Przegląd odtwarzaczy muzycznych dla AmigaOS 4

Odtwarzacze muzyczne były zawsze mocną stroną Amigi. W czasach dominacji modułów Protrackera istniało na przyjaciółkę przynajmniej kilkanaście bardzo dobrych playerów z Delitrackerem, HipoPlayerem czy EaglePlayerem na czele. Pod koniec lat 90-tych moduły muzyczne zostały mocno i skutecznie zaatakowane przez nowy format muzyczny mp3. Amigowy światek szybko przystosował się do nowej sytuacji, czego owocem były między innymi takie programy jak AMPlifier, Prayer czy wreszcie najpopularniejszy – AmigaAMP. Niestety boom związany ze spopularyzowaniem się formatu mp3, był ostatnim większym zrywem na polu odtwarzaczy muzycznych dla AmigaOS 3.x. W ciągu ostatnich kilku lat zawieszono rozwój prawie wszystkich playerów dla tego systemu. W zasadzie w tej chwili jedynym rozwijanym programem tego typu pozostaje AmigaAMP (choc i jego rozwój głównie koncentruje się na platformie AmigaOS 4). Jeszcze w połowie ubiegłej dekady bardzo sporadycznie dawały o sobie znać takie programy jak AmiNetRadio i SongPlayer, jednak było już wówczas widać że pewna epoka dobiega końca. Co ciekawe w tamtym czasie prawdziwą karierę robił Delitracker przemianowany teraz na Deliplayera, zdobywając niemal co roku zdobywa wyróżnienia w prasie branżowej na najlepszy odtwarzacz muzyczny dla… Windowsa niestety. Otaczająca nas rzeczywistość na polu odtwarzaczy muzycznych nie wygląda więc juz tak dobrze jak jeszcze kilkanaście lat temu. Na szczęście od kilku lat gdy pojawiła się czwarta generacja systemu, niekorzystny trend został odwrócony. W niniejszym artykule postaram się przedstawić narzędzia służące do odtwarzania muzyki, właśnie pod tym systemem.

PtPlay
Trzeba przyznać, że muzyczne początki dla posiadających AmigaOS w wersji PPC były bardzo ciężkie, szczególnie dla wielbicieli dźwięków zapisanych w formie modułów muzycznych. Po pojawieniu się AmigaOS 4 Pre-release, okazało się, że żaden ze starych playerów modułów dla 3.x nie działa. Pierwszym programem, który przełamał tę niemoc był PtPlay i to w zasadzie wszystko co można dobrego o tym programie powiedzieć. PtPlay był bardzo nieporęczny, nie posiadał GUI, konieczne było więc uruchamianie go z shella, względnie podpięcie go pod jakiegoś filemanagera. Kietil Hvalstrand postanowił temu zaradzić i stworzył graficzną nakładkę Protracker Player GUI. Taki zestaw, choć wygodniejszy od gołego PtPlay, nie oferował zbyt wiele. Potrafił wczytać listę modułów, można było odhaczyć opcję „no led” i „stereo”, reszta to standardowe przyciski: play, previous, next, select, clear, stop, about i quit. Każdemu kto choć raz odpalił Protracker Player GUI musiało rzucić się w oczy kilka rażących niedociągnięć. Przede wszystkim po zakończeniu odgrywania jednego utworu program nie przechodził automatycznie do kolejnego, a zapętlał dotychczas odgrywany utwór. Co gorsza ręczna nawigacja również była utrudniona, nie można było dla przykładu wybrać odtwarzania utworu z listy poprzez tradycyjny dwuklik, trzeba było go zaznaczyć po czym przycisnąć „play”, bądź też przedzierać się przez kolejne utwory klawiszami „previous”, „next”. Taka sytuacja musiała doprowadzić do pojawienia się kolejnych, bardziej funkcjonalnych rozwiązań.

Rozwiązania te na szczęście szybko powstały, czyniąc z opisywanego programu historyczną ciekawostkę.

ProPlayer
Program również oparty o PtPlay, jednak ze znacznie bardziej przemyślanym GUI. ProPlayer jako jeden z nielicznych nowych programów, czyli takich, które nie wywodzą się jeszcze z czasów AmigaOS 3.x, działa w oparciu o interfejs MUI. Program oferuje ręczne wczytywanie listy utworów za pomocą requestera Asl, bądź też automatyczne wczytanie wszystkich utworów z danego katalogu. Nowością w stosunku do opisywanego wyżej poprzednika jest suwak pozwalający na regulację głośności i przede wszystkim działa automatyczne przechodzenie do kolejnego utworu po zakończeniu odtwarzania poprzedniego (niestety nie ma możliwości zapętlania utworu). Można też rozpocząć odtwarzanie poprzez dwuklik na tytule modułu. ProPlayer potrafi wyświetlić tytuł odtwarzanego utworu oraz aktualnie odtwarzany numer patternu. Niestety autorom zabrakło już motywacji do dokonania poważniejszych zmian uatrakcyjniających program wizualnie, jak choćby skórki czy pluginy graficzne. Można by to jeszcze przełknąć, ale niestety nie poczynili też żadnych kroków w celu zwiększenia liczby odtwarzanych formatów muzycznych, ograniczając się jedynie do Protrackera, z czym pogodzić się już trudniej.

Diamond Player
Program autorstwa Polaka, Roberta Szackiego. Potrafi odtwarzać najpopularniejsze formaty muzyczne znane z klasycznej Amigi, czyli MOD i MED (w różnych wersjach). Posiada pasek postępu i możliwość zapętlania utworu. Niestety zapętlanie jest ustawione domyślnie, więc za każdym razem po uruchomieniu programu, gdy chcemy posłuchać odgrywanych kolejno modułów z playlisty, musimy przestawić opcję z odrywania zapętlonego na jednorazowe. To dość uciążliwa, ale niestety nie jedyna wada programu. W aktualnej wersji 1.6 program ma problemy z poprawnym odrywaniem modułów opartych na dużych samplach (np. zawierających wstawki wokalu), co dosyć poważnie ogranicza jego użyteczność. Niestety autor podaje dosyć sprzeczne informacje na temat dalszych możliwości rozwoju tego programu. Jedyne więc co pozostaje to czekać na dalszy tok wypadków. jeśli Robert usunie zgłoszone błędy i zwiększy funkcjonalność, z pewnością warto będzie trzymać ten program na swoim twardym dysku.

Przedstawione powyżej programy, przedstawiłem niejako z kronikarskiego obowiązku. Czas jednak najwyższy przejść do softu, który naprawdę jest warty polecenia.

SimplePlay
Od poprzedników odróżnia go przede wszystkim „multiformatowość”, w aktualnej wersji 3.8 potrafi odtwarzać pliki: MP3, MOD, IT, S3M, XM, WAV, VOC, OGG oraz MIDI. Trzeba przyznać, że robi to naprawdę dobrze. O ile kiedyś na A1200 za sprawą ograniczeń Pauli unikałem modułów wielokanałowych jak ognia, uważając je za katorgę dla moich uszu, o tyle teraz za sprawą duetu SB Live & SimplePlay zdecydowanie najczęściej ze wszystkich modułów słucham właśnie XM’ów. SimplePlay przewyższa swoich poprzedników nie tylko liczbą obsługiwanych formatów, ale również funkcjonalnością. Program przechodzi automatycznie do kolejnego utworu po zakończeniu odgrywania, posiada też opcję zapętlania utworu. Kolejną nowością w stosunku do konkurencji jest możliwość zaznaczenia odtwarzania modułów w losowej kolejności. SimplePlay sam potrafi zapamiętać jakich utworów słuchaliśmy ostatnio i wczytać je automatycznie podczas następnej sesji, dzięki czemu nie trzeba co chwilę klikać na „Load/Save Playlist”. Program wyświetla także tytuł modułu oraz czas jego trwania – nie jest to może nic wielkiego w porównaniu do playerów dla 3.x, takich jak choćby HippoPlayer, które potrafiły dodatkowo czytać jeszcze informacje tekstowe zakodowane przez twórcę modułu, niemniej jest to już krok w dobrym kierunku. Wszystkie te zalety, stanowią o tym, że program autorstwa Jamesa Carolla jest jednym z najlepszych playerów muzycznych dla systemu AmigaOS 4.

SongPlayer
Lata świetności święcił w czasach AmigaOS 3.x, ale został też przeniesiony na czwartą wersję systemu. Dzięki długiej historii, na tle innych odtwarzaczy muzycznych wyróżnia się sporą liczbą obsługiwanych starszych, mało popularnych już dziś formatów sampli (IFF – Fibonacci-Delta, AIFF – ADPCM 4, AU 8/16 i ULAW), których często nie sposób odtworzyć pod czymkolwiek innym na AmigaOS 4. Osobiście nie traktuję tego programu jako typowego playera, którego uruchamiam na co dzień by urozmaicał muzyką pracę przy komputerze (co oczywiście nie oznacza że nie można go w ten sposób używać). Dla mnie jest to przede wszystkim najwygodniejsze narzędzie pozwalające w sposób łatwy przeczesywać stare amigowe składanki z samplami, które mogę potem wykorzystać jako materiały dla prezentacji tworzonych w programie Hollywood.

AmigaAmp
Najdłużej nieprzerwanie rozwijany odtwarzacz muzyczny na Amigę. Wszyscy znamy ten program jeszcze od drugiej połowy lat 90-tych. Przez dobre kilkanaście lat AmigaAmp pozostawał na etapie, mimo wszystko dosyć ślamazarnego rozwoju, gdzie kolejne wersje nie wnosiły zbyt wiele, a ich numerek zmieniał się jedynie po kropce osadzonej za dwójką z przodu. Ostatnio jednak nastąpiło pewne przyspieszenie i przeskok programu do trzeciej generacji. Aktualna wersja 3.3, poza popularnym MP3 i dostępnymi od jakiegoś czasu AIFF i WAV, obsługuje także formaty FLAC oraz OGG. Autor zrezygnował też z długo forsowanego pomysłu na niezależne silniki odtwarzania, postanawiając zintegrować wszystko w jeden program. Zmieniło się też środowisko dla AmigaAmp-Prefs, z MUI, na standardowy dla AmigaOS 4 interfejs Reaction. Dla porządku dodam że program bije wszystkich opisywanych tu poprzedników walorami estetycznymi. Posiada możliwość skórowania, czy dodatkowe wtyczki graficzne służące do „wizualizacji” słuchanej właśnie muzyki. Co ważne, z racji że program gdy powstawał był pisany dla zupełnie innych konfiguracji, na tych dzisiejszych, przeznaczonych dla AmigaOS 4 niemal nie zabiera mocy procesora. Słowem leciutki zgrabny player, którego ostatnio uruchamiam zdecydowanie najczęściej.

TuneNet
Program zaczynał skromnie – jako prosty odtwarzacz radia internetowego, jednak częste uaktualnienia wnoszone przez autora, Paula Heamsa, spowodowały, że dosyć szybko przekształcił się w pełnoprawny player muzyczny. Dziś jest bezdyskusyjnym królem, miażdżąc konkurencję pd każdym niemal względem.
GUI programu działa w środowisku ReAction i jest dosyć funkcjonalne, zawiera wszystkie podstawowe funkcje, takie jak: regulacja głośności, wczytanie, zapisywanie i edycja (w tym sortowanie) listy utworów, zawiera niespotykaną u konkurentów opcje wyszukiwania (Find), pozwalającą szybko znaleźć ulubiony utwór w gąszczu innych plików, a także funkcję pozwalającą na przenoszenie danego utworu automatycznie na początek bądź koniec playlisty. Jest też oczywiście możliwość zapętlania, utworów, opcja płynnego przechodzenia z utworu, który właśnie się kończy na utwór nowo odtwarzany. Posiada suwak miksowania poprawiający brzmienie modułów czterokanałowych. Dodatkowo wzbogacił się o opcje pozwalające na przeskakiwanie po sub-utworach w plikach, które je posiadają. Znakomicie współpracuje z systemowym mechanizmem notyfikacji informując użytkownika o aktualnie odgrywanym tytule. Program zawiera też możliwości ukierunkowane typowo na radio, takie jak skanowanie radiowych stacji internetowych, czy zgrywanie muzyki z internetu na dysk. Unikatową cechą TuneNet jest możliwość emisji w świat własnego strumienia shoutcast. Możliwości uruchomienia własnego radia internetowego nie miał dotąd żaden odtwarzacz muzyczny na Amigę. Od strony wizualnej opisywany odtwarzacz również bryluje. Program jest w pełni skórowalny, potrafi pracować również jako miniatura umieszczona w AmiDocku (rzecz jasna także skórowalna), jest kompatybilny z wizualnymi pluginami AmigaAmpa, dodatkowo posiada swoje wtyczki, także takie przeznaczone do działania w docku. Najważniejsze jednak nie są dodatki graficzne, a pluginy muzyczne. Program bowiem dzięki modułowej budowie, bazuje na ich działaniu w czasie odtwarzania muzyki. Takich rozszerzeń powstało naprawdę sporo dzięki czemu TuneNet potrafi odtworzyć, przynajmniej kilkadziesiąt, o ile nie więcej formatów muzycznych, czyli duuużo więcej niż wszystkie opisywane wcześniej odtwarzacze razem wzięte. Oczywiście nie ma programu bez wad. TuneNet siłą rzeczy nie jest aż tak lekki jak AmigaAmp, w moim odczuciu jest też mniej stabilny. W ostatnim okresie przestał się rozwijać, nie wiadomo czy i kiedy ta sytuacja się odwróci. Są tacy, którzy z tego powodu skreślili już ten program, ja jednak byłbym ostrożny w tak daleko idących stwierdzeniach. Autor Paul Heams już wcześniej miewał okresy milczenia, by po pewnym czasie zaskoczyć ponownymi ulepszeniami. Poza tym, dopóki żaden program nie osiągnie większej funkcjonalności (a na to w najbliższym czasie się nie zanosi) dominacja TuneNet tak czy owak pozostanie niezagrożona.
Poza opisywanymi powyżej czterema playerami, po które każdy amigowiec może sięgać na codzień, powstało też kilka playerów odtwarzających bardziej egzotyczne formaty. Najciekawszym z nich wydaje się być znany już z czasów OS 3.x Sid4Amiga, pozwalający na odgrywanie muzyki z C64. Program w wersji dla OS 4 jest kopią tego co było dostępne dla starszego systemu, w zasadzie niczym się od niej nie różni, no może poza faktem, że na nowym sprzęcie odgrywanie SIDów zajmuje znacznie mniej czasu procesora. Pozostałe programy takie jak AhxPlay, UADE, SC68 czy STsound nie posiadają graficznego interfejsu. Zapewne przed 10 laty, gdy podstawą pracy był Filemaster z podopinanymi pchełkami, a każdy kilobajt pamięci był na wagę złota playery te mogłyby liczyć na jakąś grupę odbiorców. Dziś w czasach szybkich komputerów zaopatrzonych w karty graficzne, gdy coraz więcej playerów muzycznych kusi nie tylko jakością odgrywanej muzyki, ale też funkcjonalnością i innymi fajerwerkami używanie programów z poziomu shella należy uznać za masochizm. Z tego też powodu nie będę ich szerzej opisywał. Może tylko w przypadku programów odtwarzających moduły z AtariST czyli SC68 i STsound pokuszę się o małą dygresję. Przez lata karmieni byliśmy mitami o tym, że co prawda możliwości Amigi w dziedzinie grafiki są większe, ale za to AtariST nadrabia to bijąc Amigę w dziedzinie muzyki. Otóż przysłuchując się wielu utworom dla 16-bitowego Atari niczego takiego nie stwierdziłem, brzmienie atarowskich wersji modułów znanych również na Amidze (muzyka z gier) jest gorsze i bardziej ubogie od wersji amigowych, choć być może wynika to tylko z możliwości SC68 i STsound.

Podsumowanie
Pomimo znacznego w ostatnich latach zmniejszenia popularności muzyki zapisanej w postaci modułów, rozwój ich odtwarzaczy całkowicie nie umarł. Dla nas amigowców dobrze że większość playerów nie ogranicza się tylko do formatu mp3, czy ogg. Ewidentnym hegemonem jest TuNente oferujący największe funkcjonalności, dobrze radzący sobie nie tylko z radiem ale też ze „starymi” jak i „nowymi” plikami muzycznymi. Alternatywą dla trochę ociężałego i ostatnio nierozwijanego programu Paula Heamsa może być SimplePlay. Dosyć prosty program o surowym wyglądzie, który jednak dobrze radzi sobie z obsługą najpopularniejszych formatów. Jeśli nie słuchamy klasycznych modułów, gustując jedynie w muzyce zapisanej w MP3 oraz konkurujących z nim aktualnie popularnych formatach, z powodzeniem wystarczy nam AmigaAmp.

Rafał Chyła

Tagi:

O Mufa