Pod koniec czerwca 2014 roku, w niemalże 15 rocznicę od momentu wydania wersji 7.1b, amiświatek obiegła sensacyjna wiadomość o wydaniu przez firmę Cloanto Personal Painta 7.2. Jako amigowiec z wieloletnim doświadczeniem, widziałem już niejedno odejście i nie jeden powrót, nie jedną długą przerwę w rozwoju tej czy innej aplikacji, jednak muszę przyznać, że 1.5 dekady odstępu między kolejnymi numerami wersji tego samego programu jest swoistym rekordem.
Personal Paint to produkt znany chyba każdemu amigowcowi, jednakże sposób jego dystrybucji (pakiet Amiga Forever), sugeruje, że główną grupą odbiorców wcale nie muszą być doświadczeni amigowcy, a raczej użytkownicy emulatora UAE. Ci zaś niekoniecznie mogą być starymi wyjadaczami, należy przyjąć, że przynajmniej część z nich poprzez pakiet Amiga Forever dopiero zapoznaje się z „przyjaciółką” i jej oprogramowaniem. Czuję się więc w obowiązku najpierw przedstawić pokrótce historię opisywanego tytułu.
Personal Paint jest dziełem włoskiej firmy Cloanto, rozwijanym od 1992 roku. Jest to narzędzie typowo malarskie mocno wzorowane na Deluxe Paincie, które jak cała ówczesna konkurencja w początkowym okresie pozostawało w jego cieniu. Program ustępował w kilku miejscach legendarnej produkcji ze stajni Electronics Arts, jak choćby w zakresie tworzenia animacji, ale też i w wielu miejscach go przewyższał, że wspomnę tylko o możliwości stosowania i edycji filtrów.
Świat na poważnie usłyszał o produkcji Cloanto po raz pierwszy w 1994 roku, kiedy to Personal Paint 4.0, zastąpił Deluxe Paina 4.5 AGA w startowym pakiecie oprogramowania dostarczanym przez jednego z większych dystrybutorów Amigi 1200. Jednak prawdziwą popularność wśród amigowców przyniosła dopiero wersja 6.4, która została włączona do pakietu Magic przez nowego właściciela Amigi, firmę Escom. Idąc za ciosem Cloanto wkrótce potem wydało jeszcze wersję 7.0, by w lipcu 1999 roku zakończyć rozwój produktu na odsłonie 7.1b (potem była jeszcze 7.1c, ale z punktu widzenia użytkownika niczym się nie różniła).
W styczniu 2004 roku Włosi zadeklarowali wydanie Personal Painta dla AmigaOS 4.0, jednak jednocześnie oświadczyli, iż nie będą zajmowali się jej przygotowaniem, zrzucając to na karb ekipy pracującej nad rozwojem tego systemu. Od tego czasu minęło już 10 lat i chyba nikt już nie wierzył, że taki scenariusz może się jeszcze spełnić. A jednak nowa wersja Personal Painta ostatecznie powstała, a za jej przygotowanie odpowiada człowiek związany z tworzeniem oprogramowania dla AmigaOS 4. Andy Broad to chyba najlepszy nadal aktywnie działający na Amidze specjalista od softu graficznego. Spod jego ręki wyszedł między innymi amigowy port Blendera, sterowniki dla tabletów graficznych czy jego najbardziej rozpoznawalne autorskie dziecko, program malarski SketchBlock. Chociaż głównym celem było stworzenie Personal Painta dla PPC, to jednak niejako przy okazji Andy odświeżył też wersję dla 68k, którą mam przyjemność opisywać. Wersja dla PPC wciąż jeszcze nie pojawiła się na rynku, nieoficjalne plotki mówią, że może się to stać jeszcze we wrześniu.
Często wytykaną wadą poprzednich wydań Personal Painta, była słaba dbałość producenta o dostarczenie porządnej dokumentacji. Nie inaczej jest w tym wypadku. W katalogu z programem znajdziemy tylko stary plik w formacie amigaguide z dokumentacją do odsłony 7.1, w której nie ma nawet wzmianki o wersji 7.2. W tym momencie warto wspomnieć, że taką samą instrukcję, tyle że wzbogaconą o wersję polskojęzyczną znajdziemy na krążku cover CD 7 Magazynu Amiga (Listopad 1998).
Uruchomienie programu przynosi pierwszą małą, acz pozytywną niespodziankę. Starsze wersje instalowały się domyślnie w dosyć dziwny sposób, co wymagało potem każdorazowo kliknięcia ikonę PPAintAssigns przed uruchomieniem programu (oczywiście średnio doświadczony amigowiec, mógł łatwo taki stan rzeczy zmienić). Nowa wersja w ogóle nie wymaga instalacji i nie wymaga także żadnych przypisań. Personal Paint 7.2 wita nas dobrze znanym GUI z paskiem narzędzi po lewej stronie i głównym oknem roboczym zajmującym pozostałą część ekranu. Jedyną widoczną zmianą w porównaniu do wersji 7.1, jest napis Cloanto 2014 na górnej belce. Krótki rzut oka na menu „Program Information” pozwala dodatkowo utwierdzić się w przekonaniu, że mamy do czynienia z wersją pochodzącą z tego roku.
Zmiany, jakimi chwali się producent na stronie internetowej programu, nie są szczególnie imponujące. Kod dostosowany do kompilacji zarówno 68k jak i PPC (AmigaOS 4). Zredukowano liczbę bibliotek blittera. Pozostała personal_agnus_blit.library, przeznaczona dla wolniejszych konfiguracji Amigi klasycznej, natomiast wszystkie dedykowane biblioteki dla konkretego procesora (czyli perosnal_68000_blit.library, perosnal_68020_blit.library, perosnal_68030_blit.library, perosnal_68040_blit.library i perosnal_ppc_blit.library) zostały zastąpione przez nową lepszą perosnal_cpu_blit.library. Dodano wsparcie dla długich nazw plików (powyżej 107 znaków), schowek true color (wymagany AmigaOS 4) oraz poprawiono błędy. To w zasadzie wszystko.
Z punktu widzenia posiadacza nowej Amigi, poza zapowiadaną kompilacją dla AmigaOS 4, najatrakcyjniej wygląda sprawa wyeliminowania błędów, które pod nextgenowymi konfiguracjami ujawniały się najbardziej. Użytkownicy zgłaszali na forach różne problemy w zakresie współpracy Personal Painta 7.1 z komputerami bez układów specjalizowanych. Część z nich wynikała jednak z błędnej konfiguracji i nie występowała u mnie, jednak część stanowiła rzeczywiście przeszkodę nie do pokonania.
Na potrzeby testów postanowiłem uruchomić Personal Painta 7.2 w domyślnej konfiguracji dostarczanej przez producenta. Zaowocowało to komunikatem o nieprawidłowej czcionce na starcie, błędnym ustawieniu palety kolorów i włączenia trybu oszczędzania pamięci. Najważniejszym błędem, który wcześniej występował również na mojej konfiguracji było pojawiające się okno Grimreapera przy próbie użycia narzędzia wypełniania kolorem. Z zadowoleniem zauważyłem, że w wersji 7.2 problem ten nie występuje. Kolejną wadą, chociaż od razu zaznaczę, że mało istotną, jest współpraca z Workbenchem w zakresie ściągania ekranów. W przypadku Personal Painta 7.1, o ile jego rozdzielczość była różna od rozdzielczości WB, ściągając ekran programu, widzieliśmy pod spodem Workbencha w pełnej krasie, czyli wraz z ikonami, okienkami, tapetą blatu itd. Jednak jeśli uruchomiłem Personal Painta w rozdzielczości 1280×1024 co odpowiada u mnie rozdzielczości systemowej, to ściągając belkę ekranu, pod spodem widziałem jedynie szary ekran. W przypadku Personal Painta 7.2 … niestety nadal jest tak samo.
Innych zgłaszanych niekiedy na sieci błędów, akurat u siebie nie zauważyłem. Jednak z uwagi na fakt, że PPainta 7.2 uruchamiałem na czystej „fabrycznej” konfiguracji (różniącej się znacznie od mojej konfiguracji dla PP 7.1), postanowiłem sprawdzić, czy czasami nie pojawią się teraz. Na szczęście zarówno problemy z porozrzucanymi ikonami WB, edycją palety kolorów czy rysowaniem linii nieznacznie powyżej wskaźnika kursora i tym razem nie miały u mnie miejsca.
Po przeanalizowaniu poprawek błędów, zabrałem się za sprawdzenie pozostałych nowości, jednak najwyraźniej zostaną one włączone dopiero w natywnej wersji programu dla AmigaOS 4. Kiedy przerobiłem nazwę standardowego obrazka clown.pic dodając dodatkowe 150 znaków, okazało się, że nie mogłem go wczytać pod PPaintem, który twierdził, że plik nie istnieje. W przypadku schowka zmian też nie zauważyłem. Za pomocą commoditki Ami-PrintScreen, będącej odpowiednikiem windowsowego PrintScreena, wykonałem zrzut obrazka starej gry z MAME do schowka, po czym wkleiłem jego zawartość do Personal Painta 7.2. Ten nie miał z tym problemów, aczkolwiek wklejoną zawartość mocno i brzydko ograbił z 24-bitowej palety kolorów. Dokładnie tak samo sytuacja wyglądała w przypadku PP 7.1.
W tej sytuacji, poza poprawkami błędów, tak naprawdę jedyną realną nowością wydaje się być biblioteka cpu_blit.library. Postanowiłem sprawdzić jak szybko sprawuje się PPaint wraz z nową biblioteką. W celu dokonania miarodajnego testu postanowiłem posłużyć się grafiką true color o niebagatelnej rozdzielczości 6000×6000 pikseli. Zadanie postawione przed PPaintem było proste, wczytać, przeskalować i zredukować liczbę kolorów do 256 metodą Floyda Steinberga. Operacja, a zwłaszcza ostatnia jej część okazała się być niezwykle czasochłonna. Poprzednia wersja Personal Painta poradziła sobie z nią w czasie 5 minut i 30 sekund, niestety odsłona 7.2 była dużo wolniejsza uzyskując czas 12:37. Spróbowałem jeszcze wczytany obrazek poddać obróbce tworząc filtr Dispersed o matrycy 4×4 (17 poziomów). Tutaj przewaga PP 7.1, który poradził sobie w 48 sekund, była jeszcze większa. Nowy Personal Paint potrzebował na to ponad 4 minut!
Nie wiem jak te wyniki skomentować, ale widać wyraźnie, że coś takiego jak optymalizacja już dawno wyszło z mody. Z jednej strony nie ma się czemu dziwić, gdy powstanie wersja natywna dla PPC, wyniki będą i tak o kilka rzędów wielkości lepsze od starych wyników PP 7.1. Z kolei wersja 68k jest rozprowadzana z myślą o właścicielach super szybkich pecetów używających WinUAE, gdzie prędkością działania starszego oprogramowania mało kto się przejmuje. Gdyby jednak na nowym Personal Paincie chciał popracować właściciel realnego amigowego klasyka, mógłby się zdziwić oczekując długie godziny na wczytanie większego obrazka. Inna sprawa, że PPaint został stworzony do tworzenia grafiki lowresowej bądź takiej, której rozmiary rzadko kiedy przekraczają 640×512 pikseli, a tego typu obrazki wczytują się rzecz jasna nadal błyskawicznie. Moje testy z grafiką o rozdzielczości 6 tysięcy pikseli można więc potraktować jako sztukę dla sztuki i swoistą fanaberię, której nikt raczej nie będzie powtarzał w codziennych zastosowaniach praktycznych.
Po przetestowaniu programu postanowiłem zająć się skonfigurowaniem Personal Painta do moich potrzeb. Aby na początku nie występował komunikat o błędnej liczbie kolorów, należy wyedytować plik Startup_2.set. Ja założyłem, że domyślnie będę pracował na pełnej 8-bitowej palecie, więc zmieniłem liczbę kolorów na 256.
PPAINT SETTINGS
; Settings for second environment different than those of first environment
;– Environment Settings —————
IMAGEW = 1
IMAGEH = 1
COLORS = 256
DISPLAY = 0xFFFFFFFF ; Same as Workbench Screen
LOCKDISP = 0
ASCROLL = 0
RTG = 2
SCREENW = -2
SCREENH = -2
MGFYGRID = 0
COORD = 2
By na starcie nie pojawiała się informacja o włączonym trybie oszczędzania pamięci, należy z kolei zmodyfikować systemowe Startup-sequence. Komunikat o oszczędnym trybie pojawia się dlatego, że Personal Paint nie wykrywa pamięci chip. Można to sprawdzić w informacjach o pamięci, gdzie przy wartości chip pojawiają się jakieś dziwne minusowe liczby. W Amigach One jak wiadomo domyślnie zaadresowana jest tylko pamięć fast, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby część z tej pamięci przeznaczyć na chip. W drugiej linijce S-s, tam gdzie widnieje SetPatch QUIET, zmieniamy wpis na:
SetPatch ADDCHIPRAM 2 QUIET.
Od tej pory Personal Paint nie będzie pokazywał niepotrzebnego komunikatu, a w informacjach o pamięci znajdziemy tę o 2MB chipu.
Edycji konfiguracji podstawowej, czyli tej zawartej w pliku Startup_1.set, nie musimy już dokonywać przy pomocy edytora tekstu. Możemy to uczynić dokonując ustawień w menu samego programu. Zalecam ustawienie polskiej lokalizacji i innych elementów według gustu i uznania. Uwaga: po przypisaniu do systemu pamięci chip, w menu aktywna staje się opcja „Używaj Blittera Amigi”, nie zalecam jej „ptaszkowania”, gdyż na nowych Amigach może to sprawiać problemy. Nie ma sensu także zaznaczanie opcji „Dozwolone tryby 15kHz.
Pora na podsumowanie. Amigowcy używający A1, Samów czy Pegasosów, pomimo wstecznej kompatybilności systemu od dawna borykali się z mniejszymi bądź większymi mankamentami w zakresie używania opisywanego produktu. Wersja 7.2 w zasadzie dostosowuje w pełni ten program do współpracy z systemem AmigaOS 4. Dlatego też, chociaż kompilacja działa w oparciu o kod dla procesora 68k, to właśnie użytkownicy PPC (przynajmniej do momentu pojawienia się odsłony działającej u nich natywnie) będą z niej mieli najwięcej radości. Posiadacze emulatorów, czy Amig klasycznych z uwagi na brak większych nowości edycja 7.2 specjalnie nie porwie. Jednak fakt, że po latach w temacie coś drgnęło, rodzi pewne nadzieje, że to jeszcze nie ostatnie słowo ze strony Cloanto. Być może więc w przyszłości i inni będą mieli więcej powodów do zadowolenia.
Dodaj komentarz