Gra jak w tytule zadebiutowała już ponad rok temu, jednak dosyć długo zwlekałem z recenzją, dając szansę programowi na rozwinięcie skrzydeł. Niestety zarówno generacja druga, jak i wersje oznaczone trójką nie przyniosły ze sobą oczekiwanego przełomu. Aktualnie obowiązująca odsłona oznaczona numerem 3.73, również takiego przełomu nie przynosi, aczkolwiek dodanie trybu turniejowego, na pewno podnosi walory gry. Postanowiłem zatem dłużej nie czekać i opisać swoje wrażenia dotyczące tej rajdówki powstałej z myślą o Amigach nowej generacji, choć działającej również na innych platformach.

Amiga Racer meta jednego z etapów. Przed nami widać samochód wieżdżający w publiczność, jedno z licznych niedociągnięć gry.
Trochę historii
W 1990 roku studio Magnetic Fields kończy pracę nad pierwszą gra z serii Lotus. Na przestrzeni kolejnych dwóch lat powstają następne części trylogii. Seria szybko uzyskuje status najlepszej gry rajdowej na Amidze, a sam Lotus zapewne obok takich tytułów jak SuperFrog, Cannon Fodder czy Sensible Soccer spokojnie mógłby być wymieniany w pierwszej piątce najbardziej znanych gier powstałych w czasach królowania A500. Moja osobista ocena serii jest trochę inna. Owszem Lotus był najlepszy w swojej klasie, lecz nie wynikało to z jego wielkiej siły (osobiście dałbym grze najwyżej czwórkę z minusem), lecz ze słabości konkurentów. Amiga w tamtym czasie po prostu nie miała dobrych samochodówek z widokiem z przodu, a główną przyczyną była słaba moc obliczeniowa a co za tym idzie ograniczenia techniczne. Dopiero nadejście ery 3D i powstanie takich tytułów jak XTreme Racing czy później przeniesienie na Amigę Wipeouta 2097, pokazało, że można zrobić na przyjaciółkę wyścigi dostarczające graczowi niemałą dawkę adrenaliny.
Wszystkim, którzy z oburzeniem zarzucają mi, że czepiam się 2D wyjaśniam, że bynajmniej nie jestem wrogiem tej perspektywy. Co więcej, w czasach gdy większość dzisiejszych zatwardziałych obrońców retro, porzuciło Amigi, by bawić się „Tekkenami” na Playstation ja pukałem się w czoło uznając, że znacznie więcej grywalności dostarcza MK w 2D i chyba miałem rację, bo dzisiaj w zasadzie niemal cały gatunek bijatyk powrócił do perspektywy 2,5D. Ze zgrozą swego czasu patrzyłem na próby przeniesienia Lemmings w trzeci wymiar, co skończyło się ubiciem tej zasłużonej i jednej z najlepszych w historii serii gier komputerowych. Kolejne przykłady gdzie 2D sprawdza się lepiej, mógłbym wymieniać jeszcze długo. Są jednak gatunki gdzie 3D okazało się zbawienne, bez wątpienia nalezą do nich wyścigi, tutaj trzeci wymiar nadaje zupełnie inne odczucie prędkości, realizmu i ogólnej grywalności.
Zatem powstanie w 2015 roku rajdówki 2D z widokiem z przodu trzeba uznać za kuriozum. Cóż Amiga NG, to co by nie mówić dziwna platforma, przeznaczona dla dziwaków, zatem trzeba się pogodzić z dziwnymi wydarzeniami. Jeśli gra miała być po prostu ekscentrycznym hołdem dla Lotusa, to wydaje się, że powinna przynajmniej być zbliżona do jego poziomu. Czy jednak podołała temu zadaniu?
Silnik i mechanika gry
Jak wiadomo Lotus to klasyczna gra swoich czasów, która dobrze działała w lo-resie, zarówno w systemie PAL, jak i NTSC osiągając kilkadziesiąt fps już na A500. Tempo gry było dosyć zrównoważone, pojazd poprawnie reagował na ruchy joysticka, teren potrafił być pofałdowany i zróżnicowany. Dało się odczuć, kiedy wieje boczny wiatr, kiedy jedziemy po śniegu, a kiedy zakopujemy koła w piaskach pustyni.
Amiga Racer działa domyślnie w rozdzielczości 640×480 pikseli, gdzie osiąga pełne 60 klatek na sekundę. Nic wielkiego jak na 2016 rok i grę 2D, a jednak program stawia dosyć duże wymagania sprzętowe. Minimum to PPC 800MHz lecz zalecany jest procesor o taktowaniu 1GHz lub wyższym. Akcja toczy się w bardzo szybkim tempie, z pewnością nie jest to tempo Lotusa, jeśli już miałbym porównywać to z jakimś tytułem dla klasyka to byłby to Vroom. Niestety samochód prowadzi się również znacznie gorzej niż w Lotusie. Pozostawiająca do życzenia skrętność w połączeniu ze zbyt dużym tempem, daje nie najlepszą mieszankę, która ujemnie wpływa na grywalność. Tutaj także występują trasy o różnym zróżnicowaniu terenu, jednak może poza Egiptem (gdzie odniosłem wrażenie, że delikatnie da się odczuć jazdę po piachu) niespecjalnie widać ich wpływ na poruszanie się pojazdu. Nadmienię że brakuje też urozmaiceń znanych z Lotusa, takich jak wiatr, czy jakieś przeszkody w postaci wody, plam oleju bądź obalonych drzew. Podsumowując 1:0 dla Lotusa.
Grafika
Lotus to z całą pewnością nie Elfmania, Stardust czy Lionheart, które wyciskały s kości ECS ostatnie skoki. Niemniej była to przyzwoicie narysowana gra, której może oprócz pustymi obszarami dalszego tła na niektórych trasach, niewiele można było zarzucić. Oczywiście Amiga Racer jako produkt o ćwierć wieku młodszy, bardziej kolorowy i wyświetlający grafikę w wyższej rozdzielczości musi tutaj wygrywać. Zwłaszcza że autor lubuje się w dodatkowych planszach mających uatrakcyjnić wizualny odbiór gry. Punkt dla młodszego z konkurentów.
Muzyka
O ile w przypadku zagadnień opisanych wcześniej, wybór wydawał się oczywisty, to tutaj konkurencja jest chyba najbardziej zażarta. Z jednej strony Lotus III to pamiętna muzyka, zwłaszcza kawałki numer 3 i 4 to absolutna czołówka w dziedzinie oprawy muzycznej gier z doby Amigi 500. Z drugiej dźwięk to najmocniejsza strona Amiga Racer. Jak podaje strona Amigatec, w grupie jest nawet profesjonalny Dj Ben Hedibi Hassene, który dysponuje dosyć zaawansowanym sprzętem. Amiga Racer jest jedną z nielicznych amigowych gier, która może się pochwalić utworami muzycznymi z dedykowanym, zarówno żeńskim, jak i męskim wokalem. W sumie od czasów Cannon Foddera, Alladina i Lion Kinga nie bardzo przypominam sobie piosenek, które towarzyszyłyby grom. Jest też oczywistym, że podobnie jak w przypadku grafiki i na tym polu zaszła przez ten czas dosyć duża rewolucja technologiczna. Ograniczenia Pauli nowych Amig nie dotyczą, tak więc nie jesteśmy skazani, jak w Lotusie, albo na głos silnika, albo na muzykę z radia. Tutaj rzecz jasna słyszymy jedno i drugie, a także efekty SFX np. w postaci odgłosu przełączania biegów (choć przyznam, że w realu skrzyni, która wydawałaby taki dźwięk przy zmianie biegu nigdy nie słyszałem). Same utwory potrafią wpaść w ucho, a jeden wydaje się wręcz mocno znajomy (serial z Davidem Hasselhoffem i supersamochodem „Nieustraszony” się kłania). Dodatkowo trzeba przyznać, że utwory są dobrze dopasowane, przemierzając bezdroża Egiptu słyszymy typowe dźwięki z tamtego rejonu, jadąc trasą zimową przygrywa nam muzyka kojarząca się z okresem świątecznym. Co ważne, jeśli muzyka nam mimo wszystko nie pasuje, możemy ją zmieniać i to w czasie jazdy (klawisze PgUP PgD). Reasumując, gdybym miał postawić się w rolę człowieka z zewnątrz i pokusić się o całkowicie obiektywną ocenę, musiałbym oddać punkt dla Amiga Racer. Sentyment do muzyki z Lotusa jest w moim sercu jednak wciąż żywy, dlatego przyznaję tutaj remis.
Pozostałe aspekty
W obu tytułach dostępne są różne samochody. W Lotusie ich wybór miał znaczenie, które de facto sprowadzało się do określenia poziomu trudności. Elan był najwolniejszy, zatem najlepiej wchodził w zakręty i grało się najłatwiej, M200 to średniak zaś najszybszy Esprit stanowił dla gracza największe wyzwanie. W przypadku Amiga Racer mamy aktualnie do wyboru 13 samochodów i jeden motocykl, przy czym poza wyglądem to, na co się zdecydujemy nie ma żadnego znaczenia. Przykładowo stary Garbus ma dokładnie takie same osiągi i prowadzi się identycznie jak najszybsza sportowa fura. Tak więc jedyna zaleta na tym polu to swoisty fun, że możemy sobie pojeździć Trabantem z pięciostopniową skrzynią biegów, który rozpędza się w kilka sekund do prędkości 160 mil na godzinę.
Amiga Racer pozwala na grę wieloosobową, jednak nie ma tutaj mowy o klasycznym pojedynku przy jednym komputerze na podzielonym ekranie ja kto miało miejsce w Lotusie. Oba tytuły łączy za to dosyć podobny edytor tras. Dzieli je natomiast ustawienie poziomu trudności. W przypadku Lotusa mogliśmy ustalić trzy typy a w zasadzie 4 typy rajdów. Najłatwiejszy składał się z siedmiu tras, najtrudniejszy z piętnastu. W przypadku Amiga Racer ustawienie poziomu trudności skutkuje jedynie różnym limitem czasowym na przejechanie danego odcinka, dla przykładu na pokonanie pierwszego odcinka w trybie turniejowym mamy 20 sekund na poziomie easy, w przypadku trybu ekspert limit spada do 17 sekund. Zapewniam jednak że nie trzeba być ekspertem, by spokojnie w tym limicie się zmieścić.
Tryb turniejowy w Amiga Racer ma niestety kilka mankamentów. Jak już wspomniałem limity czasowe nie należą do rygorystycznych, w zasadzie na poziomie easy niemal nie sposób przegrać. W Lotusie można było grać na miejsca, jednak domyślnym trybem, na którego położono głowy nacisk była walka z czasem. W AR jest dokładnie odwrotnie, wydaje się, że limity czasowe są niejako przy okazji, a ścigamy się, by zająć jak najlepsze miejsce na mecie. Jednakże dobra lokata niczego konkretnego nie daje i tak naprawdę turniej przez to jest bardziej zwiedzaniem tras niż rywalizacją. Gdyby było tak, że awans do następnej trasy gwarantuje jedynie miejsce w pierwszej trójce lub w pierwszej ósemce, wówczas rywalizacja wzbudzałaby jakiś dreszczyk emocji. Gdyby była jakaś klasyfikacja generalna po przejechanych wyścigach, gdyby chociaż wygranie wyścigu gwarantowało nam lepsze miejsce na starcie w kolejnym. Niestety nic z tych rzeczy zawsze startujemy z 21 pozycji i choć byśmy nie wyprzedzili nikogo na mecie, w kolejnym etapie jedziemy dalej.
Z kolei wyprzedzenie na początku całej stawki też atrakcyjności dalszemu wyścigowi nie podnosi. O ile bowiem w Lotusie zawsze trafialiśmy na jakieś wozy z przodu, to w Amiga Racer nie ma szans na coś takiego, jesteśmy pierwsi, znaczy, że nikogo nie ma przed nami i nikogo też nie zdublujemy, mamy przed sobą trasę czystą jak stół i w zasadzie o ile nie zrobimy jakiegoś kardynalnego błędu na zakręcie, 100% szansę zwycięstwa. Z kolei jadąc w tłoku, mamy wręcz gwarancję, że ktoś nam najedzie na tył, po czym zaprzeczając prawom fizyki wyprzedzi nas metodą przenikania, odjeżdżając w siną dal, a my oczywiście jesteśmy karani, gdyż auto mocno zwalnia. Ostatnią „niefajną” rzeczą związaną z turniejem jest czas rozgrywki. Jak wspomniałem na początku jedziemy w dosyć szybkim tempie, co w połączeniu z niezbyt długimi trasami oznacza stosunkowo krótkie ściganie. Oceniam że przejechanie pełnego rajdu składającego się z dziewięciu tras zajmuje około 15, może 20 minut. Dla porównania w Lotusie 3 nawet w przypadku najkrótszego siedmoodcinkowego wyścigu na ukończenie całości potrzebowaliśmy około 40 minut, rajd z 15 trasami to już było grubo ponad godzinę zabawy.
Dla osób, które cenią sobie pełną kontrolę nad autem minusem w przypadku Amiga Racer będzie też brak manualnej skrzyni biegów, choć ta funkcja ma zostać dodana w przyszłości. Młodsza z gier ma jednak swoje plusy, wynikające z czasów, w których powstała. Gra oferuje opcje sieciowe, można ją też automatycznie aktualizować z poziomu menu właśnie z wykorzystaniem sieci. Należy też oddać dobrą pracę Michaela Neitzela w zakresie kontaktu z użytkownikami. Jesteśmy na bieżąco informowani, o trzeba przyznać częstych aktualizacjach czy innych wydarzeniach typu wydanie wersji pudełkowej itp. Plusem jest też uznaniowa cena gry, klucz do pełnej wersji otrzymamy po wpłaceniu dowolnego datku, możemy więc stać się właścicielem pełnej wersji Amiga Racer już za 5 euro.
Podsumowanie
Pomimo pewnych plusów i lepszej oprawy Amiga Racer nie może się równać z Lotusem. Kluczowym argumentem jest bowiem fizyka i grywalność, nie bez znaczenia jest też czas rozgrywki, a w tych elementach młodsza z gier wyraźnie przegrywa. Amiga Racer może zainteresować jedynie tych fanów wyścigów 2D, którzy nie lubią emulatorów bądź loresowej grafiki na monitorach LCD. Choć i w tym wypadku jest działający natywnie konkurent w postaci silnika CannonBall umożliwiającego grę w OutRun z automatów. Osobiście zakupiłem klucz bardziej na zachętę i by okazać wsparcie autorowi, który zapowiada kolejne, miejmy nadzieje bardziej udane projekty. Sama gra przyciągnęła mnie do monitora bodaj najkrócej spośród przynajmniej kilkunastu tytułów, na które wydałem pieniądze w dobie AmigaOS 4 i to samo w sobie świadczy o mojej ocenie poziomu, jaki prezentuje Amiga Racer.
Podanie XTreme Racing jako przykładu gry 3D jest średnio trafione. Płaski, teksturowany prostokąt jako podłoże i na niej proste sprajty 2D. Żadnej choćby namiastki fizyki i klimat gier dla 5-latków. To już Virtual Karting był bardziej 3D (chociaż technika podobna). Prawdziwe samochodowe gry 3D na klasyczną Amigę były. Na przykład: Hard Driving, Stunts czy nawet Stunt Car Racer. Co prawda tekstur nie było ale przecież nie one definiują trzeci wymiar. 🙂 Gry te były naprawdę 3D, a Stunt Car Racer miał nawet całkiem zgrabną fizykę.