Adapter Retrofun i klasyczny joystick dwuprzyciskowy

Od momentu zaistnienia pierwszej cywilizacji ludzkość kierowała się ideami postępu, jednak jak świat światem, nie zawsze było tak, że postęp ten przebiegał optymalnym torem. Najlepiej widać to na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Pewnie większość z Was słyszała np. o tym, że standard VHS wyeliminował z rynku znacznie lepszy Beta max. Wielu nie raz zadawało sobie pytanie, jak to możliwe, że 30 lat temu w czasie świetności systemu AmigaOS 3, znacznie więcej ludzi na świecie używało Windows 3.1. Zapewne 100% z Was od dobrych kilku lat korzysta ze smartfonów co biorąc pod uwagę ich możliwości techniczne jest całkiem zrozumiałe. Ja jednak uważam, że najlepsze pod względem ergonomii co dotychczas wymyśliła branża to „klapka”. Ceniłem sobie kompaktowe rozmiary, pozwalające wyjść z telefonem w kieszeni nawet na letni spacer w szortach. Ceniłem również praktycznie najlepszą możliwą ochronę ekranu, wynikającą wprost z konstrukcji urządzenia. Wreszcie, obserwując choćby żonę próbującą obsługiwać smartfona w wannie, z przekąsem doceniałem fakt, iż bez względu na to, czy mam ręce mokre, tłuste, czy też nawet noszę rękawiczki nie muszę „miziać po ekranie” z nadzieją, że może za 20 razem zielona słuchawka „zatrybi”, gdyż otwierając telefon otrzymuję pełną gwarancję odebrania połączenia. Z tych właśnie powodów, pomimo pewnych braków, przez długie lata byłem wierny klasycznej klapce i na smartfona przeszedłem całkiem niedawno po rozpowszechnieniu się urządzeń takich jak Samsung Z Flip.

Być może równie długo byłbym wierny znakomitemu urządzeniu sterującemu, jakim jest joystick, niestety konstrukcje te w wersji cyfrowej znikły z rynku praktycznie równocześnie z Amigą klasyczną. Pamiętam, że w 2004 roku zaraz po przejściu z Amigi 1200 na Amigę One G4 XE, kupiłem sobie joya analogowego, jednak to już zdecydowanie nie było to. Siłą rzeczy musiałem zaakceptować obowiązujący trend i przerzucić się na pady, o tzw. „drążkach sterowych” zapominając na długie lata. Przypomniałem sobie o nich dopiero wówczas gdy jeden z moich znajomych znalazł na strychu reklamówkę, w której znajdował się jakiś chiński klon konsoli Atari 2600 oraz kilka klasycznych cyfrowych joysticków. Nie wiedząc, co z tym fantem zrobić, przekazał ją mnie. Cóż konsola była uszkodzona, więc poszła do utylizacji, jednak kolekcję joysticków postanowiłem zatrzymać, choćby pod kątem użycia ich z oryginalną konsolą Atari, której sprawny egzemplarz posiadałem w swojej kolekcji. Cały czas korciło mnie jednak by podłączyć joya do mojego ulubionego komputera i wreszcie dopiąłem swego.

Kolekcja joysticków podarowana przez przyjaciela.

Podłączamy joystick do A-One
Dziś w dobie popularności retro sytuacja wygląda odrobinę lepiej niż jeszcze naście lat temu i bez większego problemu można nabyć cyfrowy joystick w wersji USB. Mam tu na myśli zarówno osławiony Competition Pro, jak i liczną „chińszczyznę”, której spory wybór znajdziemy zwłaszcza na platformie AliExpress. Wszystkie one mają jedną wspólną wadę, ergonomię pracy kojarzącą się z topornością rodem z salonów gier. Aż dziw bierze, że jak dotąd nikt nie wpadł na pomysł, który w Quickshotach zastosowano już 40 lat temu, a więc ergonomiczną, dostosowaną do kształtu dłoni rączkę, bądź też przyciski fire dostępne pod kciukiem czy palcem wskazującym. W zasadzie muszę sprostować sam siebie, ktoś wpadł na ten pomysł i to nawet nasi rodacy, tyle tylko, że zapowiadający się bardzo obiecująco produkt Unithor, wciąż nie może doczekać się komercyjnej realizacji. Ponadto należy się liczyć z tym iż nie będzie to urządzenie tanie. Wreszcie na dziś nie ma absolutnej gwarancji, iż wersja USB będzie na 100% działać z AmigaInput w AOS 4. Co prawda autorzy projektu deklarują, że trzymają się sprawdzonych standardów więc najprawdopodobniej problemów być nie powinno, niemniej pomimo prowadzonych swego czasu rozmów, nie otrzymałem do tej pory urządzenia do testów, by to ostatecznie zweryfikować. Nie otrzymałem również informacji czy ewentualnie joystick w wersji USB był testowany na Amiga 37 Germany (gdzie ekipa Unithora deklarowała swą obecność), mimo iż sygnalizowałem, że byłaby okazja do sprawdzenia urządzenia, choćby na stoisku A-EONu.

Uni-Joy materiał promocyjny.

O ile posiadamy stary joystick, z czasów świetności maszyn 8/16 Bit, najlepszą opcją na dziś jest więc zakup stosownego adaptera umożliwiającego ich obsługę na urządzeniach wyposażonych w porty USB, czyli m.in. komputerach AmigaOne.

Interfejs Retronics

Na chwilę obecną optymalnym wyborem może być interfejs firmy Retronic lub jeśli potrzebujemy 2 portów DB9 Hexagon. O ile mamy żyłkę do majsterkowania, możemy zbudować interfejs JoyDivision, którego schemat znajdziemy na stronie OnyxSoft. Zapewne zastanawiacie się w tej chwili, po co odsyłam w artykule do konkurencyjnych interfejsów joysticka, skoro w tytule stoi „Retrofun”. Odpowiedź jest prosta, wspomniane interfejsy wedle relacji członków naszej społeczności na tu i teraz są w pełni wspierane przez aktualną wersję AmigaOS 4. W przypadku najpopularniejszego na rodzimym rynku interfejsu Retrofun, obsługa przez system AmigaOS 4.1 FE update 2 jest jedynie szczątkowa, co chcę wyraźnie podkreślić. Zatem jeśli już dziś chcesz zakupić to urządzenie pod kątem współpracy z Amigą NG, musisz mieć świadomość, że będzie to inwestycja, której sens będzie widoczny dopiero w przyszłości, czyli po następnej aktualizacji systemu operacyjnego, tudzież samego komponentu AmigaInput.

Retrofun w praktyce
Interfejs możemy zakupić na popularnym serwisie aukcyjnym Allegro w cenie poniżej 100zł. Przy czym niestety jego dostępność nie jest stanem permanentnym. Trudno mi wyrokować czy wpływ na to mają jeszcze jakieś echa pandemii, czy inne czynniki, faktem jest, że zdarzają się kilkumiesięczne okresy braków rynkowych, aczkolwiek w chwili, gdy piszę te słowa (8 grudnia 2022), produkt dostępny jest od ręki. Po dokonaniu transakcji otrzymujemy kostkę w metalicznej obudowie wielkości pendrive, z jednej strony zakończonej wejściem USB z drugiej DB9 i to wszystko. Do urządzenia, które nabyłem w roku 2020 nie dołączono żadnej instrukcji, co skutkowało tym, że przez dobre kilkanaście miesięcy nie miałem pojęcia, że interfejs potrafi działać w dwóch trybach.

Pierwszym domyślnym jest tryb PC (e4you), który niestety w przypadku obecnej odsłony AmigaOS 4.1 jest całkowicie bezużyteczny, gdyż powoduje jedynie zawieszenie się systemowego AmigaInput. Po czasie z forum PPA dowiedziałem się, iż w dokumentacji (której nigdy nie otrzymałem) jest przepis (ilustrowany na powyższym filmie), na przełączenie joysticka w tryb The C64, co ma na celu zapewnienie kompatybilności z takimi urządzeniami jak The C64 Maxi czy np. z Pi 400 z PiMigą. Przy okazji jednak zwiększa ją także z naszym systemem. W tym trybie AmigaInput już nie generuje okna GR (choć nadal nie można wejść do okna kalibracji), co więcej wykrywane są wszystkie kierunki wychylenia joya, jak i przycisk fire. Niestety w tym momencie kończą się dobre wiadomości, bowiem fakt, że Amiga odbiera sygnały góra, dół, lewo, prawo nie oznacza jeszcze bezpośredniego przełożenia tego na gry. W uproszczeniu, jeśli wyobrazimy sobie pada obsługiwanego przez AI, mamy szereg przycisków, plus krzyżak stosowany zamiennie z lewą gałką oraz dodatkowo prawy grzybek. Sytuacja wygląda tak, że sygnały wysyłane przez Retrofun, są interpretowane przez publiczną wersję AmigaInput jako lewo/prawo na lewym grzybku (krzyżaku) i góra dół, oddzielnie na prawym grzybku. Ponieważ praktycznie w 100% amigowych gier, sterowanie odbywa się lewym grzybkiem w praktyce joystickiem możemy sterować tylko poziomo. Oczywiście pewien ułamek tytułów np. Santas Monster Shootout, korzysta tylko z kierunków lewo / prawo plus strzał, więc na siłę można dla adaptera Retrofun znaleźć jakieś zastosowanie, niemniej jeszcze raz podkreślam, że jak na sytuację z grudnia 2022 roku ma to niewielki sens.

Adapter nawet w trybie C64 niestety ma problemy z publiczną wersją AmigaInput.

Dobrą wiadomością jest natomiast fakt, że problemy związane z obsługą adaptera Retrofun, zostały zgłoszone i dosyć szybko rozwiązane przez developerów systemowych, co oznacza, że w wersji beta (a miejmy nadzieję, że niebawem w wersji publicznej), interfejs działa bezproblemowo zarówno w trybie The C64 jak i trybie E4YOU. Czym poza stopniem kompatybilności z niektórymi urządzeniami różnią się oba tryby? W przypadku typowych stockowych joysticków z epoki, w zasadzie niczym, spokojnie można zostać z procedurą przystosowaną do C64. Niemniej w trybie PC AmigaInput, daje możliwość skonfigurowania dodatkowego drugiego przycisku fire, Jak wiadomo tego typu rozwiązanie nie było czymś zupełnie obcym w świecie Amigi. Od razu przychodzi na myśl, choćby Mortal Kombat czy cała masa gier dla konsoli CD32. Zatem jeśli masz zamiar korzystać z dwóch przycisków joya np. pod emulatorem E-UAE udającym ostatnią konsolę ze stajni Commodore, nie pozostaje Ci nic innego jak przywrócić tryb domyślny (co wykonujemy w ten sam sposób jak w przypadku przełączania w tryb C64, tyle że tym razem wajchę joya wychylamy w górę).

Retrofun we współpracy z A1-X5000.

Remont staruszka
Nie ukrywam, że jeszcze w latach 90-tych korzystając z przeróbki kabla będącego przedłużką myszki, przerobiłem swojego Quickshota II Turbo na dwa „fajery” (niestety poszedł do klienta razem z A1200). Rzadko, bo rzadko, ale jednak doceniałem zalety niezależnie osadzonych odrębnych przycisków, zatem długo nie zastanawiałem się, w jakim trybie podłączę „dżoja” do A1. Tylko odrobinę dłużej zastanawiałem się nad kandydatem do przeróbki. We wspomnianej reklamówce był w zasadzie tylko jeden sprawny joystick na mikrostykach. Python uważany przez wielu (choć nie akurat przeze mnie) za szczytowe osiągnięcie spod znaku Quickshoota sprawował się bardzo dobrze z moim „małym” Atari. Co prawda w mijającym roku Atari 65XE odpaliłem chyba tylko raz, ale i tak szkoda byłoby go „psuć” wszak to jeden z flagowych produktów najbardziej znanej „joystickarskiej” firmy na świecie. Miałem jeszcze dwa toporne joye, które wyglądem przypominały oryginały od Atari 7800, brałem je choćby na stoiska w ramach RetroKompa, może wezmę w przyszłości na inne retro imprezy, słowem były nie do ruszenia. W reklamówce był też znany do dziś na naszym rynku „gumowy” Matt. Jak działają zmurszałe 25-letnie gumy nie muszę chyba pisać. Wreszcie znalazłem jeszcze jednego znanego joya od Spectravideo, czyli QuickShoot 1, w technologii jeszcze starszej niż gumy, polegającej na zwieraniu blaszek. Cóż aż takim hardcorowcem nie jestem, zatem ów joy już na zawsze pozostanie jedynie eksponatem kolekcjonerskim. Wybór padł więc na ostatniego w zestawieniu Quickjoya. Raz, że urządzenie nie aż tak kultowe, jak Python, dwa, że na mikrostykach, z których i tak 3 wymagały naprawy (dwóch nie było, a trzeci był przysposobiony w oparciu na popularną w latach 90-tych metodzie opartej na sprężynce od zapalniczki), trzy, że miał dosyć krótki mało praktyczny kabel.

Competition Pro – nowy joystick pod USB. Niestety ergonomia jak dla mnie nie do przyjęcia.

Czy w 2022 roku można dostać sprężynki do joysticków z lat 80-tych? Otóż okazuje się, że można. Na Allegro znalazłem dwie oferty, obie w cenie 25zł za 10 sztuk. Przeliczając na kwotę za jedną sprężynkę nie jest to tanio. Z drugiej strony pomyślałem, że niezależnie od tych 3, które wymienię na starcie pozostanie mi jeszcze siedem. Z uwagi na fakt, iż „niszczycielskie” gry pokroju Decathlona przeszły do historii już jakieś 30 lat temu, a joysticka w przypadku Amigi One używać będę głównie dla potrzeb E-UAE pewnie nie częściej niż 10 – 15 razy do roku, zapas mikrostyków powinien mi starczyć do emerytury. Po przywróceniu joya do stanu używalności, trzeba pomyśleć o wyprowadzeniu drugiego przycisku fire. Nie ma co się łudzić i dokonamy tego przy pomocy przewodu fabrycznie dołączonego do manipulatora. Niestety producenci joysticków solidarnie stosowali bezwzględną politykę oszczędnościową, w związku z czym pomimo iż standardem kabel był zakończony 9-pinowym gniazdem wewnątrz zawsze było tylko 7 żył. Na przestrzeni lat miałem pewnie ponad 20 joyów i nigdy nie spotkałem się z sytuacją, by jakiś producent od tej zasady odstąpił, również wszystkie „urządzenia z reklamówki” hołdowały temu minimalizmowi.

Quickjoy po wymianie kabla. Nowy co prawda szary, ale za to dłuższy od oryginalnego i z kompletem żył.

Koniecznością jest więc całkowita wymiana kabla. Tutaj zalecam dużą ostrożność, zwłaszcza w poszukiwaniu tego typu akcesoriów np. w kategorii „stare komputery”. Wiadomo nie od dziś że rodzimi handlarze bywają kreatywni i za kabel, który może się nazywać np. przedłużka przewodu myszki Amigi możemy zabulić np. 30, 50 bądź 70 zł, czyli niemal 1000% przebitki. Dla porównania w innych obszarach serwisu Allegro, gdzie kable DB9 traktuje się niemal jako elektrozłom dla starych pecetów, którego nikt nie chce kupować stosowny przewód (z pełnym obłożeniem żył) nabyłem za kwotę 7.80zł. Dodam, że przewód był o jakieś 50 cm dłuższy od oryginału, a przy tym zachowywał wszystkie jego cechy (np. giętkość). Jedyna wada to szary kolor, co by nie mówić mocno odbiegający od standardowej dla tego typu urządzeń czerni, ale idzie to przeżyć. Drugą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę to umiejscowienie kolorów na pinach gniazda. Nie należy kierować się myślą, że jest to jakoś ustandaryzowane i Chińczycy bezwzględnie się do tego stosują.

Podgląd na obciętą wtyczkę oraz miernik, to elementy, które podczas przeróbki joysticka zdecydowanie mogą się przydać.

Przyznam się bez bicia, że początkowo naiwnie tak założyłem i w ciemno zamieniłem żyły na płycie głównej joya kolor po kolorze. W efekcie okazało się, że nie zadziałał żaden kierunek, gdyż kolor czarny w oryginale odpowiadający za masę (który de facto masą nie jest, lecz w standardzie Atari/Amigi na pinie 8 taką funkcję pełni) był na moim nowym szarym kablu odpowiedzialny za wychylenie joya w górę, natomiast rolę „masy” czyli pinu 8, odpowiadał fioletowy. Kolor w ogóle nieobecny w przypadku standardowego przewodu QuickJoya (na marginesie dodam, że rzeczywista masa w formie 10 żyły stycznej z obudową gniazda w przewodzie za 7.80zł również była dostępna, choć w przypadku joya Amigi nie jest do niczego potrzebna).

Kalibracja joysticka na adapterze działającym w trybie PC.

By nie narobić sobie dodatkowej pracy, warto więc przeanalizować położenie przewodów na odciętej wtyczce nowego kabla, ewentualnie pomierzyć przewodzenie pinów miernikiem. Z lepszych informacji, wyprowadzenie drugiego przycisku fire odbywa się bez zbędnych kombinacji, jakie znają użytkownicy A500, typu instalowanie dodatkowych rezystorów, czy podpięcie do elektroniki autofire. Tu podobnie jak w przypadku A1200 wystarczy bezpośrednie podpięcie buttona 2 z pinem 9, aby Retrofun, akceptował sygnał co najlepiej obrazuje poniższy materiał.

Podsumowanie
Zacząłem artykuł od wywodu na temat ewolucji technicznej, w której nierzadko gorsze urządzenia zastępują te lepsze. Nie chciałbym jednak by przekaz tego tekstu sugerował, iż stare joysticki górują nad padami. Z perspektywy dzisiejszego gracza nie mam wątpliwości że musząc wybierać, co do zasady postawiłbym na pada. Są to jednak urządzenia, posiadające również całkiem niezłą ergonomię, dodatkowo gwarantujące łatwy dostęp do znacznie większej liczby przycisków. Absolutnym argumentem o ich przewadze jest niewątpliwie o wiele, wiele mniejsza awaryjność. Mimo wszystko uważam, że klasyczny joystick, zwłaszcza w przypadku człowieka takiego jak ja, zbierającego swoje doświadczenia gamingowe jeszcze w latach 80-tych ma niezaprzeczalne zalety, których czasami nie jest w stanie zrekompensować pad. Zwłaszcza mam na myśli przypadki gier bardzo dynamicznych. Modelowym przykładem jest dla mnie piłka nożna wszech czasów, czyli Sensible World Of Soccer. Swego czasu rozegrałem jak sądzę ponad 1000 meczów i oceniałem swoje umiejętności na całkiem przyzwoite. W każdym bądź razie, doprowadzenie podrzędnej czwartoligowej angielskiej drużyny do Premier Ship i udziału w Lidze Mistrzów, nie było dla mnie problemem. Po przesiadce na A1, a tym samym na pada, jakby odcięło mi prąd, całe nabyte umiejętności wzięły w łeb, a wygranie 1: 0 z drużynami klasy Liechtensteinu czy San Marino było sukcesem. W efekcie w ostatnich latach rozegrałem może 10 meczów, oceniając SWOSa jako produkcję całkowicie niegrywalną na padach. Tymczasem 4 grudnia na godzinę przed pamiętnym spotkaniem 1/16 Mundialu postanowiłem kontrolnie rozegrać mecz Polska:Francja. W składzie Francuzów było wielu ówczesnych mistrzów świata, takich jak Henry, Vieira czy Abidal, tymczasem Polska była znacznie słabsza, nie było wtedy jeszcze mowy o „Lewym”, zamiast niego grał Rasiak. Mimo wszystko jak widać na powyższych screenach, w swej premierowej po 15-letniej przerwie rozgrywce joystickiem poradziłem sobie lepiej niż nasze orły w realu. Reasumując pad jest urządzeniem świetnym, lecz w pewnych sytuacjach joystick bywa niezastąpiony. Z tym przesłaniem kończę niniejszy tekst, który mam nadzieję da do myślenia nie tylko zagorzałym fanom retro, ale i fanom Amigi NG lubiącym od czasu do czasu powrócić do starszych klimatów.

O Mufa