Co się zdarzy za pięć lat – z nutką optymizmu

 

Dawno już nie było ba blogu felietonu publicystycznego, więc pora nadrobić zaległości. Temat do niniejszego artykułu podsunęło mi jak to często bywa samo życie, a konkretnie ostatni odcinek podcastu Amiwigilia. Rozmówcy założyli sobie, iż ma być optymistycznie, co kilka razy podkreślali w czasie trwania audycji. Niemniej słuchając rozmowy odniosłem wrażenie, że jest to odcinek skrajnie pesymistyczny. Na pytanie prowadzącego o to, co czeka nas za pięć lat, usłyszeliśmy odpowiedź, że fala retro przeminie, że znikną lub bardzo skurczą się fora internetowe, zmniejszy się ruch na portalach, będzie mniej artykułów na temat Amigi, bo nie będzie o czym pisać, itp. Generalnie przesłanie było takie, iż wszystko, co związane z „Przyjaciółką” albo się zwinie, albo przynajmniej wyraźnie się zmniejszy. To dosyć oryginalne pojęcie terminu „optymizm” przez Grxa i w jakimś stopniu także Radzika napawa trwogą. Strach pomyśleć co by było, gdyby obaj panowie założyli sobie, iż podcast miałby być pesymistyczny.

W kontrze do tych złowróżbnych wizji, postanowiłem samemu zabawić się w przewidywanie przyszłości. Nie będę się oczywiście silił na hurra optymizm, bo nie o to chodzi i trzeba twardo stąpać po ziemi. Postaram się wszakże przedstawić moim zdaniem realistyczny scenariusz na przyszłość, który jednak w przeciwieństwie do tego przedstawionego w Amiwigilii będzie zawierał wątki pozytywnego myślenia.

Na dobry początek, by pozbyć się grobowego nastroju proponuję zamiast podróży w przód, cofnąć się 10 lat w tył. Zobrazuje to dobrze, jak wyglądała wówczas sytuacja, jakie panowały nastroje i przewidywania na przyszłość oraz co rzeczywiście przez ten czas udało się osiągnąć. Przenosimy się zatem z lipca 2017 roku do lipca roku 2007.

Sytuacja z systemem operacyjnym jest niepewna, co prawda pod koniec 2006 roku zostało wydane uaktualnienie do AmigaOS 4.0 FE i ludzie zastanawiali się, czy system wreszcie zmieni cyferkę (to jest akurat analogiczne do stanu, jaki mamy teraz), jednak nad całym środowiskiem zebrały się czarne chmury. Trwał sam środek wojny sądowej między firmami Amiga Inc. i Hyperion, ta pierwsza zażądała wstrzymania prac nad dalszym rozwojem AmigaOS 4 i przekazania źródeł. Gdyby do tego doszło to prawdopodobnie, uwzględniając niekompetencję i wcześniejsze porażki firmy zza oceanu, AmigaOS 4 przestałby istnieć.

Nie lepiej było w kwestii sprzętu, dotychczasowy producent komputerów AmigaOne, Eyetech zakończył działalność a ostatnie resztki magazynowe komputerów z tej serii można było nabyć na początku 2006 roku. W lipcu 2007 rzeczywistość wyglądała tak, że od kilkunastu miesięcy nie można było kupić żadnego nowego hardware dla AmigaOS 4, a i używany był rarytasem na wagę złota. Co prawda na horyzoncie pojawiła się firma Acube z płytą główną SAm440EP, lecz ta miała zadebiutować dopiero we wrześniu. W dodatku była słabsza o kilka klas od komputerów AmigaOne XE. Jednak ludzie czekali na nią z wielką nadzieją. Wszak rok wcześniej Apple porzuciło PPC, a dodatkowo Unia Europejska wprowadziła w życie ekologiczną normę ROSH, która de facto wyeliminowała z rynku procesory G3, G4, G5. Wielu wieszczyło, że oznacza to śmierć całej rodziny PPC, jako takiej, więc niezbyt wydajny przemysłowy AMCC 440EP za jakieś tam przedłużenie życia dla amigowego hardware na kilka lat.

Nikt ani ja, ani najwięksi optymiści nie wierzyli wówczas, że komputery AmigaOne jeszcze kiedykolwiek pojawią się na rynku. Co prawda Amiga Inc. wraz z ACK zapowiedziała nowe Amigi PPC, które podobnie jak ówczesne nowe pecety, miały być wyposażone w procesory wielordzeniowe, złącza PCI-E itp, to jednak każdy, kto to czytał pukał się w czoło, gdyż było to czyste sci-fi. Realia były takie, że szczytem marzeń było trzymanie kciuków by SAM440 od Acube wreszcie wypaliła.

Poruszę też żelazny temat, ustawicznie przytaczany w podcaście, czyli przeglądarka internetowa. Otóż w lipcu 2007 roku, niezmiennie królowała nam IBrowse 2.4, która zadebiutowała trzy lata wcześniej wraz z systemem AmigaOS 4.0 Pre-Release. Warto wiedzieć, że choć był to browser systemowy główny kod przeglądarki dalej był przeznaczony dla procesora Motorola 68k. Alternatywą mógł być AWeb dla PPC, który jednak poza kompilacją dla nowszego procesora, nie różnił się niczym znaczącym od ostatniej rozwijanej przez oryginalnego autora, wersji z 2001 roku, a więc technicznie posiadał jeszcze starszy silnik. Społeczność, również wtedy dostrzegała strategiczną konieczność posiadania nowoczesnej przeglądarki, jednak liczne zbiórki pieniężne na takie projekty jak Amizilla czy Sputnik, z których potem kompletnie nic nie wynikało, ostudziły zapał i zabiły wiarę, że kiedyś będzie tutaj lepiej. Sam także przestałem się łudzić, że może się w tej kwestii jeszcze coś zmienić. Pamiętam, że gdy pół roku później otrzymałem pierwsze, jeszcze nieoficjalne graby z OWB tworzonego przez Andreę Palmate, nie mogłem uwierzyć i dopytywałem czy to nie fake, czy nie potrzebuje do działania AmiCygnixa itp. Choć premierowa wersja OWB na Amigę była tak prosta, iż nie posiadała nawet paska adresu i trzeba było poruszać się po witrynach WWW za pomocą strony domowej, którą byłą wyszukiwarka Gooogle, radość z przeportowania tak zaawansowanego silnika, jak WebKit była wielka.

Warto jeszcze powiedzieć jak 10 lat temu wyglądała sytuacja Amigi klasycznej, cóż mówiąc brutalnie była w czarnej dziurze. Na forach „tłukli się” wyznawcy Morphosa ze zwolennikami AmigaOS 4, a klasykowcy to była jakaś niewidoczna mniejszość. Nie mogę sobie przypomnieć choćby jednego postu czy zapytania na forum dotyczącego Amigi 500. Dziesięć lat temu ten komputer w użyciu nie istniał, dominowały rozbudowane Amigi 1200, czasami od wielkiego dzwonu ktoś pochwalił się Sześćsetką i to było wszystko. Oczywiście nie było wtedy wątków typu „zapowiedzi nowych gier”, bo takowe nie powstawały nawet w Backbone. Nie było też zlotów na kilkaset osób, takich jak Retrokomp, sukcesem były małe lokalne mistrzostwa w SWOSa gdzieś na południu Polski.

Reasumując w skrócie sytuację sprzed 10 lat, Amiga klasyczna gatunek wymarły, Amiga NG bez nowego hardware z widmem śmierci PPC, rozwój systemu operacyjnego wiszący na włosku ze względu na spór sądowy między Amigą Inc a Hyperionem. Przeglądarka internetowa bez wsparcia dla CSS i nowych technologii, mniej więcej zacofana dekadę w stosunku do wielkiego świata. Ogólnie mnóstwo powodów do pesymizmu i nic co kazałoby myśleć optymistycznie.

Gdyby wówczas znalazł się ktoś, kto powiedziałby, że Amiga klasyczna przeżyje renesans i względem liczby użytkowników zdominuje NG, że pojawią się karty turbo dla A500 w pewnych zastosowaniach przebijających 060 oraz dodatkowo, że powstaną nowe Amigi One z obsługą nowoczesnych kart graficznych PCI-e, i wsparciem 3D, że będziemy mieli nie jedną a kilka różnych browserów z obsługą CSS, to niechybnie rozmówcy popukaliby się w czoło i odesłali takiego człowieka do szpitala psychiatrycznego. A jednak dzisiaj te rzeczy stały się faktem.

Zatem choć pesymistyczne myślenie jest dominującą postawą amigowców, jak pokazuje historia rzeczywistość nie jest aż tak zła, jak piszą w czarnych scenariuszach i cały czas idziemy do przodu. Jak więc będzie za pięć lat?

Fora i Portale
Nie sądzę by miały zginąć. Myślę, że jedynym czynnikiem, który mógłby spowodować ich zniknięcie jest czynnik biologiczny, mówiąc brutalnie zejście lub jakaś ciężka choroba ludzi, którzy opiekują się takimi projektami. Jednak chociaż wszyscy nie jesteśmy już młodzieniaszkami, to statystycznie nie jesteśmy jeszcze w takim wieku, by odpukać, w najbliższej przyszłości miały nas dopaść jakieś poważne problemy zdrowotne. Raczej wykluczam, że komuś się odechce ot tak, wszak ci, co prowadzą portale, robią to najczęściej od kilkunastu lat, kiedy to nie raz i nie dwa znalazł się powód do zniechęcenia i porzucenia prac. Skoro nie zrobili tego dotychczas, to czemu mieliby to robić teraz?

Tematy do pisania zawsze się znajdą. Co prawda rozumiem narzekania Grxa na małą liczbę tekstów na PPA, gdyż nie da się ukryć, że jak na tak dużą społeczność „artykularska niemoc” zaskakuje. Z drugiej strony nie ma w tym nic dziwnego, że ludzie, zamiast robić coś sensownego, wolą wykłócać się po forach o nieistotne szczegóły. Tak było jest i będzie i nie dotyczy to, tylko amigowców. Na szczęście zawsze znajdą się jakieś jednostki, takie jak Adam Zalepa, Radzik, czy bez fałszywej skromności ja, którym będzie się chciało dostarczać nowych treści.

Według Grxa i Radzika za pięć lat fora internetowe będą melodią przeszłości gdzie jako powód wskazali postęp technologiczny i portale społecznościowe. Cóż bardzo wątpię by tak się stało. Pomijając już fakt, że dla znacznej części naszego środowiska np. konto na FB jest czymś obciachowym, a przynajmniej czymś niemile widzianym, o czym świadczą liczne komentarze wobec amigowców, którzy odważyli się prezentować treści przez ten kanał, to wydaje się, że generalnie nasze środowisko nie goni za internetowymi nowinkami. Owszem na Amiwigilii przypomniano niezaprzeczalny fakt, że już raz rewolucje przeszliśmy porzucając grupy dyskusyjne na rzecz for. Warto jednak zauważyć, że było to powiązane czasowo z pojawieniem się stałych łączy internetowych w polskich domach.

W czasach gdy „tepsa” niemiłosiernie kosiła za impulsy, zdecydowanie ekonomiczniej było ściągnąć grupę maili i czytać je offline (zresztą wtedy ściągało się też na dysk strony www), po czym będąc offline napisać odpowiedź. W dobie łączy stałych, gdy czas przebywania w internecie przestał mieć znaczenie fora okazały się wygodniejsze. To rozwiązanie działa sprawnie już od kilkunastu lat, więc po co je zmieniać? Tablety i smartfony są w powszechnym użytku przynajmniej od początku obecnej dekady i niespecjalnie wpłynęło to na nasz amigowy kawałek internetu. Owszem zarówno PPA, jak i eXec doczekały się wersji mobilnej, lecz uważny obserwator z pewnością zauważył, że zostało to wymuszone przez Google. Tak się bowiem złożyło, że nastąpiło to w momencie, kiedy internetowy gigant ogłosił, że w swojej wyszukiwarce będzie pozycjonował niżej strony, które nie posiadają wersji mobilnych (a skądinąd wiadomo, iż obaj admini mają na punkcie pozycjonowania totalnego bzika). To było chyba jedyne większe wydarzenie w ostatnim pięcioleciu.

Reasumując nie spodziewam się żadnych rewolucyjnych zmian w zakresie liczby treści czy też rozwiązań technicznych w amigowym internecie, względem tego, co mamy teraz.

Amiga klasyczna
Jeśli wierzyć Grx’owi fala retro pomału mija, przykładem może być mniejsza frekwencja na Decrunchu. Nie będę ukrywał, że i moje obserwacje z Retrokompa są takie że z roku na rok uczestników imprezy jest mniej. Pytanie, czy to aby na pewno oznacza początek końca fali retro? Niezaprzeczalnym jest bowiem również fakt, że podobnych imprez się nam namnożyło, wystawy starego sprzętu są organizowane nawet w powiatowych szkołach, powstają nowe muzea itp. Może więc zjawisko mniejszej frekwencji na dużych imprezach wcale nie jest spowodowane mniejszą liczbą zainteresowanych osób, a faktem, że ludzie, zamiast godzinami jechać na drugi koniec Polski wolą się wybrać na mniejszą lokalną imprezę w pobliżu.

Kolejnym celnym argumentem, jaki padł w podcaście było stwierdzenie, iż nie można przecież latami ciągle grać w przysłowiowego Superfroga, bo w końcu musi się to znudzić. Nie ukrywam, że jeszcze 2 -3 lata temu dokładnie na takiej samej podstawie wieszczyłem koniec mody na retro. Zmieniłem jednak zdanie po pojawieniu się Wampira cieszącego się ogromnym popytem. Znowu muszę przyznać słuszność rozmówcom z podcastu, iż największą fascynację z tej karty mają ci, którzy nie rozbudowywali swoich Amig i po erze A500 przeszli na PC. Oni dopiero teraz poznają trochę lepsze amigowe gry z wymaganiami czy emulatory Macintoscha.

Teraz sięgając do własnego doświadczenia oraz do doświadczeń moich znajomych, którzy jednak najczęściej mieli rozbudowane konfiguracje, to o ile jeszcze A1200 + 030 przedłużała amigowanie o jakieś 3 – 4 lata po bankructwie Commodore, to 040 / 060 plus karta graficzna (czyli powiedzmy odpowiednik dzisiejszego Vampire), najczęściej oznaczała amigowanie przynajmniej do końca lat 90-tych. Na takiej konfiguracji było po prostu więcej ciekawego softu do uruchomienia i używania. Myślę, więc że Wampir może być skutecznym hamulcem dla odpływu amigowców i nawet jeśli nie wyeliminuje tego zjawiska, to z pewnością zmniejszy jego skalę.

Podsumowując, za pięć lat fala retro nieco się zmniejszy, ale na pewno nie zginie. Sytuacja powrotu do stanu z roku 2007 jest wykluczona, użytkownicy Amig klasycznych nadal będą stanowić większość środowiska.

Amiga nowej generacji
Słuchając ostatnich odcinków Amiwigilii, jej przyszłość jest przedstawiana chyba w najczarniejszych barwach, tymczasem według mnie ma najlepsze perspektywy. Porównując stan na dziś ze stanem z lipca 2007 roku, również uprawnione byłoby stwierdzenie, że wtedy to byliśmy w czarnej dziurze. Co prawda aktualnie na tu i teraz produkowana jest jedynie AmigaOne X5000 020 (gdyż żywot Amigi One 500 od ACube to wielki znak zapytania), niemniej po raz pierwszy w historii możemy mieć jednego roku premierę aż dwóch nowych komputerów z serii. Z jednej strony pokazujących progres wydajnościowy (AmigaOne X5000 040) a z drugiej strony regres cenowy (A1222). Zwłaszcza najtańsza Amiga NG w dziejach powinna dać nowy impuls i nowych użytkowników. Wystarczy wspomnieć system Morphos, tutaj znowu wypada się zgodzić z tezami wygłoszonymi w podcaście (tym razem z odcinka, którego gościem był Krashan), że największym impulsem mającym wpływ na rozwój tego systemu było finansowanie przez Genesi. Warto jednak zauważyć, że Morphos dostał potem jeszcze drugi impuls w postaci taniego sprzętu od Apple, co pomimo braku sponsora pozwoliło pociągnąć temu systemowi niemal kolejne 10 lat.

Amiga NG w równie niskich cenach nigdy dostępna nie była i zapewne nie będzie (wszak nowe nie wygra tutaj z używkami sprzed nastu lat), niemniej po raz pierwszy dzięki Taborowi jest w stanie się do podobnych poziomów cenowych zbliżyć. W perspektywie mamy więc same pozytywne impulsy, z jednej strony tani masowy sprzęt, z drugiej finansowanie, nawet jeśli nie bezpośrednie w system operacyjny, to przynajmniej pośrednie w dodatki typu Enhancer Software czy sterwoniki, na które kasę ostatecznie wykładają użytkownicy, ale w pierwszej kolejności robi to A-EON. Jestem natomiast bardzo ostrożny co do zagospodarowania użytkowników Morphosa. Co prawda Adam Zalepa wraz z Radzikiem złożyli w audycji piękną deklarację, że jeśli jeden czy drugi system padnie, to przechodzą do konkurencji, to jednak w opozycji do tego można znaleźć wypowiedzi, choćby niektórych redaktorów PPA w stylu „jeśli Morphos umrze, to zacznę chodzić na ryby, albo znajdę jakieś inne hobby„.

Niestety trzeba sobie powiedzieć jasno, napisano zbyt wiele magabajtów tekstu o tym, że „moje zabawki są lepsze„, powstało zbyt wiele zaszłości by każdy fan motyla ochoczo zmienił front. Myślę, że zakładając realistyczny scenariusz za pięć lat „obóz czerwonych” zasili 30% byłych użytkowników Morphosa, a 50% to już byłby wariant optymistyczny.

Z pewnością jednak fakt wyeliminowania jednej z gałęzi rozwoju będzie miał wpływ na wybory nowych użytkowników np. tych migrujących z Amigi klasycznej. Dotychczas stali przed wyborem droga AmigaOne czy tani używany Mac i często, zwłaszcza w naszej części świata padało na to drugie rozwiązanie. Teraz wybór wygląda tak, droga AmigaOne X5000 czy tania AmigaOne A1222. Tak czy owak, zawsze zasilą społeczność oficjalnej Amigi NG (pecety z Arosem od lat wybierali nieliczni i tutaj na zmianę bym nie liczył).

Czy to wpłynie na szybszy rozwój samego systemu? Szczerze powiedziawszy obserwując opieszałość Hyperionu, trudno się spodziewać by za pięć lat obowiązywało coś nowszego niż AmigaOS 4.2. Co prawda jest możliwe, iż zniknie problem będący oficjalnym powodem opóźnień, czyli dostosowanie systemu do obsługi nowego sprzętu, aczkolwiek ja uważem, że za pięć lat przynajmniej jedna nowa maszyna nam dojdzie. Myślę oczywiście o laptopie, nie przesądzam, że będzie to zapowiadana konstrukcja od ACube, być może dopiero coś, co powstanie na jego zgliszczach a być może zupełnie inny projekt, czy nawet A.L.I.C.E z odpowiednio wydajnym emulatorem. Wierzę, jednak że jakiś laptop będzie, bo komputer mobilny to absolutna konieczność w dzisiejszych czasach i szansa na powiększenie grona użytkowników, z czego twórcy systemu zdają sobie sprawę (świadczy o tym wcześniejszy flirt z LimePPC).

Na tej samej zasadzie uważam, że doczekamy się nowej przeglądarki internetowej. To po prostu zbyt ważny temat (ważniejszy nawet od laptopa) a my wbrew czarnemu obrazowi przedstawionemu przez Grxa nie jesteśmy bezradną grupką 1000 osób, która musi biernie czekać aż jakiś jeden człowiek się zlituje i zacznie coś działać. Po pierwsze mamy kilka może niewielkich, ale jednak komercyjnych firm zainteresowanych rozwojem naszej platformy, a podstawą, bez którego nie ma rozwoju jest browser WWW. Po drugie jesteśmy środowiskiem kilkukrotnie większym niż te 1000 osób a będziemy jeszcze więksi po rynkowej premierze Tabora. To, że umiemy się zorganizować pokazały liczne zbiórki, to że potrafimy coś zrobić pokazały dokonania ostatnich lat. Kiedyś nie było żadnej przeglądarki z CSS, teraz mamy OWB Reaction, Odyssey, TimberWolfa, Netsurfa i pewnie jeszcze z pięć czy sześć mniej znanych browserów pracujących w oparciu o QT. Byłoby więc czymś irracjonalnym sądzić, że środowisko, które w przeciągu ostatnich 5 lat dostarczyło około 10 nowoczesnych przeglądarek platformie AmigaOS 4, nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki powie światu „stop już nigdy nic więcej nie zrobimy„.

Jestem przekonany, że sytuacja, z jaką mamy do czynienia teraz, to raczej chwilowa przerwa i za 5 lat z cala pewnością będziemy mieli coś nowszego niż dzisiejsza Odyssey. Z drugiej strony zapewne nigdy nie będziemy absolutnie na czasie ze wszystkimi standardami. Mam jednak nadzieję na stały rozwój przynajmniej jednej przeglądarki, która będzie podganiać za uciekającym światem mainstreamu.

Podsumowanie
Wizja Amiświata za pięć lat z podcastu Radzika to zamierzchłe wspomnienie po fali retro i forach internetowych, skurczenie środowiska i ogólny marazm. Wizja, jaką zaprezentowałem ja, to nieco mniejsze, ale jednak nadal prężne środowisko retro, brak większych zmian w amigowym internecie, powiększenie środowiska NG, AmigaOS 4.2, laptop i przeglądarka internetowa. Który scenariusz okaże się bliższy prawdzie pokaże życie. Z pewnością mój artykuł nie zniknie z internetu, ufam, że audycje z cyklu Amiwigilia również. Tak więc zapraszam na bloga w lipcu 2022 roku i przeczytanie tego tekstu jeszcze raz. Mam nadzieję, że napisanych dzisiaj słów nie będę się musiał wówczas wstydzić, a jeśli już … to tylko, dlatego że byłem zbyt mało optymistyczny.

Tagi: ,

O Mufa