Nie tak dawno miałem przyjemność recenzować Designera, czyli nakładkę na program Hollywood, który bywa często nazywany AMOSem XXI wieku. Na taki przydomek zasłużył możliwością łatwego tworzenia aplikacji, nawet przez niezbyt doświadczonych użytkowników. Zaowocowało to wysypem niezbyt udanych produkcji, głównie gier „do uruchomienia na jeden raz„. Tak przynajmniej było kiedyś, jednak z biegiem lat Hollywood zyskiwał coraz większe możliwości oraz gromadził wokół siebie coraz lepszych fachowców. Jednym z nich jest człowiek ukrywający się pod pseudonimem jPV^RNO, który udowadnia, że „produkcje hollywoodzkie” wcale nie muszą być gniotami.
Po wydaniu udanych, a przede wszystkim bardzo szybkich przeglądarek PDF, wziął się za narzędzie przeznaczone do ich tworzenia, czym wypełnił swoistą lukę w oprogramowaniu dla Amigi NG. Oczywiście wszyscy słyszeli o kombajnie PageStream, jednak po pierwsze jest to dosyć drogi komercyjny program, o nieco skomplikowanej obsłudze, z którego pełni możliwości w zastosowaniach amatorskich raczej się nie skorzysta. Po drugie PS w przypadku AmigaOS 4 jest aplikacją cokolwiek tajemniczą. Choć PageStream 5 został wydany w wersji na Amigę NG, jeszcze w czasach wczesnego AmigaOS 4, trudno znaleźć na sieci jakieś recenzje czy choćby zrzuty ekranowe odsłony PPC. Dobrze też pamiętam, kiedy kilka lat temu jeden z polskich użytkowników Amigi One pochwalił się zakupem natywnej wersji, natychmiast na naszym forum pojawiły się prośby o podzielenie się wrażeniami z użytkowania programu, jednak prośby te do dziś pozostały bez echa. Wobec powyższych faktów trudno polecać komuś wydanie sumy od 100 do 150 dolarów w ciemno.
W obliczu zagadkowej sytuacji z PageStream’em, do tej pory bodaj najpopularniejszym narzędziem do szybkiego tworzenia dokumentów PDF był AbiWord. Należy jednak zaznaczyć, że ten skądinąd świetny edytor tekstu nie jest jako taki wyspecjalizowanym narzędziem do składu publikacji. Poza tym nie każdy lubi korzystać ze środowiska AmiCygnix. Miłośników oprogramowania działającego bezpośrednio pod kontrolą WorkBencha ucieszy więc z pewnością fakt, że od niedawna za sprawą wspomnianego JPV, mamy możliwość składania naszych publikacji za pomocą sprofilowanego programu RNOPublisher. Rzecz jasna RNOPublisher posiada zaledwie ułamek możliwości PageStreama i o profesjonalnych zastosowaniach możemy w tym wypadku zapomnieć, jednak jego atutem jest łatwość obsługi i status freeware.
Po uruchomieniu programu wita nas okno z głównym ekranem roboczym oraz panelem bocznym służącym edycji. Począwszy od góry możemy wskazać tytuł i autora dokumentu, format i położenie strony, wielkość marginesów oraz skorzystać z opcji wstawiania obiektów i nadawania im stosownych atrybutów. Wśród obiektów nie zabrakło oczywiście pól tekstowych. Tekst możemy kolorować, obramować czy obracać pod dowolnym kątem. Kolejnym ważnym elementem są obrazki, dla których możemy regulować obszary przezroczystości. Trzecim istotnym atutem jest możliwość wstawiania linków, czy to do konkretnych stron dokumentu, czy do adresów internetowych. Pozostałe obiekty to m.in. linie elipsy czy prostokąty. Nadmieniam, że program wykorzystuje technologię drag & drop, więc takie rzeczy jak obrazki czy pliki tekstowe możemy wprowadzać do dokumentu, po prostu przeciągając je na ekran roboczy. W celu ułatwienia obsługi RNOPublishera, autor zaimplementował też wiele skrótów klawiszowych, o których przeczytamy w dokumentacji. Jeśli jesteście ciekawi jak to wszystko sprawuje się w praktyce, zapraszam do dalszej części tekstu, gdzie krok po kroku opisuję tworzenie prostego katalogu, zawierającego informacje o grach, które zostały komercyjnie wydane dla systemu AmigaOS 4.
No to do dzieła
Po wpisaniu tytułu i autora należy utworzyć pierwszą stronę. Jest kilka szablonów do wybrania, ponieważ zaczynałem od okładki wybrałem pionową, jednokolumnową stronę A4 bez marginesów. Następnie dodałem do fontów domyślną pogrubioną czcionkę systemową Dejavu Sans. Warto dodać własne kroje liter, gdyż czcionka, która domyślnie jest proponowana przez program nie zawiera polskich znaków. Po wpisaniu tytułu i ustaleniu szarego tła, kolejnym obiektem, który pozostał do dodania była bitmapa. Cóż, ponieważ moim celem nie była kreacja katalogu profesjonalnego, a raczej eksperyment będący próbą sprawdzenia co program potrafi, nie siliłem się na tworzenie artystycznej grafiki, poszedłem na łatwiznę i zgrabowałem miniatury z kategorii games na Amistore. Oczywiście inna orientacja strony katalogu względem orientacji okna sklepu, wymusiła ich przeskalowanie.
Tym sposobem w kilka minut uporałem się ze stroną tytułową. Tak naprawdę najistotniejszym etapem prac była kolejna strona, gdyż to ona posłużyła za swoisty szablon, który potem jedynie powielałem, zmieniając dane. W tym wypadku postawiłem na pionową kartę jednokolumnową z marginesami, aczkolwiek w celu zagospodarowania większego obszaru, domyślne wielkości marginesów ustalone na 70 punktów, nieco pomniejszyłem. Pierwszą pozycją na samej górze był oczywiście tytuł gry. Dalej utworzyłem kilka pól tekstowych, które dla ułatwienia nawigacji nazwałem: data, wydawca, gatunek, nośnik, plik i recenzja. Niestety nie znalazłem opcji automatycznego, równomiernego rozkładania tekstu, tak więc musiałem nieco skorygować wymiary i położenie nowo utworzonych pól. W tym celu skorzystałem z zakładki properties. Nie musiałem się martwić o położenie w poziomie, gdyż przy ustawieniu wyrównywania do lewej, pola automatycznie są dociągane do lewego marginesu. Pozostała wielkość pól w pionie (ustalona na 30 punktów) oraz odstępy między wierszami w tym wypadku 25 punktów, co oznaczało trochę matematyki w celu ustalenia konkretnej pozycji postępujących po sobie obszarów tekstowych.
Obok pozycji „recenzja” dodałem jeszcze jedno pole, gdzie podana jest informacja czy daną grę opisałem, a jeśli tak to także stosowny link do tejże recenzji. Tutaj niestety doświadczyłem małej kapryśności RNOPublishera, którą zrzucam na karb choroby wieku dziecięcego. Mianowicie program bywa nieprzewidywalny, jeśli bierzemy się do kolorowania tekstu, niekiedy kolor zadziała „od strzału”, a innym razem pomimo zmiany barwy tekst uparcie pozostaje czarny, a po kilku próbach zmuszenia RNOPublishera do zmiany kolorystycznej obiektu, wysypuje komunikaty o błędach i ulega samo zamknięciu. Inną irytującą batalią była walka o usunięcie ramki z pola zawierającego link. Pomimo iż moim celem był jedynie podlinkowany niebieski napis „tak”, to aplikacja ustawicznie dodawała wokół niego niebieską ramkę. Nie pomogły żadne zmiany ustawień, ramka wokół tekstu „tak” cały czas uparcie była i żadnym sposobem nie chciała zniknąć. Ostatecznie poradziłem sobie okrężną drogą wstawiając dodatkowy obiekt niewypełnionego białego prostokąta, który idealnie mi tę niebieską ramkę przykrywał. Mimo iż program sam miewał epizody niestabilności, warto podkreślić, że nie wpływało to w najmniejszy sposób na stabilność całego systemu operacyjnego. RNOPublishera uruchamiałem bodaj kilkudziesięciokrotnie, spędzając z nim dobre kilka godzin pracy i przez ten czas, ani razu nie byłem zmuszony do wykonania resetu, czy choćby oglądania okna „grimmowania”.
Po uporaniu się z tekstem i linkami pozostało już tylko wstawienie kilku ilustracji. Podobnie jak w przypadku tekstów, obrazki możemy obracać pod dowolnym kątem (z czego akurat przy pracach nad katalogiem nie skorzystałem), jak i skalować je z zachowaniem proporcji bądź nie. Po wykonaniu całej strony możemy skorzystać z mechanizmu kopiuj wklej (uwaga osobno występuje dla stron – klawisze F2 – F3, jak i dla obiektów – F6 – F7), po czym na nowo skopiowanej karcie, zabrać się za zmiany zawartości konkretnych obiektów. Uwaga każdą zmianę należy potwierdzić przyciskiem „Apply changes”, choć jeśli chcemy, możemy w menu programu zaptaszkować opcję autozatwierdzania. Opisywane narzędzie ma także możliwość tworzenia spisu interaktywnego treści w formie drzewka, aby z niego skorzystać wybieramy opcję edit outline, gdzie ustalamy nazwę i odnośnik do każdej utworzonej strony. Na koniec projekt możemy zapisać do natywnego formatu RND, co umożliwi nam jego dalszą edycję, bądź bezpośrednio wyeksportować do postaci PDF, z opcjonalnym szyfrowaniem odczytu dokumentu na hasło. Dodam jeszcze, że w katalogu z programem znajdziemy plik cool_computing.rnd, zawierający dokumentację do programu. Analiza tego przykładu z poziomu RNOPublishera, pozwoli na jeszcze szybsze praktyczne przyswojenie jego możliwości.
Podsumowanie
Ciekawe darmowe narzędzie, przy pomocy którego z łatwością stworzymy proste dokumenty PDF, małe broszury, katalogi czy może gazetki szkolne. Jednocześnie raczej trudno byłoby o kreowanie przy pomocy tegoż softu, większych poważniejszych publikacji. RNOPublisher nie może się równać możliwościami z PageStreamem czy opensorcowym Scribusem, jego atutami są za to lekkość, prostota obsługi i darmowa dystrybucja. Mam nadzieję, że autor nie poprzestanie na wersji 1.0 i doczekamy się kolejnych coraz lepszych odsłon tego ciekawie zapowiadającego się programu. Na koniec dodam, że jak to bywa często w przypadku „produkcji hollywoodzkich”, RNOPublisher działa natywnie nie tylko na AmigaOS 4, ale też na kilku innych systemach operacyjnych, w tym również pod kontrolą AmigaOS 3.x.
W tym miejscu zamieszczam linka do katalogu gier w PDF, który utworzyłem na potrzeby niniejszego artykułu.
Ciekawy artykuł. Prosty program do prostych zastosowań. Fajnie gdyby udało się zrecenzować amigowego PagrStreama 5. Może producent udostępni do testów i recenzji?
Niektóre tytuly gier to zaskoczenie…