Edytor sampli Rave w starciu z AmiSoundEd

Wstęp
Oprogramowanie muzyczne jest jednym z modelowych przykładów na to, iż undergroundowe platformy rządzą się swoimi prawami i mimo że ich stałą bolączką jest ustawiczny brak softu, to często, gdy już nawet coś powstaje, jest bardziej efektem wypadkowej różnych okoliczności niż odpowiedzią na powszechne oczekiwania użytkowników. Wszak nie każdy użytkownik Amigi, czy komputerów w ogóle musi być muzykiem, wręcz przeciwnie większość osób w tym piszący te słowa w temacie komponowania utworów muzycznych są laikami. Może więc dziwić nieco fakt, iż dla AmigaOS 4 dostępny jest całkiem szeroki katalog trackerów muzycznych, że wspomnę MilkyTracker, Hively Tracker, dwie odsłony Protrackera, DigiBooster czy Schism. Do tego trackery chipowe czego przykładem są Goattracker czy Klystrack, a jakby tego było mało jest zapowiadane kolejne narzędzie w postaci nowej odsłony Octameda. Nietrudno zauważyć, że są to rzeczy służące za narzędzie pracy dla wąskiej grupy osób parających się komponowaniem modułów muzycznych. Amiga NG to wszak nie klasyki od Commodore. O ile tam muzycy stanowili zauważalną mniejszość, to w przypadku AmigaOS 4 jest to naprawdę nisza nisz. Nie wykluczam nawet, iż jest prawdopodobne, że dla AmigaOS 4 powstało więcej trackerów muzycznych niż jest osób, które regularnie na tej platformie tych narzędzi używają. Mówiąc szczerze przez niemal dwie dekady użytkowania AmigaOS 4, sam słyszałem zaledwie o jednym przypadku skomponowania albumu muzycznego na Amidze One.

Z drugiej strony niemal każdy, kto wykorzystuje komputer do czegoś więcej niż zabawa z grami prędzej czy później spotkał się z potrzebą użycia narzędzia służącego łatwej i szybkiej edycji sampli. Tu jednak w myśl zasady, którą przedstawiłem w pierwszym zdaniu, było dużo biedniej. Owszem istniał jeden profesjonalny kombajn muzyczny w postaci Audio Evolution IV, który jednak z pewnością nie jest prostym, przyjemnym programem dla przeciętnego Kowalskiego. Tak naprawdę jedynym tego typu narzędziem dostępnym dla AmigaOS 4 był dotąd wyłącznie AmiSoundEd autorstwa cenionego programisty Fredrika Wikstroma. Aplikacja dosyć dobrze wywiązuje się ze swoich zadań, do których należy przede wszystkim cięcie / łączenie sampli, konwersja do innego formatu, czy nakładanie prostych efektów typu zmiana poziomu głośności. Problem w tym, że nie była rozwijana od 2009 roku, więc trudno tutaj jeszcze liczyć na jakiekolwiek nowe „ficzersy”, które z pewnością by się przydały nawet przy pracy typowo amatorskiej. Wszystkich więc ucieszyła wiodomość, że po latach posuchy powstaje zupełnie nowy program tego typu Rave. Jego autor Daniel Jedlicka już od kilkunastu miesięcy informował na swoim blogu o postępach prac, czym dodatkowo podkręcał zainteresowanie. Wreszcie 22 czerwca na OS4Depot zadebiutowała pierwsza publiczna wersja (v1.1) wyczekiwanej aplikacji. Czy już w swej premierowej odsłonie może być godną konkurencją dla AmiSoundEd? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w niniejszej recenzji.

Rave okno główne

Interfejs użytkownika
Program wita nas dosyć standardowym interfejsem, z jednym głównym oknem, którego centralną część zajmuje obszar roboczy z wizualizacją „obrabianego sampla” . Powyżej mamy dostępny pasek nawigacyjny, z podstawowymi czynnościami, takimi jak ładowanie – zapisywanie pliku, wytnij, kopiuj, wklej, przybliż – oddal całość lub zaznaczenie. Z kolei poniżej pasek z przyciskami odpowiedzialnymi za odtwarzanie całości bądź zaznaczonych fragmentów utworu. Słowem pomijając układ mamy niemal dokładnie to samo co znajdziemy w AmiSoundEd. Niemal, bo brakuje tutaj przycisku record. Tak Rave na obecną chwilę nie ma możliwości nagrywania dźwięku. Inna sprawa, że ta opcja w AmiSoundEd nie była rozwiązana najlepiej i generalnie i tak wolałem nagrywać przy użyciu wyspecjalizowanych do tego celu aplikacji, jak AHIRecord. Niemniej taka możliwość tam była, więc plus dla AmiSoundEd. Trochę inaczej rozwiązano kwestię wyświetlania podstawowych informacji o projekcie, w AmiSoundEd, znajdziemy je po prostu na górnej belce okna, w Rave poświęcono temu osobną sekcję poniżej obszaru roboczego, dodatkowo jest też sekcja z informacjami na temat samego zaznaczenia, czego akurat AmiSoundEd nie wyświetla, tutaj więc mały plus dla młodszego z konkurentów.

Interfejs Rave – ustawienia domyślne

O ile w kwestii porównywania okna roboczego panuje względny remis, to już na etapie jego konfiguracji zdecydowanie na czoło wysuwa się Rave. Starsza z aplikacji na tym polu niewiele miała do zaoferowania i sekcja prefs, ograniczała się jedynie do możliwości edycji kolorystyki programu. Rave ma tu zdecydowanie więcej jakości. Możemy więc edytować wielkość ikon toolbara, a także odstępy między nimi. Co ciekawe wszystkie nasze zmiany widzimy w czasie rzeczywistym, bez potrzeby korzystania z przycisku „użyj” czy „zapisz”. Mamy też wpływ na wygląd requesterów (z jednym zasadniczym zgrzytem, ale o tym za chwilę), ustawienie domyślnych ścieżek ładowania i zapisu plików, wielkości buforów czy zdefiniowania jednostki schowka.

Interfejs Rave – ustawienia big plus maksymalne odstępy

Szybkość i ergonomia pracy
Wspomniałem o requesterach, widać tu sporo inwencji autora, nad zoptymalizowaniem ergonomii pracy. Są więc dwie zakładki z sekcją napędów bądź przypisań, możliwość wyboru wszystkich typów obsługiwanych plików czy filtrowania po jednym z blisko dwudziestu zaproponowanych formatów. Jest wreszcie sekcja plików, którą w omawianym wcześniej menu preferencyjnym możemy zdefiniować by wyświetlała najpierw katalogi, pliki bądź stosowała system mieszany. Niestety omawiając tamto menu wspomniałem o jednym zasadniczym zgrzycie, związanym z sortowaniem plików. Opcja odpowiadająca za sortowanie jest na razie nieaktywna. Domyślnym i jedynym sposobem na kolejność wyświetlania jest metoda po nazwie pliku. Niestety samym requesterze także nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić. Belka z napisem name, size czy date nie jest tak jak w większości innych programów dla AmigaOS 4 grupą przycisków tylko nieaktywnym paskiem, który pełni tutaj rolę czysto informacyjną.

Cóż ja w swojej pracy często lubię wracać, czy coś poprawiać w ostatnio edytowanym pliku, dlatego opcja sortowania po dacie jest dla mnie kluczowa (zresztą po wielkości również), która ma zasadniczy wpływ na szybkość nawigacji i ergonomię pracy. Dlatego też, pomimo iż widzę w innowacyjnych requesterach Rave spory potencjał na przyszłość, to póki nie będzie można definiować kolejności sortowania, werdykt w mojej ocenie może być tylko jeden – wygrywa tutaj AmiSoundEd.

Rave – oryginalne requestery

O ile decydując się na Rave stracimy może trochę więcej czasu na poszukiwanie plików, to z zapasem odrobimy to podczas dalszej pracy. W kwestii prędkości działania młodszy edytor wyraźnie pokazuje pazurki, którymi mocno drapie starszego konkurenta. Na pierwszy ogień wziąłem do testów „gwiazdę amigowych benchmarków” (niezorientowanym tłumaczę, że był obiektem testów na nieistniejącej już stronie „Efika vs. reszta świata” – do której odnosiło się potem wiele innych benchmarków), czyli niewielki (46,4MB) plik aksack.wav. Już przy tym 4.5 minutowym samplu wystąpiły duże różnice w czasie ładowania między Rave a AmiSoundEd, było to odpowiednio 5s i 15s. Następnie spróbowałem czegoś cięższego kalibru, czyli blisko 47 minutowy soundrack YERZMYEYa do gry In Nihilum Reverteris, zapisany w formie pliku MP3 24Bit o rozmiarze 106MB. AmiSoundEd na wczytanie i wizualizację pełnej ścieżki potrzebował 2 minut i 15 sekund, podczas gdy Rave poradził sobie w czasie niemal połowę krótszym, konkretnie 1 minuty i 10 sekund. Nadmienię przy tej okazji o jeszcze jednej przewadze Rave, jaką jest pasek postępu, który działa w każdym przypadku. AmiSoundEd też ma pasek postępu, jednak działa on jedynie wobec formatów bezpośrednio obsługiwanych przez program (np. Wav), natomiast nie działa w przypadku dźwięków ładowanych przez dodatkowe wtyczki (np. MP3). Zatem w wypadku ładowania wspomnianego dzieła YERZMYEYa, mogłem tylko obserwować na żywo rysujące się ścieżki obu kanałów audio, nie mając pewności czy np. mogę iść zaparzyć sobie herbatę, czy też lada chwila nastąpi koniec procesu. Kolejnym krokiem była konwersja tegoż pliku do formatu Wave. Dodam, że nie zauważyłem opcji, które pozwalałby na precyzyjne ustalenie parametrów wyjściowego pliku, dlatego też koniec końców Wave wygenerowany przez AmiSoundEd charakteryzował się większym bitrate 2822 kb/s (wobec 2116 kb/s wyeksportowanym przez Rave) i siłą rzeczy większym rozmiarem 936,MB (wobec 702,1MB). Niemniej te około 30% różnice w żaden sposób nie usprawiedliwiają 350% różnicy czasu przebiegu tego procesu. Rave zmiażdżył tutaj konkurenta radząc sobie w 56 sekund, podczas gdy program Fredrika Wikstroma potrzebował na to aż 3 minut i 27 sekund.

Rave – obsługiwane formaty odczytu

Zwycięstwo Rave byłoby pełniejsze gdyby dodać do niego większą liczbę obsługiwanych formatów. W teorii tak właśnie jest, na załączonym powyżej obrazku możecie zauważyć rozwijane menu z imponującym zestawem rodzajów plików. Lato mamy w tym roku gorące poza Rave jest Doom III, Hollywood Designer 6 do tego dochodzi testowanie elementów systemu AmigaOS 4 Beta, więc przyznaję się bez bicia, iż zwyczajnie nie miałem tyle czasu, by szczegółowo przetestować kompatybilność wszystkich egzotycznych formatów we współpracy z Rave. Niemniej jeśli wziąć nawet tylko te najpopularniejsze to brakuje jeszcze trochę do doskonałości. Jednym z pierwszych plików Wave, który chciałem załadować do Rave był sampel o następujących parametrach:


encoder : Lavf56.40.101
Duration: 00:01:30.28, bitrate: 355 kb/s
Stream #0:0: Audio: adpcm_ima_wav ([17][0][0][0] / 0x0011), 44100 Hz, 2 channels, s16p, 352 kb/s


Niestety edytor czeskiego programisty wyświetlił jedynie komunikat „Unable to open…Unsupported encoding!”, dodam, że konkurencyjny AmiSoundEd nie miał z załadowaniem tego kawałka najmniejszych problemów.

Również w kwestii możliwości zapisu, nie podejmuję się wytypowania lidera. Oba programy dysponują 4 najważniejszymi z punktu widzenia amigowca formatami zapisu, czyli IFF-8SVX, AIFF, MP3 i WAVE. Rave dodatkowo potrafi też zapisywać pliki FLAC o definiowanej głębi bitowej i stopniu kompresji. Z drugiej strony brakuje mu możliwości zapisu do OGG, którą to posiada AmiSoundEd dodatkowo oferując jeszcze szóstą możliwość w postaci WavPack. Niemniej Rave, choć ma o jedną opcję eksportu mniej, to oferuje większe możliwości konfiguracyjne dla plików wyjściowych.


Rave vs. AmiSoundED – jednoczesne ładowanie pliku aksack.wav

Edycja
Podstawowe możliwości obu programów są podobne. Głównie jest to zaznaczenie, wycinanie, wklejanie fragmentów sampli. Kilka prostych efektów jak wyciszanie, stopniowe wyciszanie bądź stopniowe podbicie dźwięku. Dodatkowo AmiSoundEd ma do dyspozycji prosty mikser oraz możliwość resamplingu utworu (co zresztą Rave też potrafi, realizując to po prostu w inny sposób, w ustawieniach zapisu pliku wyjściowego). Wśród szybkich narzędzi Rave znajdziemy dodatkowo możliwość rozbicia sampla stereo na dwa osobne utwory mono (to samo da się okrężną drogą zrobić w AmiSoundEd, zaznaczając jeden kanał i kopiując go do nowego projektu). Siłą Rave jest z pewnością lepsza obsługa schowka, możliwość wycinania i wklejania fragmentów sampla na kilka różnych sposobów. Słabością obu jest brak możliwości cofania czynności. Podobno wprowadzenie możliwości „undo / redo” wymaga wiele zachodu przy tego typu oprogramowaniu. Jest to jednak funkcjonalność podstawowa, która mocno rzutuje na ocenę całości. Oczywiście jak zawsze w takich przypadkach amigowcy potrafią sobie radzić metodami okrężnymi. Zwyczajowo więc kopiuje się dany fragment i wstawia do nowego projektu, jeśli zaznaczyliśmy w złym miejscu powtarzamy operację do skutku, następnie poprawnie wycięty fragment ponownie kopiujemy i wstawiamy do kolejnego projektu, tak by przy dalszej edycji można było bezpiecznie powrócić o krok wstecz, a nie zaczynać całą procedurę od początku. Wiele razy tak robiłem, no i nie będę ukrywał, że nawet da się do tego przyzwyczaić, niemniej nie tak to powinno wyglądać. Dodam, że bardziej rozbudowane możliwości kopiowania i wklejania, w przypadku Rave idą w parze z pracą na zakładkach, gdzie AmiSoundEd tworzy nowe okna, które, gdy jest zbyt wiele mogą utworzyć na ekranie bałagan. Ogólnie więc przy radzeniu sobie z brakiem undo metodą „workaround” nieco lepiej sprawdza się Rave.

Podsumowanie
Rave jest z pewnością bardzo dobrze zapowiadającym się edytorem dźwięku, z przyjaznym przemyślanym GUI, rozbudowanymi opcjami schowka, sporą liczbą wspieranych formatów i całkiem szybką dynamiką pracy. Niemniej wciąż brakuje mu kilku podstawowych funkcjonalności, takich jak możliwość cofania czynności, opcja nagrywania dźwięku, pełne wsparcie dla odczytu wszystkich odmian Wave czy zwiększona liczba formatów zapisu, zwłaszcza o OGG. Mam też nadzieję na jak najszybsze rozwiązanie problemu z sortowaniem plików lub przynajmniej dodanie do menu recentu ostatnio obrabianych sampli. Na pytanie postawione na początku artykułu, czy już teraz zdetronizował starszego konkurenta, trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, kto co sobie ceni, dla jednego będzie to szybkość działania, dla drugiego może to być możliwość rejestracji dźwięku z mikrofonu. W mojej prywatnej ocenie już dziś postawiłbym na remis ze wskazaniem na program Daniela Jedlicki. Wierzę, jednak że to dopiero początek rozwoju tego edytora i przy następnym release nie będzie już najmniejszych wątpliwości komu należy się palma pierwszeństwa.

O Mufa