Czytając zachodnie fora poświęcone AmigaOS 4, odnoszę nieodparte wrażenie, że najpopularniejszym hasłem roku 2023 będzie „Qemu”. Jako użytkownik realnego sprzętu, który dodatkowo po premierze AmIgaOS 4.1 FE, zraził się do jakości emulacji klasycznej Amigi z PPC na WinUAE, dosyć długo i konsekwentnie pomijałem tematy typu „Qemu – Emulacja SAM460, AmigaOne XE czy Pegasos”. Ku mojemu zdziwieniu wątki związane z Qemu nie przybrały postaci chwilowej mody i utrzymywały się, (a w zasadzie w chwili gdy piszę te słowa utrzymują się nadal) w recentach for takich serwisów jak amigans.net całymi miesiącami. Wreszcie też materia ta zawitała i na nasze forum.amigaone.pl. Nie będę Was czarował, że taki stan rzeczy zupełnie pozbawił mnie sceptycyzmu w kwestii satysfakcjonującej emulacji Amigi NG na PC. Nic z tych rzeczy, uznałem jednak, że skoro temat wałkowany jest przez tak długi czas to być może faktycznie nastąpił jakiś konkretny progres. „Z pewną taką nieśmiałością” postanowiłem więc dać tutaj drugą szansę i po ponad ośmiu latach od moich ostatnich przygód z emulacją Amigi PPC, powróciłem do tematu tym razem udając Amigę NG.
SAM 460
Jak wspomniałem na wstępie pod Qemu możemy zemulować przynajmniej trzy maszyny NG (możliwe, że więcej, aczkolwiek ja do takich informacji nie dotarłem), konkretnie są to SAM460, Pegasos 2 i AmigaOne G4 XE. Na temat emulacji tej ostatniej nie znalazłem zbyt wielu informacji, z kolei poradnik dotyczący emulacji Pegasosa odrzucił mnie swoim skomplikowaniem i przekombinowaniem. W pierwszej kolejności postawiłem więc na SAM, sprzęt najnowocześniejszy, a jednocześnie obsługiwany przez Quemu najdłużej i którego emulacja nie wymaga tyle zachodu co Pegasos. W przeciwieństwie do niego nie potrzebujemy tutaj obrazu firmware (na Pegasosie od niedawna firmware też nie jest wymagany, ale o tym później), nie potrzebujemy też modyfikować obrazu płyty systemu operacyjnego poprzez dogrywanie do niego dodatkowych plików. Wszystko, co musimy mieć to obraz ISO systemu AmigaOS 4.1 Final Edition (53.58) w dedykowanej wersji dla SAM. Rzecz jasna musimy też mieć sam emulator Qemu. Użytkownicy niektórych systemów operacyjnych mogą tutaj trafić na dodatkowy problem polegający na tym, że emulator ten będą musieli sobie sami skompilować, jednakże w przypadku popularnego Windows dostępne są gotowe binarki. Po instalacji Qemu musimy jeszcze utworzyć plikopartycję, na którą zainstalujemy system. Przepis jak to zrobić może wyglądać tak:
qemu-img create -f raw <ścieżka dostępu./image.img xxxM (lub K, G, gdzie znak oznacza pierwszą literę od KB, MB, GB itd).
np
.
qemu-img create -f raw D:obraz.img 1800M
Jeśli uda nam się utworzyć partycję możemy przystąpić do uruchomienia Qemu emulującego SAM460, co ja wykonałem wpisując serię komend jak poniżej, którą nazwę roboczo dla potrzeb dalszej części tekstu „tryb CD”:
qemu-system-ppc -M sam460ex -m 2048 -rtc base=localtime -drive if=none,id=cd,file=Sam460InstallCD-53.58.iso,format=raw -device ide-cd,drive=cd,bus=ide.1 -drive if=none,id=hd,file=sam460.img,format=raw -device ide-hd,drive=hd,bus=ide.0 -boot order=c,menu=on -device rtl8139,netdev=mynet0 -netdev user,id=mynet0 -device es1370
Dzięki temu uzyskamy rozruch bezpośrednio z płyty instalacyjnej AmigaOS 4.1 FE. Następnie możemy przystąpić do standardowego procesu instalacji, przy czym należy mieć na uwadze, iż w przypadku Qemu łatwo możemy wpaść w pułapkę. Nie uniknąłem takowej i ja. Jako stary rutyniarz, który od wielu lat nie używa przestarzałego i powolnego FFS przy partycjonowaniu dysku machinalnie wybrałem filesystem SFS2. Taką partycję można utworzyć i jest ona widziana przez MediaToolBox, jednak co ciekawe nie jest widziana przez sam instalator systemu. Słowem nie ma możliwości instalacji systemu na partycję, której instalator nie widzi. Potem doczytałem na dedykowanej stronie, że remedium na to jest podmiana SFS na wersję dla 68k. Ja jednak chciałem ograniczyć kombinowanie do minimum i po prostu zdecydowałem się jednak na FFS, po czym instalacja przebiegła już bez zakłóceń.
Jak wiadomo w przypadku realnego sprzętu, po wykonaniu zasadniczej instalacji AmigaOS 4.1, system się resetuje i startuje już z HDD w celu dokończenia konfiguracji. W przypadku Qemu reset emulatora skutkuje tym, że system cały czas startuje z CD, potrzebne jest więc ponowne uruchomienie emulatora ze zmodyfikowaną linią komend, która wyłącza CD, a którą roboczo nazwę „Tryb bez CD”.
qemu-system-ppc -M sam460ex -m 2048 -rtc base=localtime -drive if=none,id=cd -device ide-cd,drive=cd,bus=ide.1 -drive if=none,id=hd,file=sam460.img,format=raw -device ide-hd,drive=hd,bus=ide.0 -boot order=c,menu=on -device rtl8139,netdev=mynet0 -netdev user,id=mynet0 -device es1370
Teraz świeżo zainstalowany, aczkolwiek nie w pełni skonfigurowany system ładuje się już z HDD i wita nas okropnym granatowo – niebieskim ekranem w trybie PAL. Tryby PALowskie są dużo bardziej „skaszanione” i dużo mniej czytelne niż na Radeonach zamontowanych w moich Amigach, na szczęście nie są aż tak bardzo nieczytelne by nie można było wejść w preferencje Screenmoode i zmienić ich na tryby SM502, dzięki czemu obraz wygląda już dobrze. Konfiguracja audio wyświetla tylko jedną kartę muzyczną, konkretnie SB 128, jednak to nie przeszkadza, gdyż po jej wybraniu dźwięk gra jak trzeba. Również konfiguracja sieci przebiegła nad wyraz łatwo, po wybraniu RTL 8139 internet hula zaskakująco dobrze, bez żadnych dodatkowych kombinacji. Ostatnią sekcją zamykającą cały proces jest Extras Installer, dzięki któremu możemy zainstalować najpotrzebniejsze oprogramowanie typu przeglądarka internetowa, klient poczty czy menadżer plików. Niestety nie zrobimy sobie tego ot tak, gdyż system woła o włożenie do napędu płyty CD. Nigdzie nie znalazłem instrukcji na to jak w czasie rzeczywistym podmontować napęd CD pod Qemu. Zatem nie pozostało mi nic innego jak tylko zamknąć emulator i uruchomić go od nowa, z linią komend „tryb CD”. Tym razem zamiast instalacji, wybrałem opcję bootuj system z płyty CD, tak zabootowany system, widzi już drugi system zainstalowany na plikopartycji. Można więc po prostu nawet ręcznie z płyty przekopiować na plikopartycję, choćby i samą przeglądarkę IBrowse, co też uczyniłem. Następnie wyłączyłem emulator, włączyłem go w trybie „bez CD” i mając IBrowse oraz skonfigurowaną sieć, mogłem już bez problemu dociągnąć potrzebny soft z serwera OS4Depot. Zacząłem od najnowszej odsłony sterownika SM502, co okazało się kolejną pułapką, która uniemożliwiła mi rozruch systemu. Okazuje się, że przed jego instalacją, należy zainstalować dwie aktualizacje systemu AmigaOS 4.1 FE, dopiero wówczas uzyskujemy kompatybilność z najnowszym „drajwerem” od ACube.
Niestety ani instalacja uaktualnień systemu, ani instalacja najnowszych sterowników, ani żadne inne „czary-mary”, nie zmieniają faktu, że emulacja SAM460 jest wręcz beznadziejnie powolna. Wydaje mi się, że na moim całkiem przyzwoitym sprzęcie z Ryzenem 3600X na pokładzie, było nawet wolniej niż w przypadku WinUAE i emulacji Amigi klasycznej z PPC, na moim ówczesnym Intelu I5. Jak twierdzi człowiek posługujący się pseudonimem Balaton, który odpowiada za rozwój emulacji PPC na Qemu. Problem z Sam460ex polega na tym, że jest to procesor cechujący się programowym TLB dla MMU. AmigaOS natomiast bardzo często korzysta instrukcji tlbwe (być może przy każdej zmianie zadania), która następnie czyści wszystkie wpisy TLB w softmmu QEMU, co z kolei zabija wydajność. Inaczej jest w przypadku procesorów G3 i G4, ponieważ mają one sprzętową pamięć TLB, która jest emulowana w innym kodzie w QEMU, który ewidentnie lepiej sobie z tym radzi.
Po przeczytaniu tych słów uznałem, że dalsza praca z wirtualną SAM oraz czynności typu wykonywanie benchmarków nie mają najmniejszego sensu. Zamykam więc temat stwierdzeniem, iż SAM460 jest najłatwiejszym i najmniej problemowym sprzętem, który stwarza możliwość instalacji AmigaOS 4.1 na PC. Jednakże jest to rozwiązanie, które mogę polecić wyłącznie osobom, które kompletnie nie znają AmigaOS 4.1 i chcieliby go poznać, poklikać po ikonach sprawdzić zawartość katalogów, możliwości konfiguracyjne itp. Wirtualna SAM460, na pół godziny w celach poznawczych, może być nawet ok, jednak na dłuższą metę praca z tak wolnym systemem nie ma sensu.
Pegasos
Jeśli chcemy mieć cieszyć się emulacją prawdziwej Amigi NG klasy low-end lub mid-end, a nie takiej, która pracuje z szybkością Amigi 1200 z Blizzardem PPC, po skręceniu taktowania, to niestety musimy postawić na emulację Pegasosa. Piszę niestety, bo w tym wypadku kombinacji jest trochę więcej, co może odstraszyć niedoświadczonego użytkownika. Do instalacji systemu AmigaOS 4.1 FE w wersji dla komputerów Pegasos możemy zabrać się na dwa sposoby, stary i nowy. Sposób stary wymaga modyfikacji obrazu ISO płyty AmigaOS 4.1 FE i zdobycia obrazu z firmware Pegasosa 2. Od kilku tygodni dostępny jest jednak nowy sposób oparty na narzędziu BBoot. Dzięki BBoot zawartość Kickstartu, która jak wiadomo w przypadku Amigi NG, nie znajduje się w układzie ROM a w stosownym katalogu, nie jest odczytywana z płyty instalacyjnej, czy na późniejszym etapie z plikopartycji a bezpośrednio z twardego dysku PC. Dodatkowym atutem, jaki wnosi BBoot, jest fakt, że nie musimy też posiadać firmware Pegasosa. Jedyne co musimy mieć to obraz Kickstartu, jak sobie taki obraz szczegółowo przygotować oraz jak zmodyfikować obraz ISO z systemem znajdziecie w niniejszym poradniku.
Po przeprowadzeniu procesu instalacji systemu, a następnie dwóch aktualizacji, jak to bywa z Qemu czekają na nas pułapki. Pierwszą z nich jest sieć, w przypadku SAM, ten element zadziałał od przysłowiowego strzału, w przypadku Pegasosa miałem pewne problemy, których przyczyną był prawdopodobnie parametr MTU. Ostatecznie zredukowałem konfigurację sieci do minimum i u mnie wygląda teraz tak:
Jednocześnie nadmieniam, że na forum.amigaone.pl znajdziecie alternatywną konfigurację sieci nadesłaną przez jednego z naszych forumowiczów:
# DEVS:NetInterfaces/RTL8139
# File generated by Internet 53.3 (1.8.2011)
# On wtorek, 04-kwi-23 at 19:25:16
device=rtl8139.device
hardwaretype=Ethernet
iprequests=64
writerequests=64
address=10.0.2.15
netmask=255.255.255.0
mtu=1492
To jednak nie koniec problemów z siecią okazuje się bowiem że Qemu nie jest kompatybilny z najnowszą odsłoną sterownika RTL8139 zawartą w drugim uaktualnieniu AmigaOS 4.1 FE. Zatem po instalacji tej aktualizacji należy ponownie zabootować system z CD i ręcznie zastąpić rtl8139.device zainstalowany na partycji systemowej, na ten zawarty na płycie instalacyjnej. Zamykając temat sieci, dodam jeszcze, że użytkownicy Qemu, z dłuższym stażem niż mój, raportują ze sieć pod wirtualnym Pegasosem potrafi działać niestabilnie, choć przyznam, że ja osobiście jeszcze tego nie doświadczyłem.
W przypadku trybu emulacji wykorzystującego o BBoot pojawia się jeszcze jeden problem związany z instalacją aktualizacji. Mianowicie instalator aktualizacji nie zakładał oczywiście, że ktoś kiedyś wymyśli sobie obraz Kickstartu skopiowany na inny zewnętrzny dysk, zatem wszystkie elementy Kickstartu są domyślnie instalowane do stosownego katalogu na plikopartycji. Musimy więc znaleźć jakiś sposób, by zawartość katalogu Kickstart z plikopartycji przenieść na dysk PC, by utworzyć na tej bazie nowy plik Kickstart.zip obsługiwany przez BBoot. Ja zrobiłem to jeszcze inaczej, po prostu rozpakowałem stary plik Kickstart.zip rozpakowałem też archiwa z obiema aktualizacjami systemu i ręcznie przeniosłem pliki z ogólnego katalogu Kickstart oraz z katalogu Kickstart_Pegasos, jakie znalazłem w aktualizacjach zastępując starsze wersje, po czym całość spakowałem ponownie do Kickstart.zip.
Po zainstalowaniu systemu mogłem wreszcie przejść do testów, choć już gołym okiem było widać, że emulowany Pegasos względem emulowanej SAM, to zupełnie inna liga. Swoje testy przeprowadziłem na stacjonarnym komputerze opartym o płytę główną MSI z sześciordzeniowym procesorem Ryzen 5 3600X, taktowanym bazowo 3.8GHz (4.4GHz w trybie boost), 24GB pamięci RAM (z czego Pegasos wykorzystywał 2GB) i kartą graficzną Radeon RX 580 (przy czym emulacja Pegasosa działała na sterowniku dla układu Silicon Motion 502), całość pracowała pod kontrolą systemu Windows 11 Pro.
Jeszcze zanim przystąpiłem do właściwych testów, najpierw wykonałem pomiar wstępny przy okazji rozpakowywania archiwum z pierwszą aktualizacją AmigaOS 4.1 FE pod UnArcem. Tutaj ostatni raz odwołam się do emulacji SAM460, ale tylko by uwydatnić Wam fakt jak wielka przepaść dzieli emulację obu maszyn. Zatem na emulowanej SAM460 na wypakowanie plików musiałem czekać niemal 3 minuty, a konkretnie 2 minuty i 49 sekund, ta sama czynność pod emulowanym Pegasosem zajęła mi 22 sekundy. Jeszcze w ramach ciekawostki dodam, że miałem przyjemność przetestować tę czynność również na komputerze Remika, wyposażonym w bodaj najmocniejszy procesor, jaki na chwilę obecną można włożyć do domowego PC, a więc Ryzen 9 7950X i tam trwało to jedynie 13 sekund, co jest już wynikiem naprawdę dobrym.
Właściwe testy zacząłem od swoistego falstartu, jakim okazał się program GPMark. Wyniki, które otrzymałem były wręcz niewiarygodnie dobre, wynikałoby z nich, że mój udawany Pegasos po prostu rozbija w pył realną SAM460, osiągając z biednym SM502, wyniki na poziomie mojej AmigiOne X5000 040 z Radeonem RX560, ba w większości testów nawet o kilka procent lepsze. Jaki z tego morał? Jedynie taki, że GPMark jest słabym benchmarkiem, ponieważ owszem szybkość emulacji Pegasosa pozytywnie mnie zaskoczyła, niemniej jako user realnego sprzętu gołym okiem i na każdym kroku, takim jak zwykłe otwieranie okien, praca z przeglądarką internetową itp. widzę, iż z całą pewnością nie jest to jeszcze szybkość realnej X5000 czy choćby X1000.
Potwierdza to zresztą kolejny benchmark, który jest mojego autorstwa i został stworzony przed laty w programie Hollywood. Polega on na czasie wyświetlenia dosyć obciążającej sprzęt prezentacji. Tutaj wyniki wydają się bardziej odzwierciedlać stan faktyczny, emulowany Pegasos poradził sobie z moją prezentacją dokładnie w 1.5 minuty, nieco lepsza była tu realna SAM 460 radząc sobie w minutę i 23 sekundy, X5000, to już trochę inna liga i tej maszynie wystarczyło jedynie 30 sekund. Do pełnego obrazu przydałyby się jeszcze wyniki osiągane przez realnego Pegasosa. Niestety kilka tygodni temu, gdy rozpocząłem przygotowania pod kątem tego artykułu, nie miałem pojęcia, że różnice w prędkości emulacji SAM460 i Pegasosa, są aż tak duże. Zakładałem wiec, że skupię się wyłącznie na emulacji SAM460, dlatego też postarałem się jedynie o uzyskanie wyników z realnej SAM. Konkretnie dostarczył ich nasz kolega z forum Marian Nowicki, który przeprowadził testy na swoim komputerze AmigaOne 500 1GHz z kartą graficzną Radeon HD 7750. Natomiast jeśli ktoś z Was szanowni czytelnicy jest posiadaczem Pegasosa i miałby ochotę wykonać przedstawione testy na swojej maszynie, chętnie wzbogacę ten materiał o rezultaty uzyskane na prawdziwym Pegasosie.
Jak już pisałem mój benchmark wydaje się lepiej oddawać wrażenia co do prędkości mojego udawanego Pegasosa. Czas sprawdzić, czy za te wrażenia odpowiada powolna grafika, czy też niedomaga prędkość CPU. Najlepszą odpowiedzią na to pytanie wydał mi się test z konwersji filmu FullHD zakodowanym w H264 do AVI Mjpeg przy użyciu FFMPEG 4. Wpisałem następującą linię komend:
„ffmpeg” -benchmark -i „Multimedia:film.mp4” -vcodec mjpeg -b:v 4000k „Ram:Outfile.avi”
wykazał, że tam, gdzie w grę wchodzi jedynie czysta moc CPU, emulowany Pagasos pokazuje zupełnie nowe drapieżne oblicze. Pod Qemu udało mi się dokonać konwersji w czasie 494,031s, co jest wynikiem naprawdę świetnym, niewiele gorszym od X5000 040, która poradziła sobie w czasie 408,045s. Od razu przyszło mi do głowy, by sprawdzić jeszcze FFMPEG ze wsparciem Altivec, wszak pamiętam dobrze, że dzięki Altivec FFMPEG jest jedynym programem, gdzie moja X1000 wydajnością idzie na równi z moją X5000 040. (a nawet chyba ją minimalnie wyprzedza). Tym razem jednak uzyskałem wynik odwrotny do oczekiwanego. Najwyraźniej Qemu jeszcze dosyć słabo radzi sobie z emulacją Altiveca, gdyż czas konwersji drastycznie wzrósł do ponad pół godziny, a konkretnie do 1987,824s. AmigaOne 500 poradziła sobie z tym zadaniem nieco szybciej, bo w 1743 sekundy. Marian podzielił się też informacją, która może być przydatna dla osób chcących emulować Pegasosa na procesorach Intela, otóż na jego stacjonarnym I7 (3.4GHz), konwersja filmu trwała 868s.
Po dość optymistycznym dla udawanego Pega teście przyszedł czas na kubeł zimnej wody, jakim było wykonanie benchmarku w programie Blender. Wiadomo, iż najlepszy program 3D, dostępny dla AmigaOS 4, bardzo lubi moc CPU, ale z drugiej strony wymaga też grafiki 3D. Tutaj niestety nie pomaga nawet Wazp 3D i być może z uwagi na ograniczenia układu SM502 Blender uruchamia się ze „skaszanionymi kolorami”, nawet jeśli zastosujemy specjalny predefiniowany plik konfiguracyjny dla Blendera, jaki znajdziemy w archiwum z Wazp3D. Nie najlepszym wrażeniom wizualnym, towarzyszą równie słabe wyniki czasu renderingu. Znany chyba wszystkim miłośnikom tego programu benchmark, który na mojej X5000 renderuje się w czasie 05:42:72, a na SAM 460 w 15:18:01 w przypadku wirtualnego Pegasosa trwa ponad pół godziny, a dokładnie 33:40:02. Jak zapewne zauważyliście, chcąc przybliżyć Wam realną wydajność opisywanego emulatora stawiam wyłącznie na testy praktyczne, które uważam za zdecydowanie bardziej wiarygodne od wszelkiego rodzaju „pokazywaczy MIPSów”, które i owszem w czasach Amigi klasycznej stanowiły dużą wartość, lecz im nowszy sprzęt tym tego typu informacje stanowią często niepotrzebny zamęt. W przypadku Qemu są kompletnie oderwane od rzeczywistości, jaką widać na ekranie monitora (jednak zainteresowani stosowną tabelkę mogą znaleźć tutaj). Niemniej nie mogłem sobie odmówić testów na ulubionym programie znacznej części amigowców, który zwłaszcza po premierze „Wampira” stał się chyba tak często uruchamiany, jak X-Copy na początku lat 90-tych, ba nawet doczekał się aktualizacji by wyniki dla odpowiednich konfiguracji wyglądały jeszcze lepiej… Ja jednak pozostałem wierny oryginalnej wersji 3.24 z 1993r, tu nasza emulowana maszyna osiąga 40.63MiPS, co jest oczywiście wynikiem wyraźnie gorszym od X5000, która przekracza 90Mips, ale lepszym niż w przypadku SAM460 – 31 Mips. Dodam, iż niestety obraz pod E-UAE nie wyświetlał się najlepiej i zarówno w trybach PALowskich, jak i Picasso, był rozmazany a właściwie jak by rozdwojony.
Na koniec wpadłem na jeszcze dziwniejszy pomysł, mianowicie chciałem na emulowanym przez peceta Pegasosie odpalić emulator… peceta. Mam bowiem na dysku trochę stresogennych benchmarków dla MS-DOSa, które mogłyby dostarczyć dodatkowych informacji. Niestety nie udało mi się uruchomić DOSBoxa, który raportował problem z wywołaniem jednostki AHI z poziomu SDLa.
Testować mógłbym więcej i więcej, ale myślę, że czasami znacznie lepiej od cyfr przemawia obraz i realne odczucia, na koniec niniejszego tekstu przedstawiam Wam film porównawczy prezentujący typowe użytkowanie komputera, a więc otwieranie okien, rozpakowywanie archiwów, uruchamianie i działanie przeglądarki lekkiej i cięższej. Odtwarzanie filmów czy prostych dem opartych na kompozycji. Niestety nie posiadam realnego Pegasosa, zatem w szranki musiała stanąć słabsza z moich Amig, czyli X1000. Zaznaczam, że na niekorzyść czasu uruchomienia przeglądarki pod emulacją, z pewnością miał też jakiś wpływ system plików FFS, pod jakim sformatowana była plikopartycja.
Temat Qemu okazał się obszarem większym niż zakładałem. Do opisania jest jeszcze wiele kwestii, choćby takie jak przenoszenie danych (tu wygodnym i działającym sposobem jest SMB2), kompatybilności z dostępnym oprogramowaniem, sposobem resetowania maszyny i wieloma innymi zagadnieniami. Wierzę też, że samo Qemu będzie się dalej intensywnie rozwijać i nowe funkcjonalności, zwłaszcza takie jak obsługa „normalnej karty graficznej”, mogą być przełomem i dodatkowym bodźcem do napisania drugiej części artykułu, który na pewno powstanie.
Podsumowanie
Dwa tygodnie temu byłem totalnym sceptykiem, który uważał, że podobnie jak to było w 2014 roku z WinUAE PPC, otworzę Qemu na pół godziny, pomęczę się chwilę i zapomnę o temacie na długie lata. Dziś jestem człowiekiem, który z przekonaniem mówi „To naprawdę jest użyteczne„. Oczywiście jeśli by ktoś mnie zapytał, czy mógłbym teraz spakować swoją X1000 i X5000 do kartonu i przesiąść się na Qemu, bez najmniejszego wahania odpowiedziałbym absolutnie nie. Myślę zresztą, że tak samo odpowiedziałby użytkownik realnej SAM czy Pegasosa. Zbyt wiele tu braków i niedoskonałości, wciąż w pewnych aspektach zbyt mało szybkości, kompatybilności i zwyczajnej wygody. Niemniej dla osoby, która chce poznać system w miarę tanim kosztem, to ma sens, z całą pewnością dużo większy niż WinUAE z emulacją Amigi klasycznej z PPC. Ten ze względu na ograniczenia i ślamazarność działania finalnie chyba bardziej od AmigaOS 4 zniechęcał niż do niego zachęcał. Pamiętam ówczesne nadzieje „że to początki, że to pewnie ruszy, że za dwa trzy lata ludzie będą się z tego śmiać”. Tymczasem na godziwą emulację PPC trzeba było czekać blisko dekadę. Jednakowoż to, co się dzieje obecnie faktycznie daje spore szanse, że tym razem pewne wydarzenia mogą potoczyć się szybko i z tej mąki będzie chleb.
Ciekawy temat, zawsze to dobry początek dla chętnych z poznaniem Amigi. Ciekawi mnie czy szybciej by to zadziałało na nowoczesnym Intelu. Np. emulacja Androida jest o wiele lepsza na Intelach niż na AMD ze względu na obsługę technik wirtualizacji sprzętowej Intela (na AMD system potrafił mi się ładować z pół godziny, a na Intelu niecałą minutę). Nie znam tak dobrze QEmu, ale ciekawe, czy by była jakaś poprawa.
Emulowany Android ( niezaleznie od emulatora ) zawsze bedzie sie ladowal „pol godziny”. Na kilkadziesiat modeli plyt glownych dla AMD Ryzen jeszcze nie spotkalem takiej, co ma domyslnie wlaczona wirtualizacje ( AMD-V/SVM). Po wlaczeniu memu i bluestacks smigaja, i to znacznie szybciej niz w minute ;]
To mi przypomina rozwój CzatGPT.
Obecna wersja CzatGPT może zastąpić programistów bo pisze w parę sekund procedury i programy lepsze niż pojedyńczy człowiek w kilka dni.
Szybkie CPU też niebawem osiągną poziom nie do podważenia.
Ale realny sprzęt ciągle będzie tym wyjątkowym…
ciekawe jak by to puscic na m2max Apple, gdzie jest UTM, ktory jest oparty o qemu https://mac.getutm.app