Pixel Heaven 2018, meldunek ze stoiska NG

 

Może na wstępie zacznę nietypowo od wyjaśnienia, dlaczego taki tytuł, a nie np. raport czy obszerna relacja z Pixel Heaven. Powód jest prozaiczny będąc wystawcą na tak wielkiej imprezie nie byłem w stanie doświadczyć choćby 5% atrakcji, zatem pisanie pełnego raportu z Pixel Heaven jako całości byłoby z mojej strony zachowaniem niepoważnym wobec czytelnika. Niemniej nie byłoby też dobrym pomysłem tworzenie tego artykułu kompletnie w oderwaniu od miejsca, w którym miałem przyjemność gościć. Zatem pokrótce postaram się najpierw napisać o sprawach ogólnych, które udało mi się zaobserwować.

Pixel Heaven – jeden z sektorów wystawowych

Pixel Heaven to impreza naprawdę duża, większa niż (i tak duży) Retrokomp i według relacji Radzika, większa niż największa „nowożytna” impreza amigowa, jaką była Amiga 30 Germany w Neuss. Miejscem spotkania wszelakiej maści fanów nurtu retro i indie była stara zajezdnia autobusowa w Warszawie. Dosyć duża hala, podzielona na trzy, a w zasadzie cztery obszerne sektory. Na piętrze odbywał się turniej SOCIABLE SOCCER, z kolei na dole mieściła się sala prelekcyjna oraz sekcje wystawiennicze. Wystawiano nie tylko retrosprzęt elektroniczny, ale także książki, gry karciane i planszówki, była sekcja flipperów, a nawet wystawa eksponatów z universum Gwiezdnych Wojen. Oczywiście było także sporo stoisk prezentujących gry niezależne w wersji elektronicznej. Mocno rzucały się też w oczy miejsca, w których można było założyć okulary i rękawice, by zanurzyć się w kreację virtual reality. Na sali prelekcyjnej można było spotkać przedstawicieli świata polityki, w osobie byłej minister cyfryzacji, a także gwiazd gamingowego dziennikarstwa, czy developerki. Zaproszonych gości było dosyć dużo, praktycznie cały czas coś się działo na scenie, niemniej jak już wspomniałem jako wystawca (w dodatku ze stoiskiem chyba możliwie najbardziej oddalonym od sceny) nie miałem czasu śledzić dziejących się tam wydarzeń. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że zaproszeni przedstawiciele świata Amigi mieli swoje prelekcje w piątek, niestety ja do Warszawy dotarłem dopiero w sobotę.

Występ zaproszonego gościa

Jak to jest już standardem, przy tego typu eventach nie mogło zabraknąć obsługi gastronomicznej. Przy czym o ile w przypadku RetroKompa, była to zazwyczaj jedna czy dwie budy z hamburgerami, to tutaj mieliśmy do czynienia z całą alejką stoisk znajdującą się na zewnątrz hali. Inną różnicą wobec gdańskich spotkań były, że tak powiem bardziej imprezowe ceny (piwo z sokiem – 11zł, najtańsza zapiekanka – 13zł), zatem odwiedzający musieli nieco głębiej sięgnąć do portfela. Dodam też że, nie zabrakło handlu gadżetami (ten kwitł wewnątrz hali) i tutaj według relacji kupujących, niektóre ceny były całkiem spoko (np. fanowska koszulka za 10zł). Ze swej strony całość organizacyjnie oceniam na plus, nie było problemów z parkingiem dla wystawców, dostawą prądu, ochroną, kolejkami do WC (a w zasadzie rzędu ToyToy) czy ochroną. Widać, że jest to już kolejna edycja największej tego typu imprezy w Polsce o ustalonej renomie.

Eksponaty z Gwiezdnych Wojen

Sam event był rozciągnięty na cały weeknd, czyli od piątkowego popołudnia 8 czerwca do niedzieli 10 czerwca. Ja na miejscu pojawiłem się drugiego dnia o 10:00, kiedy to oficjalnie rozpoczynała się sobotnia część imprezy i wyjechałem po 20:00, kiedy teoretycznie część zasadnicza (nie licząc after party), miała dobiec końca. Muszę jednak dodać, że w momencie, gdy opuszczałem stoisko ostatni odwiedzający wciąż kręcili się po hali i nie zauważyłem by ktokolwiek z organizatorów dawał im choćby delikatnie do zrozumienia, że pora iść do domu.

Stoisko nad ranem – jeszcze opustoszałe

Nasze stoisko było chyba jednym z większych, gdyż składało się aż z trzech stolików. Przy czym dzielone było też w zasadzie na trzy sekcje. Pierwszy stolik zajmowała ekipa FriendUp w osobach Davida Pleasance’a, Francoisa Lioneta oraz z polskiej strony Krzysztofa i Stefkosa. Stefkos na środkowym stole rozłozył też sprzęt MOSowy, dostrzegłem Maca G5 i laptopa (niestety nie pamiętam modelu). Ostatni ze stołów był zarezerwowany dla drużyny AmigaOS 4, w składzie Trevor Dickinson, Radzik i ja, gdzie prezentowaliśmy odpowiednio płytę główną Tabor oraz komputery AmigaOne X5000 020 i AmigaOne X1000.

Materiały promocyjne (fot. Stefkos)

Jak wieść gminna niesie, wyspiarze wraz z częścią naszych rodaków, postanowili w piątkowy wieczór hucznie uczcić spotkanie na polskiej ziemi, to też pełna obsada na miejscu zjawiła się w okolicach południa. Tymczasem z rana byłem tylko ja Stefkos i Krzysztof, dzięki czemu mogłem porozmawiać na temat FriendUPa, systemu, którego wcześniej kompletnie nie znałem. Atutem tego projektu, poza stojącymi za nim znanymi nazwiskami, wydaje się być finansowanie. Według słów Krzysztofa nie było najmniejszego problemu z uzyskaniem przyzwoitej kwoty na materiały promocyjne, dzięki czemu FriendUp ewidentnie brylował na tym polu, rozdawane były notesy, długopisy, otwieracze do piwa czy smycze. Niewątpliwie pewną zaletą Fienda jest fakt, iż jest to system przeglądarkowy, który musi korzystać z innego systemu w roli gospodarza. Odpada więc największy mankament AmigaOS, jakim jest brak sterowników, tutaj po prostu FriendUP uruchomiony z poziomu np. Windows, korzysta z wszystkich sterowników Windowsa. Mniej optymistycznie wyglądają inne kwestie. Gdy zapytałem Krzysztofa o popularność FrienUP i o szacunkową liczbę polskich użytkowników, odpowiedział, że ocenia ją na max kilkanaście osób, co jest chyba wynikiem nawet mniejszym niż w przypadku AROSa. Nie wygląda to więc zbyt dobrze jak na system, o którym jest głośno już od przynajmniej dwóch lat. Niemniej FriendUp na swój sposób wydaje się być perspektywiczny, więc należy chłopakom życzyć wytrwałości i konsekwencji, która zaowocuje momentem, kiedy będzie można powiedzieć, że to wreszcie odpaliło.

Ja w towarzystwie legendy branży gier Jima Bagleya oraz Trevora i Ste­fkosa (fot. Stefkos)

Nie odmówiłem sobie także króciutkiej sesji z Morphosem. Był to jednak naprawdę krótki, może pięciominutowy epizod, kiedy sprawdziłem ze trzy rzeczy, które najbardziej irytowały mnie w czasie Retrokompa 2015 i niestety w żadnej z nich nie zauważyłem progresu. Rozumiem odpowiedź Stefkosa, który na pytanie o brak standardowej funkcji w systemowym edytorze tekstu, zasugerował zmianę edytora na inny, aczkolwiek nadmienię, że ten artykuł (jak i 90% innych, które znajdziecie na blogu) powstaje w systemowym Notepadzie z AmigaOS, więc osobiście nie uważam, że narzędzia zintegrowane z OS’em są tylko po to, by zastępować je innymi. Nie wątpię, że MorphOS 3.10 zyskał wiele nowych funkcji, Radzik wspominał o nowym kliencie pocztowym (niestety nie mieliśmy dostępu do internetu, by to przetestować) czy środowisku programistycznym. Zgadzam się też ze Stefkosem, że to już nie czasy, by się wykłócać czyje rozwiązanie jest lepsze. Nie mam zamiaru tego robić i uznaję, że jego system również jest rozwiązaniem dobrym. Natomiast MorphOS 3.10 z pewnością nie sprawi, że zacznę na aukcjach rozglądać się za Macem PPC. System spod znaku kraciastej kuleczki nadal najlepiej mi pasuje i wciąż preferuję rozwiązania wypracowane latami najpierw przez Commodore, a potem przez Hyperion.

Ja, Dickinson, Tabor, X1000 i trochę materiałów promocyjnych

Nie ma co ukrywać, że choć poznawanie innych OS’ów jest zajęciem ciekawym, to jednak głównym powodem mojego przyjazdu do Warszawy była promocja AmigaOS 4. Stoisko już w zasadzie od samego rana cieszyło się dość dużym powodzeniem, jednak szczytowe były godziny między 12:00 a 15:00, kiedy to bywało, że koło naszych stolików zbierały się małe tłumy liczące do 20 osób. Nie było wówczas szans, by wszystkich obsłużyć. Szkoda, że mieliśmy do dyspozycji jedynie dwie podłączone maszyny, bo przypuszczam, że momentami i cztery komputery to byłoby za mało. Co ciekawe zainteresowanie było nie tylko wśród byłych amigowców, ale także wśród młodzieży urodzonej już po bankructwie C=, zarówno płci pięknej, jak i tej nieco brzydszej.

Momentami nasze stoisko trzeszczało pod naporem tłumu

Nauczony doświadczeniami z innych imprez przygotowałem sekcję w Amidocku z wyselekcjonowanym oprogramowaniem. Oczywiście największą popularnością cieszyły się gry, w tym dwie ostatnie nowości, czyli Tower 57 i Spencer. Dodatkowo przygotowałem tytuły, które mogły dobrze kojarzyć się ludziom znającym Amigę sprzed lat takie jak nowy Battle Squadron, Wings Remastered czy Hurrican. Niestety „dałem trochę ciała” zapominając wziąć pada. Na szczęście o kontrolerze gier nie zapomniał Radzik, który miał go podłączonego do swojej X5000. Drugim dającym się odczuć niedostatkiem, był brak internetu (tu już niekoniecznie wina leżała po mojej stronie, ale cóż nie wszystko mogło się udać), to też ludzie pytający o soft sieciowy niestety nie byli usatysfakcjonowani. Co ciekawe odwiedziło nas także trochę specjalistów, którzy na co dzień pracują zawodowo na poważnym oprogramowaniu graficznym i muzycznym.

Gry jak zwykle cieszyły się dużym powodzeniem

Oczywiście promocja systemu odbywała się bez ściemy, nikogo nie miałem zamiaru przekonywać, że jest to system, który zastąpi mu peceta z Photoshopem. Raczej tłumaczyłem, że jest to na dziś hobbystyczna platforma Indie, gdzie i owszem znajdą się narzędzia potrafiące zrzucić fotkę z telefonu, a potem usunąć efekt czerwonych oczu ze zdjęcia „u cioci na imieninach”, lecz nie można oczekiwać cudów. Niemniej prezentowałem oprogramowanie użytkowe takie jak Hollywood, Digi Booster, Gimp czy Blender. Co ciekawe część osób kiwała z uznaniem, mówiąc, że nie są to może najnowsze wersje, lecz jeszcze całkiem sporo można na takim np. Blenderze podziałać. Nie wiem ile było w tym kurtuazji, ale uderzyło mnie w jak wielkiej sprzeczności stoi to z prześmiewczymi opiniami niektórych „fachowców” udzielających się np. na forum PPA. Tak czy owak to, co prezentowaliśmy chyba chwyciło, gdyż Trevor po rozmowie z kilkoma odwiedzającymi pilnie poszukiwał Kokosa (nie mam pojęcia czy w ogóle zjawił się na imprezie), a ja pomagałem ludziom szukać w necie odpalonym na smartfonach linka do informacji o zakupie zbiorowym Tabora.

żarcik na płycie Tabor – Pac-Man

Żarcik na płycie Tabor – Space Invaders

Żarcik na płycie Tabor – Pong

Z mojego osobistego punktu widzenia największą wartością PH była możliwość spotkania z interesującymi postaciami naszego środowiska. Przede wszystkim miałem okazję po raz pierwszy porozmawiać twarzą w twarz z szefem A-EONu Trevorem Dickinsonem. Jednym z pierwszych fundamentalnych pytań było to o premierę Tabora, usłyszałem dopowiedź, że w tym roku, co akurat nie w pełni mnie satysfakcjonowało, gdyż jako betatester systemu mogłem się tego domyślać. Spodziewałem się bardziej konkretnego terminu np. zbieżnego Amiwest jednak konkretna data nie padła. Być może i dobrze, gdyż już byt wiele w historii Amigi (a nawet samego Tabora) było niedotrzymanych terminów i rozczarowań. Z drugiej strony dowiedziałem się o kluczowym spotkaniu zarządu A-EONu, Hyperionu i czołowych developerów systemu, które ma się odbyć jeszcze w czerwcu i być może tam zapadną jakieś wiążące decyzje. Jedną z nich będzie prawdopodobnie rozpoczęcie masowej produkcji Tabora w Chinach, czyli inaczej niż było w przypadku dużych A1 produkowanych na terenie UK. Niektórzy mogą kręcić nosem, niemniej wiadomo, że w przypadku Tabora czynnikiem determinującym wszystkie działania ma być cena. Porozmawialiśmy także o postępach prac związanych z oprogramowaniem maszyn ze stajni A-EONu. O niektórych rzeczach z racji pełnienia funkcji betatestera AmigaOS 4 wiedziałem, ale były też rzeczy, które nawet dla mnie były pozytywną niespodzianką. Porozmawialiśmy też na tematy mniej przyjemne o postaciach uznawanych w światku za kontrowersyjne, Trevor nie bał się tych pytań, dzięki czemu poznałem jego opinię na kilka drażliwych kwestii, aczkolwiek była to nasza rozmowa prywatna i taką pozostanie.

Owocne rozmowy z Trevorem Dickinsonem (fot. Stefkos)

Obok Dickinsona miałem też okazję porozmawiać z kilkoma innymi zasłużonymi amigowcami jak np. z administratorem serwisu The Company, uznawanym przez niektóre osoby za siedlisko piractwa. Tymczasem z rozmowy wynikało, że udało im się uzyskać zgody od niektórych wydawców m.in. Cinemaware oraz pochwały za dobrą robotę. Niewątpliwie na swój sposób chłopaki wykonują pożyteczną pracę umożliwiając mniej zaprawionym w emulacji Amigi użytkownikom, zapoznanie się z dziedzictwem „Przyjaciółki” za pomocą gotowych do odpalenia specjalnie spreparowanych plików wykonywalnych dla systemu Windows. Innym ciekawym człowiekiem z którym porozmawiałem na dłużej był Thomas, jeden z autorów gry „Eskadra” no i przy okazji mój ziomek, który mieszka 10 km za miedzą. Człowiek ten ma za sobą przeszłość scenową i nosi się z zamiarem powrotu do tej działalności. Chociaż jego głównym obiektem zainteresowań jest Amiga klasyczna, to jako żywo łaknął zobaczyć co oferują nowe Amigi. Zaciekawił go zwłaszcza kreator dem scenowych Karate, który nota bene występuje w wersjach zarówno dla Amigi klasycznej, jak i dla AmigaOS 4. To oczywiście oznacza, że stosunkowo łatwo przenosić dema oparte na tym silniku między starszą i nowszą generacją naszej platformy. Zatem kto wie, być może jakieś eksperymenty Thomasa z Karate dla AmigaOS 3, w sposób pośredni przyczynią się też do poszerzenia skromnej bazy produkcji scenowych dla AmigaOS 4.

Radzik prezentuje Sketchblocka na X5000

Rzecz jasna najwięcej czasu spędziłem na rozmowach z Radzikiem, który z jednej strony był bardzo zadowolony z zainteresowania, jakie budziły nasze maszyny wśród odwiedzających, a z drugiej tradycyjnie już narzekał, że nie będąc betatesterem czuje się niedoinformowany w temacie rozwoju projektów związanych z Amigą NG. Po owocnych rozmowach z Trevorem jest jednak bardzo możliwe, że jego status ulegnie zmianie. Ciekawostką jest fakt, że podcasterska działalność Radzika została zauważona przez jednego z największych potentatów medialnych w naszym kraju. Ostatecznego finału sprawy nie znam, zresztą nie wiem, czy Radzik życzyłby sobie podawania szczegółów. Uznałem jednak, że warto o tym wspomnieć, choćby po to, by zachęcić innych do działania. Jak pokazuje ten przykład wcale nie jest tak, że o naszym hobby nie wie nawet przysłowiowy pies z kulawą nogą i okazuje się, że nawet działając w takiej niszy można zwrócić na siebie uwagę wielkich. Zresztą nadmienię, że w czasie imprezy podszedł do naszego stoiska dziennikarz jednego z największych czasopism o grach, mówiąc, że ma na tapecie temat o losach Amigi po upadku Commodore. Zarówno ja, jak i Trevor zostawiliśmy swoje namiary oferując pomoc, więc być może wkrótce pojawi się dłuższy tekst o nowych Amigach w wielkonakładowym piśmie branżowym.

Kolejnym znanym amigowcem, o którym trzeba wspomnieć był Mike Battilana z Cloanto. Postać dosyć kontrowersyjna, zwłaszcza dla użytkowników systemu sygnowanego przez Hyperion. Niniejszy tekst nie jest jednak poświęcony ocenie jego działalności na ścieżce prawnej, a jedynie temu, co działo się na Pixel Heaven. W tym kontekście niewątpliwie Mikie zapisał się na plus, oferując każdemu uczestnikowi imprezy dostęp do pakietu Amiga Forever za free.

Inni znani amigowcy, z którymi udało się spotkać to m.in. mistrz lutownicy Stachu, który przy okazji załapał się na zlecenia naprawy sprzętu od Radzika i Thomasa, czy Mandi, z którym jednak tym razem nie udało się porozmawiać na dłużej i w zasadzie skończyło się jedynie na krótkim przywitaniu, szkoda. Akcenty amigowe było można również dostrzec na innych stoiskach. Zauważyłem kilka Amig klasycznych, choć nie było ich chyba aż tyle, co na Retrokompie gdzie „Przyjaciółka” w każdej możliwej odsłonie wręcz bryluje. Przed wejściem rozłożyli swój namiot sceniarze, promując party Riverwash i przy okazji puszczając m.in amigowe dema. Ciekawostką byli handlarze, którzy, jak gdyby nigdy nic sprzedawali kubki z nadrukowanymi zdjęciami Amig należących do Dickinsona, które to fotki zostały również wykonane przez samego Dickinsona. Można by rzec piractwo w biały dzień. Jednakowoż Trevor miał do tego procederu bardzo zdroworozsądkowe podejście. Po prostu pstryknął sobie fotkę tych kubków, po czym przybiegł nam ją pokazać, by wspólnie się z tego pośmiać.

Krzysztof – promotor systemu Friend

Po godzinie 18:00 ruch ewidentnie zaczął maleć. Zdarzały się przestoje na naszym stoisku, był więc czas na luźniejsze rozmowy czy odpalanie staroci pod E-UAE. Radzik uruchomił Superfroga, ja Slamtilta. Okazuje się, że Trevor jest nie tylko promotorem Amigi NG, ale i miłośnikiem elektronicznej rozrywki, gdyż natychmiast zapalił się do gry. Zbliżała się 20:00, rozdałem wszystkie plakaty promocyjne, które udało mi się przygotować wcześniej, przeprowadziłem dziesiątki rozmów. Ewidentnie nasza załoga zaczynała już czuć zmęczenie po ciężkim dniu. Niestety hala nie była klimatyzowana a na zewnątrz panował upał, moja AmigaOne X1000 co chwilę sypała alertami z X1Temp.docky o zbyt wysokiej temperaturze procesora na poziomie 58 stopni C (na szczęście poziom alarmowy jest tutaj ustawiony na bardzo asekuracyjnej wartości, gdyż PA 6T jako proc wojskowy, wytrzymuje do około 100 stopni). Wyjechałem z domu o szóstej nad ranem, wiedziałem, że wrócę nie wcześniej niż o północy. Mając w perspektywie podróż za kółkiem nie było sensu męczyć swojego organizmu zostając na after party. Spakowałem sprzęt i podziękowałem kolegom za współpracę przy jakże udanej imprezie.

Na koniec chciałbym jeszcze raz podkreślić pozytywny udział Stefkosa, Krzysztofa, Trevora i Radzika, muszę też podziękować pewnemu amigowcowi z Poznania, który nie lubi udzielać się publicznie za pomoc w rozmowach z Trevorem, czy opiekę nad naszym amigowym kącikiem, w momentach, gdy musieliśmy je z różnych względów chwilowo opuścić. Nawiasem mówiąc, jest już normą, że na każdej imprezie spotykam fajnych amigowców, którzy ze względu na taką a nie inną atmosferę panującą na naszych amiforach, kompletnie nie udzielają się w sieci. Myślę, że wraz z innymi osobami administrującymi amigowymi miejscami w internecie, powinniśmy jeszcze więcej się starać, by ten stan rzeczy zmienić. Tymczasem pozdrawiam wszystkich, z którymi udało mi się zamienić słowo na Pixel Heaven 2018 i do zobaczenia być może za rok.

O Mufa