AmiDisk 2.06

Menadżery plików od zawsze cieszyły się dużą popularnością na Amidze. Na starszych wersjach systemu królowały Filemaster i Directory Opus, które domyślnie uruchamiały się w formie dwóch paneli pozwalających na wygodne dokonywanie najróżniejszych operacji na plikach. AmiDisk jest bardzo dobrym kontynuatorem tej tradycji o poszerzonych możliwościach.
Autorem programu jest Roland Florac, który upublicznił pierwszą wersję w maju 2005 roku i od tego czasu systematycznie go rozwija (choć ostatnio nastąpiła dłuższa przerwa).

Początkowo AmiDisk przypominał niemal wierną kopię Filemastera okraszonego dwoma dosyć unikatowymi jak na amigowe filemanagery rozwiązaniami. Pierwsze z nich do drobny, acz urozmaicający czas startu szczegół w postaci gustownego dużego logo pojawiającego się na chwilę przed uruchomieniem aplikacji (jeśli ktoś uważa inaczej może to wyłączyć poprzez wpisanie w tooltypie ikony parametru „LOGO=0”). Drugi to już sprawa fundamentalna, mianowicie praca na zakładkach. Do tej pory na naszej platformie znany mi był tylko jeden taki program ClassAction (nie mylić z ClassACT), który po porzuceniu środowiska MUI na rzecz Reaction, wzbogacił się o funkcję wyświetlania listerów w tabach. Zostało to zresztą docenione przez twórców systemu i program wszedł w skład jednego z tzw. „Boing Bags” dla AmigaOS 3.9, stając się na jakiś czas oficjalnym systemowym filemanagrerem. No ale odbiegłem od tematu, czas więc powrócić do bohatera tego tekstu.

Pierwsze wersje AmiDiska miały na stałe zdefiniowaną liczbę 5 zakładek na panel, co było ilością zdecydowanie niewystarczającą. Obecnie jest już dużo lepiej i użytkownik indywidualnie decyduje o tym ile zakładek chce mieć, jednak nadal występują ograniczenia, tym razem do maksymalnie 10 zakładek na stronę. Uważam że dobrze by było gdyby w kolejnych edycjach programu tego typu ograniczenia zostały zniesione. Te 10 zakładek w moim przypadku wystarczyło tylko do przypisania wolumenów, czyli RamDysku, kilku partycji, dwóch napędów optycznych plus jeden slot na zewnętrzne urządzenie USB. Nie została mi już żadna rezerwa, a co gdyby użytkownik chciał mieć automatyczne dojście nie tylko do głównego drzewa danego napędu, ale i do konkretnych, najczęściej używanych katalogów? Trzeba mieć nadzieję że w przyszłości autor w sposób praktyczny będzie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
Nie chciałbym jednak, aby drobne zastrzeżenia dotyczące ilości zakładek przysłoniły niewątpliwe zalety samego ich istnienia. Program dzięki temu tylko teoretycznie jest klasycznym „dwupanelowcem”, tak naprawdę mamy do czynienia z całym szeregiem listerów dostępnych na jedno kliknięcie. Nie tylko umożliwia to łatwiejszą i szybszą nawigację, ale także wielowątkowość. Jeśli pamiętacie chwilę spędzone na oglądaniu zamrożonego FileMastera z którym nic nie można było zrobić do czasu zakończenia kopiowania dużego pliku, to w przypadku AmiDiska możecie o tym zapomnieć. Oczywiście także w tym programie w czasie wykonywania jakiś operacji na plikach lista źródłowa i docelowa są blokowane, ale ponieważ mamy do dyspozycji jeszcze dodatkowych 9 list po każdej ze stron, nic nie stoi na przeszkodzie aby się na nie przełączyć i normalnie kontynuować pracę.

GUI AmiDiska to rzecz jasna nie tylko zakładki. O ile pierwsza wersja jak już wspominałem bardzo przypominała FileMastera, oferując w zasadzie tylko jeden tekstowy pasek narzędzi po środku, o tyle dwójka wprowadziła w tym temacie sporą i powiedzmy sobie szczerze kontrowersyjną rewolucję. Autor całkowicie zrezygnował z przycisków tekstowych na rzecz graficznych ikonek, których znaczenie nie zawsze na pierwszy rzut oka można rozszyfrować. W efekcie użytkownik potrzebuje nieco czasu aby programu się nauczyć. Warto jednak zaznaczyć, że przyciski są zwykłymi plikami PNG, nic więc nie stoi na przeszkodzie aby zamienić je bardziej czytelnymi odpowiednikami lub obrazkami zawierającymi w sobie napisy tekstowe.

Chcę zaznaczyć, że osobiście zmian na tym polu nie oceniam jednoznacznie źle, gdyż trzeba zdecydowanie podkreślić iż program już na starcie, po świeżej instalacji daje nam łatwy dostęp do ogromnej liczby narzędzi. Na samej górze mamy więc toolbar, podzielony na trzy sekcje. Pierwsza dotyczy operacji na dyskach. Możemy więc wybrać wyświetlanie dysków po nazwach urządzeń lub woluminów, oraz wybrać wyświetlanie przypisów bądź historii odwiedzanych przez nas ścieżek. Druga sekcja pokazuje kolejny ciekawy „ficzer” AmiDiska. Jeśli ktoś wyżej od typowo amigowych rozwiązań ceni sobie „ergonomię pracy” rodem z Microsoftu powinien zainteresować się tą właśnie sekcją. Opisywany program potrafi bowiem również przenosić pliki na zasadzie „wytnij, kopiuj wklej”. W ostatniej największej sekcji znalazła się cała trochę pomieszana reszta np. przycisk wywołania konsoli Shella, ikona size, czy wyłącznik pozwalający na opuszczenie programu. Poniżej znajdują się dwa pola, informujące nas aktywnym, źródłowym i docelowym panelu. Pod zakładkami, mamy z kolei pole informujące nas o aktywnym wolumenie oraz przycisk parent.

Na marginesie przejście do katalogu nadrzędnego możemy wykonać na kilka sposobów. Oprócz wspomnianego przycisku, znajduje się jeszcze drugi w  środkowej kolumnie, możemy też wzorem Opusa, po prostu kliknąć myszą na krawędź okna. Dalej mamy standardowe kolumny informacyjne, których szerokość możemy regulować przeciągając odpowiednie linie wskaźnikiem myszy, pozwalające na sortowanie plików (Name, Size, Bits, Date, Comment). Dzięki zastosowaniu przycisków graficznych w środkowym obszarze między listerami znalazły się aż dwie kolumny. Niewątpliwym plusem tego rozwiązania jest ergonomia, znowu można odwołać się do FileMastera z pojedynczą kolumną, która w zasadzie skazywała użytkownika na nieustanne klikanie myszą w celu przewijania jej zawartości, w AmiDisku wszystko jest na widoku. Niemniej to chyba te przyciski są najmniej czytelne i to pomimo starań autora który w miarę możliwości starał się umieszczać pokrewne funkcje w jednym rzędzie (zaznacz wszystko – odznacz wszystko, kopiuj – przenieś itp.).
Poziomy pasek narzędzi na górze i pionowe pośrodku to nie wszystko opcjonalnie możemy też wywołać okno „UtilitiesMini„, standardowo pojawiające się na dole pod oknem samego menadżera plików. Jest to coś na kształt dwurzędowego docka w którym znajdziemy ikony popularnych narzędzi takich jak np. UnArc, IBrowse czy Picshow. Całość uzupełnia skromne menu, w którym znajdziemy kilkanaście makr, a także możliwość wywołania/edycji toolbarów, okna informacyjnego, a także przejścia do preferencji. Te ostatnie pozwalają nam na wiele, możemy dowolnie zmieniać wygląd i działanie każdego z dostępnych przycisków. Możemy też rzecz jasna przypisywać typy plików do danych programów i akcji (oczywiście cała masa rzeczy jest przypisana już na starcie).

Konfiguracja odbywa się za pomocą wygodnego GUI, praktycznie wszystko włącznie z dostępnymi komendami i argumentami możemy ustawić bez potrzeby używania klawiatury. Do jednego typu plików możemy przypisać kilka programów i kilka akcji, przy czym to zawsze te pierwsze przypisanie będzie tym domyślnym działającym na dwuklik myszy. Jeśli więc do pliku „mpg” przypiszemy najpierw DvPlayera, a dodatkowo Mplayera zawsze pod dwukliku film będzie odtwarzany z tego pierwszego. Aby skorzystać z tego drugiego trzeba zaznaczyć plik a potem button ze znakiem zapytania, który wyświetla listę pozostałych programów skojarzonych z mpg (alternatywą jest wspomniane okno „UtilitiesMini”, gdzie możemy użyć znajdującego się tam programu nawet na nieskojarzonym wcześniej pliku).

Porządne menadżery plików charakteryzowały się tym, że nie opierały się wyłącznie na zewnętrznym oprogramowaniu, ale zawierały także własne zintegrowane narzędzia. AmiDisk również może się takimi pochwalić. Są to przeglądarka heksadecymalna i przeglądarka tekstu. Ta pierwsza jest godna uwagi, choćby z tej racji że na polu działającego natywnie oprogramowania dla AOS 4, nie istnieje zbyt duża konkurencja. Przeglądarka tekstu ma dosyć dziwnie rozwiązaną opcję przewijania (brak charakterystycznej belki z boku) i generalnie jest niewygodną i mało przydatną ciekawostką.

Podsumowanie

Program jest dosyć rozbudowanym a jednocześnie wygodnym i szybkim narzędziem. Zawiera w zasadzie wszystko to czego można od menadżera plików oczekiwać. Z pewnością jednak nie jest rozwiązaniem pod każdym względem idealnym, podstawowym mankamentem jest pstrokate i trochę mało czytelne GUI. Przydałoby się dopracować także szczegóły, jak np. toporna przeglądarka tekstu. Mimo wszystko dla mnie osobiście jest to narzędzie numer 1 w swojej klasie. Warto dodać że istnieje też wersja programu przeznaczona dla Amigi 68k (konkretnie 2.02), jednak ze względu na ograniczenia środowiska Reaction z AmigaOS 3.9 względem AmigaOS 4.0, jest to program mocno ograniczony w porównaniu do AmiDiska dla PPC.

Rafał Chyła

Tagi:

O Mufa