić jego źródła. Analiza tych ostatnich, jest z pewnością dobrym sposobem na naukę języka skryptowego, mniej obyci w programowaniu użytkownicy, powinni jednak skorzystać z nakładki Designer, która w dużej mierze uwalnia nas od potrzeby wklepywania kodu. Wśród dostępnych przykładów znajdziemy zarówno rzeczy prezentujące suche możliwości Hollywooda, np. efekty przejść, operacje na fontach, wskaźniku myszy itp. ale są też całkiem przydatne aplikacje. Do takich zaliczyłbym, odtwarzacz amigowych animacji w formacie anim (który zdecydowanie lepiej sobie radzi od systemowego MultiView), odtwarzacz muzyczny HollyAmp, czy VideoPlayer (wideo w nowoczesnych formatach) a także gry Katica i HollyMan (klon Pac-Mana). Dużą część przykładów stanowią produkcje artystyczne, mamy więc odwzorowane cractra do starych gier w ilości 15 sztuk, czy pierwsze historyczne demo na Amigę Boing.
Program oparty jest na wtyczkach, których obecność możemy sprawdzić w oknie Plugins. Aż do wersji piątej jedyną wtyczką było Malibu, zapewniające kompatybilność z prezentacjami stworzonymi w Scali. Teraz jednak sytuacja się zmieniła, pojawiły się wtyczki umożliwiające użycie w prezentacjach filmów wideo (avi, mpeg, mov, flv, mp4, wmv), animacji Movie Setter, muzyki OGG czy grafiki wektorowej SVG. W chwili gdy piszę te słowa jest dostępnych 8 wtyczek, ale bardzo możliwe że w momencie gdy je przeczytacie, sytuacja się zmieni, gdyż autor stara się regularnie dodawać nowe. Hollywood poza wtyczkami wykorzystuje także systemowe datatypy a dodatkowo obsługa części formatów (np. modułów Protrackera), jest już od razu wbudowana w program. Ogółem liczba obsługiwanych przez Hollywooda formatów jest imponująca i trudno w tym względzie jest się do czegoś przyczepić. Imponować może również liczba systemów operacyjnych dla jakich jakich możemy wygenerować pliki wykonywalne. Hollywood, bowiem nie tworzy gotowych prezentacji w jakimś konkretnym formacie, tylko generuje gotowe binarki pod konkretny system. Mamy więc możliwość wygenerowania takiego pliku dla AmigaOS 3 (w trzech wariantach, podstawowym, z wykorzystaniem FPU i z wykorzystaniem WarpOSa), AmigaOS 4, MorphOS, Aros, Windows (w dwóch wariantach, standardowym i pod konsolę), MAC OS X (również w dwóch wariantach, dla PPC i Intela), Linuksa (uwagi jak w przypadku MacOS), dodatkowo wkrótce Hollywood zaatakuje platformy mobilne, w opcjach kompilatora pojawiły się już pozycje iOS i Android, choć na razie są jeszcze nieaktywne. Jeżeli jakimś cudem nie znalazłeś na tej liście swojego ulubionego systemu, nie ma problemu, możemy poszerzyć liczbę urządzeń obsługiwanych przez Hollywooda np. o nowoczesny telewizor, zapisując prezentacje do postaci wideo i udostępnić ją światu np. za pomocą serwisu Youtube.

Jak już wspominałem wcześniej sporym ułatwieniem w kreowaniu prezentacji jest wykorzystanie Designera. Dzięki niemu możemy tworzyć prezentacje w sposób podobny jak to ma miejsce w przypadku znanego produktu giganta z Redmond. Tworzymy więc strony (czy używając terminologii MS slajdy) i umieszczamy na nich obiekty. Program oferuje cztery typy stron: czysta (w dowolnym kolorze), obrazek, pattern i gradient. Każdej stronie możemy nadać efekt wejścia, wyjścia. Standardowo takich efektów mamy do dyspozycji około 120, przy czym dla niektórych efektów możemy ustalać jeszcze style (dla każdego efektu możemy definiować także prędkość), co w praktyce oznacza że dla oglądającego prezentację, ten sam efekt (w zależności jak go skonfigurujemy) może wyglądać zupełnie inaczej. Ponadto jest jeszcze opcja custom effect, pozwalająca na dodanie efektu Hollywooda, który nie znalazł się na liście efektów Designera. Zamieszczenie tej opcji wynika zapewne z faktu że Hollywood rozwija się dużo szybciej niż Designer, w związku z czym zapóźniona w stosunku do głównego programu nakładka graficzna, nie oferuje wszystkich dostępnych aktualnie rzeczy. Pojawieniu się każdej ze stron może również towarzyszyć efekt dźwiękowy (rozpoczęcie, kontynuacja bądź zakończenie odgrywania muzyki w formacie mod, mp3 czy sampla). Zmiana slajdów może odbywać się samoistnie, w określonym przez nas czasie, tudzież po kliknięciu myszą czy wciśnięciu spacji. Do każdej ze stron możemy także za pomocą wbudowanego „miniprocesora” tekstu, dopisać kod w języku Hollywooda, co otwiera nam dodatkowe możliwości, których w standardzie nie oferuje Designer.

Wszystkie opisane powyżej uwagi dotyczące stron, mają swoje zastosowanie również w przypadku obiektów. Typów obiektów, jest jednak znacznie więcej bo aż dziesięć, choć w zasadzie jeden z tych typów to nie są obiekty, ale o tym później.
Pierwszym jest wycinek, czyli obrazek w dowolnym popularnym formacie. Taki obrazek możemy dowolnie przesuwać, skalować czy obracać na podobnej zasadzie jak ma to miejsce np. w programach do edycji grafiki wektorowej. Dodatkowo możemy ustalić poziom przezroczystości dla całego obrazka, jak również ustalić kolor odcienia, dzięki czemu cały obrazek wyświetli się np. w odcieniach niebieskiego, czerwonego czy innego wybranego koloru. Przezroczystość rzecz jasna możemy ustalić także dla elementów składowych obrazka, wybierając kolor który nie będzie widoczny z palety RGB, lub kanał alfa jeśli dana grafika go posiada.

Kolejnym typem obiektu jest animacja. Tutaj ważna uwaga Designer (ze względu na opisywane już wcześniej zapóźnienie w stosunku do Hollywooda) oferuje w standardzie jedynie animacje anim i animgif. Wybranie dla obiektu animacja np. divxa nic nam nie da. Nie znaczy to jednak że z poziomu Designera nie da się osadzić takiego pliku w prezentacji, jak to zrobić napiszę w dalszej części artykułu. Poza wymienionymi powyżej formatami, animację możemy stworzyć także z serii obrazków. Wracając do filmów w jednym pliku, mamy możliwość ustalenia od której do której klatki ma być odtwarzana, czy ma być zapętlona, ładowana wcześniej do pamięci RAM czy odtwarzana z dysku, a także kilka innych opcji w tym ustalenie prędkości odtwarzania. Na podobnej zasadzie jak ma to miejsce w przypadku obrazków ustalamy też opcje przezroczystości.

Trzecim typem obiektów są linie. Tutaj w zasadzie jest chyba najmniej dostępnych opcji poza kolorem, grubością oraz włączeniem wygładzania, możemy jeszcze ustalić czy linia ma być po jednej lub obu stronach zakończona strzałką.

Dalej mamy prostokąty. Te mogą być wypełnione jednym kolorem, gradientem bądź podkładem graficznym. Jest też opcja rezygnacji z wypełnienia, wówczas zostaje nam tylko obrys, którego grubość i kolor też możemy rzecz jasna dowolnie konfigurować. Wypełniony prostokąt, również może mieć dodatkowo obrys, ponadto może rzucać cień, którego kolor, kierunek, rozmiar i stopień przenikania jest w pełni konfigurowalny. Tak jak dla każdego innego obiektu, istnieje możliwość włączenia wygładzania. Natomiast opcją specyficzną dla prostokątów jest ustalenie regulacji zaokrąglenia rogów. Przy odrobinie wysiłku możemy więc kwadrat przekształcić w koło.

Nie musimy jednak tego robić gdyż elipisy to kolejny rodzaj obiektów, poza co zrozumiałe brakiem opcji zaokrąglania rogów, wszystkie inne możliwości konfiguracji w przypadku tego obiektu są dokładnie takie same jak dla prostokątów.

Bardzo zbliżonym rodzajem obiektów są elipsy z rozwarciem, przydatne do rysowania wykresów kołowych, czy jak kto woli Pac-Manów. Opcje wszystkie takie same jak dla elips plus specyficzne związane z ustaleniem kątu rozwarcia.

Kolejnym typem obiektów są auto form, czyli gotowe kształty w postaci popularnych figur geometrycznych (trójkąty, romby trapezy itp.), strzałek, gwiazdek czy dymków znanych z komiksów. Także w tym przypadku możemy te obiekty dowolnie konfigurować (dostępne opcje jak dla elips).

Jeśli brakuje nam jakiegoś kształtu, wybieramy kolejny typ obiektu czyli polygony, gdzie ręcznie tworzymy figurę, którą potem będziemy mogli skonfigurować w identyczny sposób jak auto form.

Tekst to ostatni fizyczny obiekt dostępny w Deignerze. Podobnie jak w przypadku poprzedników, również tutaj możemy ustalić dowolny kolor, obrys, wygładzanie czy rzucanie cienia. Edytor za pomocą którego wprowadzamy tekst, oferuje wszystkie podstawowe rzeczy jak wczytywanie czy zapisywanie tekstu do pliku narzędzia kopiuj wytnij wklej, strzałki undo redo narzędzie do ustawienia wyrównania, oraz pogrubienie, pochylenie i podkreślenie czcionki. Możemy posługiwać się dowolną czcionką z systemowego katalogu fonts (nie musi być wektorowa), bądź skorzystać z domyślnych fontów wbudowanych w program. Niestety w tym drugim przypadku nie uzyskamy polskich znaków. Warto dodać że w opcjach programu możemy ustawić wspólny dla wszystkich systemów silnik renderowania tekstu, dzięki czemu ten będzie wyglądał na prezentacji dokładnie tak samo zarówno pod AmigaOS jak i np. Windows (nie musimy się martwić o inny rodzaj kodowania tekstu itp.).

Dziesiątym rodzajem obiektów są akcje, przy czym jest to obiekt wirtualny, którego fizycznie nie widać a jego obecność wpływa jedynie na zachowanie innych obiektów. Tutaj pojawia się sporo możliwości, możemy sprawić że dany obiekt zniknie bądź pojawi się na ekranie, sprawić aby dany obiekt statyczny stał się animacją np. po przez wprowadzenie go w ruch i rotację. To tylko dwa przykłady, z kilkudziesięciu sposobów na jakie możemy wpływać na zachowanie obiektów. Tutaj także możemy wywołać uruchomienie jakiegoś kodu. Obiecywałem że przedstawię jak osadzić plik divx w projekcie Designera. Można to zrobić właśnie przy użyciu akcji. Pierwszym sposobem jest wywołanie wspomnianego „run code” przykładowy kod na uruchomienie filmu bezpośrednio z Hollywooda:
@video 1, „ścieżka dostępu do pliku”
setvideoposition(1, #CENTER, #CENTER)
playvideo (1)
Można także użyć innej opcji dostępnej z poziomu akcji „run program” i uruchomić np. DvPlayera z niewidoczną skórką aby w sprytny sposób zmylić widza że animacja jest odtwarzana bezpośrednio przez program w którym stworzyliśmy całą prezentację. Nasuwają się tutaj jednak wątpliwości czy udostępnianie w ten sposób komercyjnego programu, nawet jeśli będzie on zaszyty w pliku wykonywalnym prezentacji i odtwarzał tylko jeden ustalony przez nas film, jest aby legalne.

Jeśli chcemy stworzyć nowy projekt np. o nazwie „Amiga”, to Designer automatycznie utworzy podkatalog o tej samej (co nadany przez nas tytuł) nazwie, gdzie będą lądowały wszystkie dane użyte w prezentacji. Jest to rozwiązanie bardzo wygodne, które uwalnia użytkownika posiadającego dane np. na płycie CD czy w RAM dysku, od wcześniejszego kopiowania ich do jakiejś określonej lokalizacji na twardym dysku. Oczywiście takie rozwiązanie niesie za sobą ryzyko, że podkatalog „Amiga” zacznie nam pęcznieć od automatycznie przekopiowanych, niepotrzebnych obiektów, które początkowo chcieliśmy użyć, lecz z nich zrezygnowaliśmy. Na szczęście Andreas Falkenhahn, autor Designera przewidział taką ewentualność i wkomponował w program użyteczne narzędzie „Project data manager„, które wyświetla nam wszystkie dane zawarte w podkatalogu z prezentacją. Data manager podkreśla, które pliki ostatecznie zostały wykorzystane a które nie są potrzebne, za jego pomocą możemy te pliki usunąć dzięki czemu gotowy efekt naszych prac zostanie odchudzony.

Działanie tworzonej przez nas prezentacji, możemy oczywiście na bieżąco kontrolować odtwarzając ją zarówno od początku jak i od danego slajdu. Po zakończeniu pracy warto skorzystać z opcji Properties. To tam ustalamy tytuł prezentacji, autora czy wersję, tam też znajdziemy opcje dotyczące wyświetlania, w których ustalimy nie tylko rozdzielczość czy tryb pracy w oknie bądź na pełnym ekranie (w czasie odtwarzania prezentacji możemy między jednym a drugim trybem się przemieszczać za pomocą skrótu klawiszowego amiga + enter, bądź na innych systemach operacyjnych alt + enter), to czy na ekranie ma być widoczny wskaźnik myszy, czy chcemy aby była widoczna belka okna itp. W properties ustalamy też tryb w jakim mają pracować silniki skalowania i wyświetlania fontów, możemy włączyć bądź wyłączyć działanie skrótów klawiszowych do określonych czynności, włączyć zapętlenie prezentacji oraz zdefiniować jeszcze sporo innych przydatnych ustawień.

W niniejszym artykule przedstawiłem sporo możliwości jakie przedstawia ten program, być może za bardzo eksponując mnogość opcji w nim dostępnych. Nie ma jednak powodów do obaw, to nie jest trudna w obsłudze, zbyt skomplikowana aplikacja. Program jest naprawdę intuicyjny i zdecydowanie wygrywa pod tym względem z nieskomplikowaną przecież Scalą. Tworzenie prostych aplikacji za pomocą Designera, nie powinno nastręczać trudności użytkownikom, którzy wcześniej nigdy nie zetknęli się z programowaniem, natomiast prostą prezentację jest w stanie wykonać nawet kilkuletnie dziecko. Zaawansowane możliwości programu w połączeniu z prostotą jego obsługi to niewątpliwie zalety, ale Hollywood jak każdy program ma również wady. Wadą odczuwalną przez mieszkańców naszego kraju, jest z pewnością brak polskiej lokalizacji, ale chyba przede wszystkim cena, 660zł za pełen zestaw z Designerem i wtyczką Malibu, to więcej niż wynosi netto połowa najniższej pensji krajowej, to nie mało. Z drugiej strony warto przypomnieć, że w 1995 r. Scala czy MediaPoint kosztowały w granicach 1000 zł (wówczas było to 2.5 takiej pensji), więc z tej perspektywy program jest relatywnie dużo tańszy a możliwości ma jednak większe.

Jestem przekonany, że program jest w stanie wywołać podziw u każdego Amigowca, a także u użytkowników pozostałych platform na które został wydany. Duże możliwości edycyjne, mnogość efektów, możliwość tworzenia nie tylko zwykłych prezentacji, ale również programów i gier, wyświetlanie starych prezentacji Scali na ekranie karty graficznej, tworzenie plików wykonywalnych dla kilkunastu różnych platform (w tym czterech różnych wersji dla samego AmigaOS) oraz profesjonalizm, który na każdym kroku daje się wyczuć muszą wywierać pozytywne wrażenia.

Warto może dodać, że Hollywood jest obok PageStreama ostatnim dużym komercyjnym programem dla Amigi, który nie jest portem z innych platform. Przy czym, o ile PageStream jedzie od 20 lat niejako siłą rozpędu (a od paru lat stoi w zasadzie w miejscu), to Hollywood zaczął powstawać w okresie największej beznadziei, tworzony od zera przez małą jednoosobową firmę. Przykład ten udowadnia, że nawet tak małe firmy, dysponujące niewielkimi środkami potrafią tworzyć naprawdę wielkie rzeczy.

Swego czasu stworzyłem interaktywną prezentację pokazującą niektóre możliwości samego Hollywooda. Zamieszczam linki do tej prezentacji (wersja AmigaOS 4) (wersja windows).

O Mufa